Formica rufa-założenie koloni.
Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy
Ponieważ mało piszę na tych stronach a tylko czytam postanowiłem opisać zakładanie gniazda Formica rufy przeze mnie. Zacznę od tego, że nie wiem czy królowe, które znalazłem są Formica rufa czy Formica polyctena. Nie mam mikroskopu więc zakładam, że są one Formica rufa. Wiele czytałem jak trzeba dorzucić do królowych gatunki serviformic ale ja postanowiłem spróbować inaczej założyć kolonię.
Znalazłem na początku maja królową i umieściłem ją w formikarium. Do drugiego formikarium złapałem kilkanaście robotnic Formica rufa. Po 3-4 dniach dałem królowej jedną robotnicę i zobaczyłem że się zaakceptowały. Więc na następny dzień dodałem jeszcze jedną robotnicę, potem co kilkanaście godzin dodawałem po jednej robotnicy. Muszę tu dodać, że czasem jakaś robotnica po spotkaniu z królową zachowywała się nadal nerwowo. Biegała i nie chciała się uspokoić więc wyjmowałem ją z powrotem z formi i już jej nie dawałem do królowej.
Mimo to po dwóch tygodniach miałem już królową z 20 robotnicami i tak już zostało.
Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że cała operacja była przeprowadzana w temperaturze pokojowej. Nie schładzałem ani robotnic ani królowej.
Teraz czekam aż królowa zniesie pierwsze jajeczka. Mam nadzieję, że powstanie z tego nowa kolonia.
Po tym pierwszym sukcesie próbowałem stworzyć w ten sam sposób jeszcze dwie kolonie.
I niestety w jednej z nich królowa padła po dodaniu kolejnych robotnic.
Wydaje mi się że błędem było umieszczenie królowej w zbyt dużym formikarium.
Robotnice, które dodawałem nie zawsze się z nią poznawały lecz rozchodziły po komorach.
Najbardziej odpowiednie formi to według mnie takie, które ma trzy komory- wilgotną, średnio nawilżoną i suchą. W takim formikarium nowe robotnice muszą się natknąć na królową no i królowa nie bardzo ma się gdzie schować.
To chyba tyle na dzień dzisiejszy. Teraz będę czekał na pojawienie się jajeczek. Wydaje mi się że będzie to przełomem. Jeśli robotnice zaczną się nimi opiekować i nie zagryzą królowej to będzie to sukces. Jak tylko się coś pojawi to dopiszę ciąg dalszy tej opowieści
Znalazłem na początku maja królową i umieściłem ją w formikarium. Do drugiego formikarium złapałem kilkanaście robotnic Formica rufa. Po 3-4 dniach dałem królowej jedną robotnicę i zobaczyłem że się zaakceptowały. Więc na następny dzień dodałem jeszcze jedną robotnicę, potem co kilkanaście godzin dodawałem po jednej robotnicy. Muszę tu dodać, że czasem jakaś robotnica po spotkaniu z królową zachowywała się nadal nerwowo. Biegała i nie chciała się uspokoić więc wyjmowałem ją z powrotem z formi i już jej nie dawałem do królowej.
Mimo to po dwóch tygodniach miałem już królową z 20 robotnicami i tak już zostało.
Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że cała operacja była przeprowadzana w temperaturze pokojowej. Nie schładzałem ani robotnic ani królowej.
Teraz czekam aż królowa zniesie pierwsze jajeczka. Mam nadzieję, że powstanie z tego nowa kolonia.
Po tym pierwszym sukcesie próbowałem stworzyć w ten sam sposób jeszcze dwie kolonie.
I niestety w jednej z nich królowa padła po dodaniu kolejnych robotnic.
Wydaje mi się że błędem było umieszczenie królowej w zbyt dużym formikarium.
Robotnice, które dodawałem nie zawsze się z nią poznawały lecz rozchodziły po komorach.
Najbardziej odpowiednie formi to według mnie takie, które ma trzy komory- wilgotną, średnio nawilżoną i suchą. W takim formikarium nowe robotnice muszą się natknąć na królową no i królowa nie bardzo ma się gdzie schować.
