Mity dot. adopcji u formik.

To jest forum o mrówkach występujących w Polsce

Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy

Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

śr 03 cze, 2009

Witajcie - tęskniliście? ;)

Widzę tu wiele mitów greckich na temat mrówek z grupy Rufa (podobno F. pratensis jest spoza tej grupy, ale co tam), adopcji, itd., więc napiszę kilka słów prawdy objawionej.

Podkreślam, że piszę teraz o dwóch gatunkach: F. pratensis oraz F. polyctena.

Przede wszystkim: zapomnijcie o micie, że królowe tych gatunków zabijają królową F. fusca, gdy wnikają do jej gniazda. Nie czynią tego, gwarantuję. Nigdy. Supozycje, jakoby to czyniły są oparte na domysłach i niczym więcej - między innymi myrmekologów jak Czechowski lub Pisarski. Zauważcie jednak, że w pismach tych autorów (przynajmniej tych, z którymi ja miałem styczność) nie ma mowy o zabijaniu prawowitych matek - jest mowa tylko o tym, że matki pasożyta były znajdowane w gniazdach F. fusca. Należy podkreślić, że autorzy ci ze szczegółami opisywali jakie to trupy znajdowali w owych gniazdach - np. martwych robotnic F. fusca - ale NIGDY nie ma mowy o znalezieniu nieżywej królowej. Ergo: pomysł, że królowa pasożyta zabija królowe F. fusca to bajęda i nadinterpretacja. Jeśli Wam mało - oświadczam, że właśnie patrzę na królową F. polyctena, która wymienia się pokarmem z królową F. fusca (a nieopodal trolluje inna królowa F. fusca). Żeby Wam uzmysłowić o co mi chodzi, posłużę się przykłedem amazonki (P. rufescens). Na YT łatwo znajdziecie filmik, który pokazuje wnikanie amazonki do gniazda Formica sp. Zaraz po wejściu, niczym torpeda, królowa amazonki atakuje i w mgnieniu oka zabija królową Formica sp. Bez marudzenia, pieprzenia - ciach i już. Gdyby mrówki o których piszę tak czyniły - nie byłoby żadnego czekania, lizania, trofalaksji - ściełyby królowe F. fusca od razu. Instynkt. Niczego takiego nie odnotowujemy.

Dlaczego tedy nie ma matek F. fusca i F. polyctena oraz F. pratensis na raz w gnieździe? Najprawdopodobniej dochodzi do wojny feromonów. Pasożyt z racji tego, że jest pasożytem, ma je silniejsze - i może się tak zdarzyć, że dojdzie do podziału kolonii. Przegrana królowa odchodzi po prostu z gniazda z niewielkim orszakiem robotnic. Odchodzi - ale nie jest zabijana przez robotnice, a tym bardziej przez zwycięzką królową. Gdyby było inaczej, znajdowalibyśmy nieżywe matki F. fusca. Z drugiej strony, często znajdujemy niewielkie kolonie F. fusca, składające się z jednej królowej i kilkunastu wyrośniętych robotnic. Część zapewne pochodzi z ologinicznych kolonii (F. fusca NIE JEST POLOGINICZNA - jest OLIGONICZNA, co znaczy, że królowe wzajemnie się nie tolerują, acz bywają w jednym gnieździe w różnych jego częściach; wcale nie oznacza to, że ze sobą walczą, ale po prostu za sobą nie przepadają i wzajemnie się odganiają), ale część zapewne ma swój rodowód właśnie w związku z wniknięciem pasożyta.

Teraz kilka słów o poszczególnych gatunkach.