To chyba tyle na dzień dzisiejszy. Teraz będę czekał na pojawienie się jajeczek. Wydaje mi się że będzie to przełomem. Jeśli robotnice zaczną się nimi opiekować i nie zagryzą królowej to będzie to sukces. Jak tylko się coś pojawi to dopiszę ciąg dalszy tej opowieści
mlichar
-
- Posty: 193
- Rejestracja: śr 09 sty, 2008
- Lokalizacja: Lubelskie
Ciekawe.
Życzę sukcesu i pozdrawiam
Życzę sukcesu i pozdrawiam
M. rubra - L. niger - T. caespitum
Po pierwsze: adopcja, czasami nieudana.
Po drugie: musisz mieć szczelne, albo doskonale zabezpieczone formi, bo ich bardzo dobry wzrok i umiejętność skakania umożliwiają ucieczkę przez nieszczelności albo luki w zabezpieczeniach.
Po trzecie: nie dotyczy formi otwartego, wentylacja gdyż każdy ruch w pomieszczeniu może je stymulować do strzelania kwasem gdzie popadnie, co przy dużej ilości oparów zatruwa kolonię.
Po czwarte Formica rufa co też może być powodem
Po piąte formicarium powinno byś dość spore, gdyż one potrzebują dużo przestrzeni i miejsca na rozbudowę gniazda(kopiec jeśli dobrze pójdzie).
no myślę że starczy
Po drugie: musisz mieć szczelne, albo doskonale zabezpieczone formi, bo ich bardzo dobry wzrok i umiejętność skakania umożliwiają ucieczkę przez nieszczelności albo luki w zabezpieczeniach.
Po trzecie: nie dotyczy formi otwartego, wentylacja gdyż każdy ruch w pomieszczeniu może je stymulować do strzelania kwasem gdzie popadnie, co przy dużej ilości oparów zatruwa kolonię.
Po czwarte Formica rufa co też może być powodem
Po piąte formicarium powinno byś dość spore, gdyż one potrzebują dużo przestrzeni i miejsca na rozbudowę gniazda(kopiec jeśli dobrze pójdzie).
no myślę że starczy
[b][i]När Vindarna Viskar Mitt Namn[/i][/b]
Przygodę z mrówkami na poważnie zacząłem rok temu.
Jeśli chodzi o Formica rufa to nie zamierzam wcale jej chować.
Chciałbym mieć gniazdo rufy w ogrodzie więc jak znalazłem królowe to spróbowałem do nich zaadoptować robotnice. Z trzech prób wyszła tylko jedna. Mam nadzieję że ta ostatnia zacznie się rozmnażać. Jak już do tego dojdzie to mam zamiar ją wypuścić w ogrodzie, gdzie mam nadzieję założy gniazdo. W tej chwili mam królową już 1,5 miesiąca. Jest z nią 19 robotnic gdyż jedna z robotnic się przeziębiła i zdechła. Co do formikarium to wydaje mi się że jest dość spore jak na taką liczbę mrówek. Ma mianowicie 25cm na 15cm.
Mniejszą połowę zajmuje część gniazdowa Chociaż mrówki te bardzo mi się podobają to nie zamierzam ich nigdy trzymać dłużej w formikarium niż będzie to niezbędne bo czuję że w niewoli męczą się one bardziej niż inne gatunki. Przynajmniej takie mam wrażenie.
Pozdrawiam!
Jeśli chodzi o Formica rufa to nie zamierzam wcale jej chować.
Chciałbym mieć gniazdo rufy w ogrodzie więc jak znalazłem królowe to spróbowałem do nich zaadoptować robotnice. Z trzech prób wyszła tylko jedna. Mam nadzieję że ta ostatnia zacznie się rozmnażać. Jak już do tego dojdzie to mam zamiar ją wypuścić w ogrodzie, gdzie mam nadzieję założy gniazdo. W tej chwili mam królową już 1,5 miesiąca. Jest z nią 19 robotnic gdyż jedna z robotnic się przeziębiła i zdechła. Co do formikarium to wydaje mi się że jest dość spore jak na taką liczbę mrówek. Ma mianowicie 25cm na 15cm.
Mniejszą połowę zajmuje część gniazdowa Chociaż mrówki te bardzo mi się podobają to nie zamierzam ich nigdy trzymać dłużej w formikarium niż będzie to niezbędne bo czuję że w niewoli męczą się one bardziej niż inne gatunki. Przynajmniej takie mam wrażenie.
Pozdrawiam!
mlichar
mlichar, zdefiniuj "męczą się"? to jakaś antropomorfizacja chyba. mogą się co najwyżej stresować jak sądzę, a to już w Twoich rękach i na Twojej głowie żeby tak się nie działo [za często, bo stres to nieodzowny element życia].
mam nadzieję, że masz wielki ogródek i nie masz zwierząt wolno biegających po nim.. rufa jest agresywna i z tego co kojarzę daleko furażuje. jeśli masz sąsiadów też mogą mieć coś do powiedzenia na ten temat
mam nadzieję, że masz wielki ogródek i nie masz zwierząt wolno biegających po nim.. rufa jest agresywna i z tego co kojarzę daleko furażuje. jeśli masz sąsiadów też mogą mieć coś do powiedzenia na ten temat
[url=http://gmachowka.blogspot.com/]CampoBlog[/url] [b]NEWS: 17cze09[/b]
[url=http://zniwiarka.blogspot.com/]MessorBlog[/url] [b]NEWS: 24cze09[/b]
www.jarosz.art.pl :pstryk:
http://plfoto.com/99542/autor.html :pstryk:
[url=http://zniwiarka.blogspot.com/]MessorBlog[/url] [b]NEWS: 24cze09[/b]
www.jarosz.art.pl :pstryk:
http://plfoto.com/99542/autor.html :pstryk:
- pawelllQwE
- Posty: 2572
- Rejestracja: pn 01 wrz, 2008
- Kontakt:
Albo jak masz nigerki (lub inne mrówy) w ogrodzie to mogą tak małą kolonie szybko wybić.
Pisząc "męczą się" miałem np na myśli to, że zawsze parę z robotnic widzę grzebiących w piasku na łączeniu szyb formikarium. Próbują one bezskutecznie się wydostać. Nie udaje im się ale i tak cały czas to robią. Mam w domu również kolonię Myrmica rubra. Tam robotnice również sprawdzają wytrzymałość łączeń szyb ale po paru próbach odchodzą i zajmują się czymś innym podczas gdy rufa dalej próbuje się wydostać. Dlatego uważam że ten gatunek bardziej niż inne nie może się pogodzić z zamknięciem. Napisałem zresztą że mam takie wrażenie. Jest to więc moja całkowicie subiektywna ocena.
A jeśli chodzi o wypuszczenie do ogrodu to postaram się im stworzyć jak najlepsze warunki startu. A czy to wystarczy to już pokaże czas.
Pozdrawiam!
A jeśli chodzi o wypuszczenie do ogrodu to postaram się im stworzyć jak najlepsze warunki startu. A czy to wystarczy to już pokaże czas.
Pozdrawiam!
Ostatnio zmieniony wt 16 cze, 2009 przez mlichar, łącznie zmieniany 1 raz.
mlichar
przeceniasz inteligencję owada moim zdaniem. patrzysz na niego jak na kręgowca. spróbuj może spojrzeć z perspektywy instynktu bardziej niż emocji.mlichar pisze:Dlatego uważam że ten gatunek bardziej niż inne nie może się pogodzić z zamknięciem. Napisałem zresztą że mam takie wrażenie. Jest to więc moja całkowicie subiektywna ocena.
[url=http://gmachowka.blogspot.com/]CampoBlog[/url] [b]NEWS: 17cze09[/b]
[url=http://zniwiarka.blogspot.com/]MessorBlog[/url] [b]NEWS: 24cze09[/b]
www.jarosz.art.pl :pstryk:
http://plfoto.com/99542/autor.html :pstryk:
[url=http://zniwiarka.blogspot.com/]MessorBlog[/url] [b]NEWS: 24cze09[/b]
www.jarosz.art.pl :pstryk:
http://plfoto.com/99542/autor.html :pstryk:
No i wszystko się zgadza, mrówki leśne w zamknięciu niewątpliwie się męczą. Nie widzę żadnych powodów, by uważać inaczej. Mrówki te patrolują wielkie terytoria, mają kilka stacji pokarmowych, ciągle przebudowują kopiec, etc., itd. W zamknięciu kierują się instynktem i usiłują robić rzeczy, których zrobić nie mogą, więc są wiecznie podirytowane, a ich zachowania nierzadko irracjonalne, a agresja podwyższona.