F. polyctena z powodzeniem wnika do gniazd F. fusca. Zaraz po wniknięciu - a piszemy tu o kwestii kilku sekund - rozpoczyna błaganie o żarcie. Czyni to niczym odkurzacz. Prosi o żarcie wszystko, włącznie z królową F. fusca. Zaznaczam tu, że nieraz znajdowałem nieżywe królowe F. polyctena w gniazdach F. fusca, z czego należy wnosić, że rzadko udaje się wniknięcie. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że nie udaje się to nigdy w przypadku obecności matki F. fusca. Ja wpuściłem do próbówki królową F. polyctena wraz z kilkoma robotnicami, a dopiero po paru godzinach oddałem F. fusca królową - gdy już było za późno (królowa F. polyctena zdążyła się nalizać, podjeść, etc.), dlatego też wszystko przebiegło zgodnie z planem. Natomiast rok temu wpuściłem do kolonii F. fusca na raz trzy królowe F. polyctena, przy obecności kilkudziesięciu jaj, larw i poczwarek. Efekt - w ciągu tygodnia wszystkie królowe F. polyctena zostały pozabijane, mimo tego, że nie było królowej F. fusca. W związku z tym należy wnosić, że obecność dużej ilości larw skutecznie broni F. fusca przed atakiem pasożyta. Larw - nie królowej, to ważne. Możliwe, że popełniłem błąd wpuszczając na raz wiele królowych F. polyctena - ale gdy została jedna, prześladowania (ciągnięcie za czułki, nogi - przy jednoczesnym karmieniu, czyli tu nie chodziło o typową agresję wobec mrówki z innym wzorem zapachowym, który już dawno się zunifikował) wcale nie ustały, co powinno mieć miejsce w przypadku, gdyby chodziło o wybór najlepszej pretendentki. I tu dochodzimy do sedna sprawy - F. polyctena roi się bardzo wcześnie, w kwietniu, gdy u F. fusca jest jeszcze niewiele larw (eksplozja płodności następuje w maju).
Podkreślam - ja adoptowałem matkę F. polyctena bez królowej F. fusca, którą dodałem kilka godzin później. Ale biorąc pod uwagę szybkość z jaką F. polyctena się adoptowała (kilka sekund!) grubo wątpię by miało to jakiekolwiek znaczenie. Tu chodzi raczej o ilość larw, których, oczywiście, w bezmatecznej kolonii praktycznie nie ma. I o to chodzi: F. polyctena zapewne najlepiej i najszybciej aklimatyzuje się w bezmatecznej kolonii f. fusca (sruuu kubkiem, jak w WC kwadransie), aczkolwiek adopcja w matecznej kolonii też jest możliwa, gdyż królowe tych dwóch gatunków nie wykazują wobec siebie agresji.

Werdykt: nie ma co wierzyć bezkrytycznie w teksty myrmekologów - także polskich, którzy tak samo gdybają, jak Wy (acz zapewne częściej mają farta).