Pisanie, że mrówki nie mają własnej psychologii jest nieporozumieniem. Jeśli weźmiesz pod lupę kilka robotnic danego gatunku zauważysz, że każda z nich przejawia inne cechy charakterologiczne - jedne są agresywniejsze, inne mniej, niektóre przez całe życie zajmują się budową gniazda, inne od razu zaczynają patrolować teren - choć, oczywiście, zachowują umiejętność robienia wszystkich z powyższych rzeczy (nie piszę teraz o poszczególnych kastach i podkastach, ale zachowaniach poszczególnych osobników wewnątrz tych kast i podkast); po prostu robią to, co najwyraźniej lubią robić. Oczywiście, niektóre cechy się zmieniają z wiekiem, np. starsze robotnice są zazwyczaj agresywniejsze - ale, mimo wszystko, da się zaobserwować różnice osobnicze nawet wśród rówieśniczek.
Co więcej, mrówki starsze zdobywają doświadczenie, ergo: UCZĄ się, także na własnych błędach.
Oczywistą sprawą jest, że mrówki nie przejawiają takiej gamy zachowań, jak kręgowce. Jednak zaobserowano, że największe mrówki mają o połowę większą gamę zachowań, niż gatunki mrówek najmniejszych. Najprawdopodobniej chodzi o wielkość mózgu. Dlatego też obdzieranie mrówek z ich maleńskiej namiastki psychologii jest niesprawiedliwe wobec tych owadów. Wszak sam mam swoje ulubienice w koloniach, które są tak uroczo czupurne, mają taki charakterek, którego by się nie powstydził kot.
Pisanie, że mrówki nie mają własnej psychologii jest nieporozumieniem. Jeśli weźmiesz pod lupę kilka robotnic danego gatunku zauważysz, że każda z nich przejawia inne cechy charakterologiczne - jedne są agresywniejsze, inne mniej, niektóre przez całe życie zajmują się budową gniazda, inne od razu zaczynają patrolować teren - choć, oczywiście, zachowują umiejętność robienia wszystkich z powyższych rzeczy (nie piszę teraz o poszczególnych kastach i podkastach, ale zachowaniach poszczególnych osobników wewnątrz tych kast i podkast); po prostu robią to, co najwyraźniej lubią robić. Oczywiście, niektóre cechy się zmieniają z wiekiem, np. starsze robotnice są zazwyczaj agresywniejsze - ale, mimo wszystko, da się zaobserwować różnice osobnicze nawet wśród rówieśniczek.
Co więcej, mrówki starsze zdobywają doświadczenie, ergo: UCZĄ się, także na własnych błędach.
Oczywistą sprawą jest, że mrówki nie przejawiają takiej gamy zachowań, jak kręgowce. Jednak zaobserowano, że największe mrówki mają o połowę większą gamę zachowań, niż gatunki mrówek najmniejszych. Najprawdopodobniej chodzi o wielkość mózgu. Dlatego też obdzieranie mrówek z ich maleńskiej namiastki psychologii jest niesprawiedliwe wobec tych owadów. Wszak sam mam swoje ulubienice w koloniach, które są tak uroczo czupurne, mają taki charakterek, którego by się nie powstydził kot.
- socolovsky
- Posty: 390
- Rejestracja: sob 21 kwie, 2007
- Lokalizacja: Łódź
W jaki sposób rozpoznajesz, że obserwowana mrówka to właśnie jedna z Twoich ulubienic?Wszak sam mam swoje ulubienice w koloniach, które są tak uroczo czupurne, mają taki charakterek, którego by się nie powstydził kot.
Oznaczasz je jakoś?
W takiej dziesięcioosobowej? Jasne. Inaczej mała kolonia by nie przeżyła. Ale mi chodzi raczej o sposób wykonywania zadań, a nie poszczególne zadania.
http://www.nencki.gov.pl/ptetol/lektury ... mrówek.pdf
Tu macie pracę w tym temacie pp. Dobrzańskich.
http://www.nencki.gov.pl/ptetol/lektury ... mrówek.pdf
Tu macie pracę w tym temacie pp. Dobrzańskich.
Czy to aby nie jest nadgorliwość ?ReYc pisze:Po czwarte Formica rufa co też może być powodem
Jednak fakt jest faktem, przyjełem naukę.