F. pratensis... Mrówka ta jest nieco inna od F. polyctena. Przede wszystkim gniazduje na otwartych, piaszczystych podłożach, np. suchych łąkach. Gdzie tu niby są F. fusca??? Zazwyczaj nie ma - i potwierdzają to moje wieloletnie obserwacje. F. pratensis po roju ciągnie w stronę F. rufibarbis i F. cunicularia. Nawet dzisiaj znalazłem królową F. pratensis nieomal zarżniętą przez F. rufibarbis przy wejściu do jej gniazda. Z drugiej strony, jeszcze nie spotkałem królowej F. pratensis w gnieździe F. fusca, nawet martwej. Nie twierdzę, że adopcja jest niemożliwa u F. fusca, ale rzadka. Jest możliwa - bo udała mi się taka adopcja - ale przebiegała gwałtownie. Musiałem siłowo (czytaj: podtopić) F. fusca, by przyjęły królową F. pratensis. Inaczej zapewne by ją zaciukały. Wiem, bo na sucho też próbowałem i bez interwencji straciłbym królową F. pratensis. W końcu ją zaakceptowały, ale bez entuzjazmu - zarówno ze strony gospodarza, jak i pasożyta. Owszem, matka od czasu do czasu żebrała o pokarm, ale jakoś tak niemrawo, w porównaniu do F. polyctena, która w ciągu 3 minut zdążyła wycmokać wszystkie robo w kolonii. Co mam na myśli pisząc: niemrawo? Otóż, F. polyctena dotykała nadustka robotnic dwoma przednimi nogami i chłostała je czułkami (sygnały do nakarmienia), póki robotnica nie oddała co miała, podczas gdy F. pratensis dotykała jedną nogą nadustka i chłostała tylko przez trzy sekundy, a potem biernie czekała na reakcję). Co ważne: czyniła to znacznie rzadziej, niż jej kuzynka (F. polyctena średnio 3 razy na minutę, F. pratensis raz na 5).
Zmierzam do tego, że F. fusca nie są najlepszym wyborem dla F. pratensis. Mrówki te są zbyt zadziorne i żwawe, by się z nimi "czaić" - je trzeba "zniewolić" (czyli: oczarować zapachem) raz-dwa. Z drugiej strony, po dodaniu do F. pratensis F. rufibarbis, nie było żadnych konfliktów, pomimo tego, że mrówki widziały się pierwszy raz w życiu (a raczej: wąchały). F. pratensis wprawdzie nie zmieniła zachowania - ale F. rufibarbis zdawała się akceptować tę bierność, podczas gdy F. fusca na widok czegoś takiego zaczęłaby w najepszym razie tarmosić królową. Wniosek jest jeden: F. pratensis za głównego "hosta" wyznają F. rufibarbis (albo F. cunicularia, bo to podobne gatunki), a nie F. fusca, której infiltracja udaje się rzadko, gdyz mrówka ta, po pierwsze, nie występuje w zbyt licznie w ich biotopie, a po wtóre: jest zbyt energiczna.
I co ważne - często znajdowałem kolonie F. rufibarbis składające się z jednej królowej i kilkunastu WYROŚNIĘTYCH robotnic (których nie może być w koloniach młodych, założonych klasztornie z oczywistych względów). Wnioski takie same, jak u f. fusca: te małe kolonie mogą pochodzić zarówno z podziału oligonicznych kolonii - jak i kolonii zaatakowanych przez pasożyta.
Nie wiem, czy F. pratensis zabija królową F. rufibarbis - ale wątpię, bo wniknięcie do matecznej kolonii F. rufibarbis wydaje mi się niemożliwe dla F. pratensis (za bardzo pierdołowata; zazwyczaj ginie przy wejściu, zamiast szarżować i zabijać po drodze). Bardziej możliwe, że udaje się jej to tylko w przypadku bezmatecznych kolonii. Gwoli uczciwości należy napisać, że raz w próbówce matka F. pratensis urżnęła matkę F. fusca - ale to raczej był odruch bezwarunkowy, bo właśnie wtedy rozpoczynałem "potop" - no i akurat trzy robo usiłowały odciąć królowej F. pratensis członki (czyli atak w geście rozpaczy; nie sądzę, aby była bardziej agresywna od F. polyctena, bo ta ostatnia jest znacznie bardziej energiczna i efektywna w czasie wnikania).

I na końcu - zapomnijcie o lodówce. U formik królowa pasożyta albo zostanie przyjęta, albo nie. Nie ma znaczenia, ile będziecie mrozić pasożyta i kolonię. Nawet po paru dniach w lodówce królowe mogą skończyć w paszczach robotnic. Innymi słowy - nazbierajcie dużo królowych pasożyta, a nie mroźcie bez sensu kilkaset próbówek. Jeśli dobrze dobierzecie pasożyta, gospodarza i stosowny skład - to nawet w ciągu godziny uda Wam się doprowadzić do idealnej adopcji.

Reasumując: trzymajcie się ramy. :*
Awatar użytkownika
xXLukasXx
Posty: 238
Rejestracja: pn 07 lip, 2008
Lokalizacja: Jawor / Wrocław
Kontakt:

czw 04 cze, 2009

Bardzo ciekawe obserwacje, jestem pełen podziwu :) Wszystko ładnie układałoby się w całość :) Jeżeli znajdę jakąś Formice z tej grupy, to spróbuję te wiadomości jakoś wykorzystać, potwierdzić :)
www.clonk.glt.pl
www.n00bskie-studio.xt.pl
www.gravitysim.glt.pl
serdecznie zapraszam :)

Moje mrówki:[i]Lasius niger, flavus, emarginatus[/i]
ogon__
Posty: 846
Rejestracja: śr 11 lip, 2007
Lokalizacja: Kraków

czw 04 cze, 2009

BartTP pisze:W związku z tym należy wnosić, że obecność dużej ilości larw skutecznie broni F. fusca przed atakiem pasożyta
To by tłumaczyło, dlaczego mają rójki tak wcześnie. W początkach maja w koloniach F. fusca zazwyczaj jeszcze nie ma larw, a przynajmniej niezbyt dużo.