Arena również musi być zamknięta, czy dotyczy to tylko formikarium ?
Co można zrobić w celu zniwelowania stresu u takich mrówek ? Czy wystarczyłoby umieścić arenę (lub dwie) w większej (4 - 8 m - plątanina węża) odległości od formikarium aby miały gdzie spacerować ? Oczywiście rozumiem że pokonywane przez nie dystanse są w rzeczywistości dużo większe, jednak z drugiej strony nie będę posiadać aż tak wielkiej koloni.
Ma to jakikolwiek sens ? Bo wykonanie tego nie stanowi dla mnie żadnego problemu i zajmę się tym jeżeli będzie miało sens.
Pozdrawiam, Rosomak
Wg mnie nie ma sensu trzymać tych mrówek w formikariach połączonych z areną. Jeśli już - to w dużym akwarium z ziemią i igiełkami, z których mrówki sobie zbudują kopczyk. Mała kolonia nie wymaga wprawdzie dużych akwariów, ale gdy przekroczy liczbę tysiąca osobników - należy je przeprowadzić do większego akwarium, powiedzmy: dwustu litrowego. Gdy ich liczba sięgnie pięciu tysięcy - należy iść do ogródka, wkopać w ziemię pieniek toczony przez korniki, wokół rozsypać igliwie i wypuścić mrówki. Nie ma sensu tak dużych kolonii trzymać w zamknięciu. Mrówki będą wiecznie łaziły po szybach, że nie wspomnę o problemie żywienia.
Na szczęście, kolonia nie będzie się rozwijać w ekspresowym tempie, więc te trzy latka możemy je hodować. Oczywiście, mam tu na myśli kolonie monogamiczne. Niektórzy mają chory zwyczaj łapać F. polyctena w czasie roju na kopcu i brać takie stado do chaty. Kilkanaście królowych w ciągu roku złoży kilkadziesiąt tysięcy jaj, więc czas sensownej hodowli kończy się właściwie po przepoczwarzeniu pierwszych robotnic.
Jedynym wg mnie sensem łapania królowych mrówek leśnych jest adopcja do mrówek serviformica i obserwowanie rozwoju kolonii opanowanej przez pasożyta społecznego. Nie dość, że kolonia taka będzie się wolno rozwijać (wiadomo, że nie adoptujemy do setek serviformic, tylko do kilkunastu), to jeszcze, po paru latach, zrobimy dobry uczynek i wypuścimy zdrową kolonię mrówek leśnych, które będą walczyć za nas ze szkodnikami. Większość królowych tych gatunków ginie w czasie próby wniknięcia do gniazda pierwomrówek - więc jeśli im pomożemy, na pewno nic złego się nie stanie, zarówno z punktu widzenia gatunku, jak i środowiska. A nawet wręcz przeciwnie - mrówki leśne są wszak pożądane w lasach i parkach.
Na szczęście, kolonia nie będzie się rozwijać w ekspresowym tempie, więc te trzy latka możemy je hodować. Oczywiście, mam tu na myśli kolonie monogamiczne. Niektórzy mają chory zwyczaj łapać F. polyctena w czasie roju na kopcu i brać takie stado do chaty. Kilkanaście królowych w ciągu roku złoży kilkadziesiąt tysięcy jaj, więc czas sensownej hodowli kończy się właściwie po przepoczwarzeniu pierwszych robotnic.
Jedynym wg mnie sensem łapania królowych mrówek leśnych jest adopcja do mrówek serviformica i obserwowanie rozwoju kolonii opanowanej przez pasożyta społecznego. Nie dość, że kolonia taka będzie się wolno rozwijać (wiadomo, że nie adoptujemy do setek serviformic, tylko do kilkunastu), to jeszcze, po paru latach, zrobimy dobry uczynek i wypuścimy zdrową kolonię mrówek leśnych, które będą walczyć za nas ze szkodnikami. Większość królowych tych gatunków ginie w czasie próby wniknięcia do gniazda pierwomrówek - więc jeśli im pomożemy, na pewno nic złego się nie stanie, zarówno z punktu widzenia gatunku, jak i środowiska. A nawet wręcz przeciwnie - mrówki leśne są wszak pożądane w lasach i parkach.
Ostatnio zmieniony ndz 21 cze, 2009 przez BartTP, łącznie zmieniany 1 raz.