W ogóle ciekawe obserwacje. Żałuję, że nie miałem nigdy okazji porządnie zająć się rudnicami, bo w Krakowie i najbliższych okolicach nie występują - a jedyną kolonię rzadkiej F. truncorum w środku miasta jakiś j***y zwyrodnialec wytruł.
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

czw 04 cze, 2009

Dzień następny.

Postanowiłem dodać kilka dziesiątek robotnic F. fusca do F. polyctena - z tej samej kolonii co poprzednio. Gdy tylko liczebność robotnic w próbówce przekroczyła wartość około 30 sztuk - zaczęło się zaczepianie królowej F. polyctena (której w międzyczasie nieco urosła pampers). Jak w tamtym roku - ciągnięcie za czułki, etc. Zapach na pewno był zunifikowany. Gdy tylko wytrzepałem królowe F. fusca i robotnice z próbówki i na "chybił-trafił" (czyli "stare" i "nowe" wymieszane) dodałem nazad 12 robotnic F. fusca - dręczenie zniknęło jak ręką odjął. Wniosek: w przytomności królowych F. fusca i pewnej masy krytycznej robotnic plus larw adopcja prawdopodobnie nie jest możliwa.

Zreasumujmy tedy:
1. Duża ilość F. fusca zmniesza prawdopodobieństwo adopcji (eksperyment z tamtego roku: pomimo braku królowej F. fusca, matka F. polyctena była molestowana; w próbówce było wiele larw i ponad 40 robotnic F. fusca).
2. Duża ilość poczwarek F. fusca zmniejsza prawdopodobieństwo adopcji (jak wyżej).
3. Obecność królowych F. fusca zmniejsza prawdopodobieństwo adopcji (eksperyment dzisiejszy).

Innymi słowy: musi być spełnionych kilka warunków, które łącznie umożliwiają zasiedlenie F. polyctena. Jak wykazałem, przy niewielkiej liczbie F. fusca, nawet pomimo obecności dwóch królowych F. fusca, królowa F. polyctena jest bezpieczna. Jednak wraz ze wzrostem liczebności kolonii (co w przypadku obecności matek F. fusca następuje szybko), narasta agresja wobec królowych pasożyta, który, nieustannie zaczepiany, w przeciągu kilku dni ginie. Jak się wydaje, kluczową sprawą jest tu liczebność robotnic F. fusca, na dalszym miejscu znajdują się natomiast liczebność larw oraz obecność królowych F. fusca.
Larwy i poczwarki (szczególnie królewskie, które stanowią niejako ukoronowanie sezonu) wzmagają agresję F. fusca, gdyż wtedy gniazdo narażone jest najbardziej na ataki łowców niewolników, a także pasożytów społecznych. Idealnym tedy celem dla pasożyta, jakim jest F. polyctena jest licząca kilkadziesiąt sztuk kolonia F. fusca nie posiadająca czerwiącej królowej.

Pochwalony! :)
Ostatnio zmieniony czw 04 cze, 2009 przez BartTP, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Posty: 655
Rejestracja: pn 24 lis, 2008
Lokalizacja: Dobrogoszcz

czw 04 cze, 2009

Próbowałeś może to nagrać?

Gdy dałem umbratuskę do nigerki z robotnicami wyraźnie było widać większą aktywność nowej królowej wobec robotnic. Jest to prawdopodobnie drugi czynniki oprócz feromonów mający wpływ na przestawienie się robotnic z jednej królowej na drugą.
[size=150]ൡ ళ ఊ [/size] q ń = g n
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

czw 04 cze, 2009

Nie mam stosownej kamery, a telefonem nie będę się przecież męczył. Poza tym - zakończyłem ten etap i nie planuję znowu dodawać królowych F. fusca i robotnic do królowej F. polyctena - teraz czekam na czerwienie.

Dopisek:
Albo mam halucynacje, albo królowa F. polyctena złożyła pierwsze jaja. Nie jestem pewny, gdyż zostało kilkanaście F. fusca, ale mam wrażenie, że kopczyk się powiększył. Jeśli to prawda (okaże się jutro, jeśli kopczyk będzie ZNACZNIE większy), oznacza to, że kolejnym mitem jest twierdzenie, że F. polyctena zaczyna składać jaja dopiero po przezimowaniu.
Ostatnio zmieniony czw 04 cze, 2009 przez BartTP, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Jeremi
Posty: 1014
Rejestracja: pt 12 sty, 2007
Kontakt:

ndz 07 cze, 2009

Mi też składały kiedy były samotne, ale potem je zjadały, co nikogo nie dziwi.
Awatar użytkownika
francuz
Posty: 297
Rejestracja: pt 24 kwie, 2009
Lokalizacja: Ostrołęka

ndz 07 cze, 2009

BartTP pisze:oznacza to, że kolejnym mitem jest twierdzenie, że F. polyctena zaczyna składać jaja dopiero po przezimowaniu.
to jest z pewnością mit. Mi moja królowa zaczęła zakładać pierwsze jaja, dzień po tym jak dostała robo. Kiedy wstałem rano pojawiło się pierwsze jajo, z którym chodziła cały czas robotnica fusca.
Lasius umbratus
Formica sanguinea
Camponotus ligniperda
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

ndz 07 cze, 2009

Królowa F. pratensis, która była w ziemi z F. fusca, niestety, poszła do piekła. Miała ze sobą około 15 robotnic, gdy wpuszczałem ją do formikarium z ziemią - była doskonale zaadoptowana: do tego stopnia, że robotnice same zaciągnęły ją do królewskiej komory, którą na prędce wybudowały. Były z nią tydzień. Potem dodałem im kilka larw i robotnic z innej koloni. Efekt - przekroczona liczba krytyczna i dzisiaj wyciągnęły martwą matkę z gniazda. W związku z tym dałem im dostęp do gniazda z F. fusca (w ogóle nie spokrewnione, z drugiej części lasu), które, proszę Was, służyły mi za obiekt do eksperymentów z królową F. polyctena (patrz wyżej). Po paru minutach "ziemne" F. fusca wtargnęły do słoika z F. fusca "eksperymentalnymi", wyłapały wszystkie robotnice (stare!) i zaniosły do gniazda, to samo uczyniły z królowymi i potomstwem. Ergo: nie dość, że teraz F. fusca jest dwa razy tyle, co poprzednio, to jeszcze zarobiły dwie królowe. Dla nich eksperymenty skończyły się definitywnie i będę je sobie hodował dla przyjemności.

Pozdrawiam!
Ostatnio zmieniony ndz 07 cze, 2009 przez BartTP, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
francuz
Posty: 297
Rejestracja: pt 24 kwie, 2009
Lokalizacja: Ostrołęka

ndz 07 cze, 2009

BartTP twoje doświadczenia, są szalenie ciekawe i w ogóle można się z nich wiele nauczyć. Ale (jak dla mnie nie wiem jak dla innych) to sposób jak to opisujesz jest strasznie zawiły, że muszę sobie post przeczytać kilka razy fragment po fragmencie, żeby wszystko było dla mnie jasne.
pzdr.
Lasius umbratus
Formica sanguinea
Camponotus ligniperda
zielczi
Posty: 262
Rejestracja: pt 02 lis, 2007
Lokalizacja: Warszawa

pn 08 cze, 2009

A co powiesz na temat łączenia się 2 koloni Formica fusca? Kiedy i jak je połączyć?
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

pn 08 cze, 2009

Kiedy? A kiedy masz ochotę.

F. fusca łatwo się łączą, szczególnie, gdy któraś z koloni nie ma królowej. Po prostu wrzuć je na jedną arenę. Kilka padnie, niektóre stracą czułki, ale po paru godzinach będą się kochać jakby były siostrami. Żadna filozofia.
zielczi
Posty: 262
Rejestracja: pt 02 lis, 2007
Lokalizacja: Warszawa

pn 08 cze, 2009

Myślałem np że zasugerujesz żeby połączyć kiedy żadna z kolonii nie będzie miała potomstwa,albo coś innego. Taki sposób to rzeczywiście żadna filozofia.
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

pn 08 cze, 2009

No w sumie można pokombinować, np. pierwszym dać larwy drugich, a drugim larwy pierwszych. Zapachy do pewnego stopnia się zmiksują i zapewne znacznie szybciej i nieco mniej krwawo się połączą.

[ Dodano: Wto 16 Cze, 2009 ]
Confirmed: królowa F. polyctena składa urzędowo jaja, co więcej, na pewno jest traktowana jak królowa (chodzi tu o pewne zachowania robotnic, np. orszak, trzymanie zapędów do spacerów matki na wodzy, etc.).

Eksperyment tedy uważam za zakończony. :)

[ Dodano: Sob 20 Cze, 2009 ]
Królowa składa sobie jajo średnio raz na kilka dni, w związku z czym postanowiłem ją nagrodzić dodatkowymi pięcioma poczwarkami F. fusca, dziesięcioma poczwarkami F. cinerea i dwudziestoma poczwarkami F. rufibarbis (swoją drogą: połowa F. rufibarbis z innej kolonii - myślałem, że to F. cunicularia, takie ciemne i małe były, choć liczne - a tu pampers - na grzbiecie irokez).

W tamtym roku dałem różne niewolnice F. sanguinea - zobaczymy, jak im się będzie układało w wielogatunkowej kolonii w przytomności F. polyctena. Dam Wam znać, jak się wyklują.

[ Dodano: Pon 22 Cze, 2009 ]
Kolejny zapis.

Królowej F. polyctena wyraźnie się nudzi - nosi w pysku jakieś śmieci, czasem poczwarkę. Nie ma to sensu, gdyż te królowe nie wykonują żadnych prac w mrowisku, nie potrafią też zajmować się potomstwem. Obecnie rzadko prosi o jedzenie - to raczej robotnice wmuszają w nią kolejne porcje. Królowa złożyła raptem dwa-trzy jaja (ciężko powiedzieć) i teraz siedzi na poczwarkach serviformic, robi dziwaczne pozy (np. fika koziołki) i ogólnie się nudzi. Co ciekawe, czasem przez jakiś czas stoi z rozwartymi żuwaczkami, jakby gotowa do ataku. Obok stoi próbówka z F. polyctena i F. cinerea jako piastunkami - może F. polyctena widzi królową F. pratensis i straszy rywalkę?

[ Dodano: Pon 22 Cze, 2009 ]
Ponieważ nie mogę edytować wiadomości (minął czas na edycję), wkleję ostatnie zdanie tak, jak powinno brzmieć:
"Obok stoi próbówka z F. pratensis i F. cinerea jako piastunkami - może F. polyctena widzi królową F. pratensis (pod ochroną!) i straszy rywalkę?"/

[ Dodano: Wto 23 Cze, 2009 ]
F. polyctena złożyła dziś dwa jaja w przeciągu 20 minut. :) I nadal się bawi śmieciami oraz poczwarkami. Luzara. 8)

[ Dodano: Czw 25 Cze, 2009 ]
Królowa F. pratensis, która była z furażerkami F. rufibarbis niestety padła (z tydzień temu, ale zapomniałem o tym napisać). Najprawdopodobniej dlatego, że furażerki nie potrafiły się nią zająć odpowiednio.

Innej nie wyszła adopcja z F. fusca. Nawet siłowe łącznie nie zdało egzaminu, w związku z czym dostała kilkanaście F. cinerea do towarzystwa. Po paru dniach eliminacji najbardziej agresywnych robotnic (przeze mnie), jako-tako się adoptowała. Część robotnic ją normalnie karmi i czyści, część sama nie wie, czy czyścić, czy gryźć. Ponieważ jednak nie ciągną za czułki, a reszta ciała królowej jest opancerzona jak czołg - myślę, że przestaną w ciągu kilku dni i adopcja będzie pełna. Sama królowa została przeze mnie nakarmiona, dodatkowo coś tam zawsze uszczknie od robotnic (aczkolwiek bardzo rzadko prosi o jedzenie), więc jest w dobrej kondycji. F. fusca nie prosiła nawet (poprzedniczka prosiła, ale też rzadko). Są dwa wyjaśnienia tego fenomenu: albo F. pratensis zachowuje się inaczej w stosunku do F. rufibarbis (wątpliwie, bo przecież tamta, która była ze starymi F. rufibarbis zachowywała się tak samo, choć MOŻE w towarzystwie młodziutkich piastunek byłoby inaczej) lub F. cunicularia, albo jej adopcje przebiegają w inny sposób.

Myślę, że scenariusz jest taki: osierocona, "głodna" matki kolonia serviformik po prostu sama wciąga królową F. pratensis do gniazda i intronizuje ją. Rola matki sprowadza się do podejścia do gniazda takiej kolonii. Ewentualny atak nie spotyka się z agresywną reakcją - królowa zwija się wokół atakującej i liże ją. F. polyctena robi inaczej: ona aktywnie się adoptuje - liże robotnice, karmi je, prosi o jedzenie, etc. Królowa F. pratensis po prostu stoi i czeka na zbawienie. Czasem poprosi o jedzenie, ale naprawdę rzadko nawet w porównaniu do robotnic, a już całkiem bez porównania do F. polyctena.
Wniosek: F. polyctena adoptuje się do robotnic serviformica, F. pratensis jest adoptowana przez robotnice serviformica. Niby szczegół, ale jakże ważny. :)

Jak pisałem, wniknięcie do matecznej kolonii serviformica wydaje się niemożliwe dla obydwóch gatunków, gdyż wtedy agresja serviformik (nie wiem, jak to jest z F. cunicularia) jest większa. Jeśli jednak się uda - F. polyctena nie wykazuje żadnej agresji wobec królowych serviformik. Nie wykazuje też agresji wobec innych królowych własnego gatunku. Natomiast F. pratensis reaguje agresją na królowe własnego gatunku, więc możliwe, iż jest równie agresywna wobec królowych serviformik. Sprawdzimy to potem, ale możliwe, że F. pratensis zabija matkę roju serviformik.

Natomiast na pewno likwidowana jest w jakiś sposób rodowita królowa. Początkowo sądziłem, że chodzi o wojnę feromonów i przegrana matka odchodzi lub jest zabijana przez własne córki (zapewne ma to miejsce w przypadku gatunków poliginicznych i oligonicznych). Być może się tak dzieje czasem - ale jest jeszcze inna możliwość. Otóż, zaobserwowano, że jeśli w gnieździe F. sanguinea około 20% niewolnic to F. polyctena - robotnice zabijają królową F. sanguinea i przyjmują królową własnego gatunku. Jest niemal pewne, że tak samo zachowują się w obecności królowej serviformica. A zatem jeśli królowa serviformik nie jest zabita przez królową Formica, nie odejdzie po wojnie feromonowej i nie zostanie zabita przez własne córki - z pewnością zabiją ją robotnice pasożyta.

PS. A F. polyctena czuje się świetnie. Dalej się nudzi i dalej robi dziwne rzeczy, typu noszenie grudek ziemi w żuwaczkach.
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

czw 25 cze, 2009

Tego się nie spodziewałem. :) Królowa F. polyctena składa średnio jedno jajo na godzinę. I co się z nimi dzieje? Ano, zostają nimi skarmione larwy! :o I to F. fusca (pozostały jako spadek w postaci jaj po królowej F. fusca, która jakiś czas z nimi rezydowała)! No to teraz już wiem, czemu nie ma porządnego pakieciku jaj. Natomiast są trzy maciupeńkie larwy, które na pewno nie są F. fusca - i to są dzieciaczki naszej bohaterki. Zapewne robotnice w jakiś sposób kumają, że w dziesięć sztuk nie wykarmią setek larw (wychodzi około 10 jaj dziennie, czyli w dziesięć dni mrówki miałyby do obrobienia, bagatela, ponad sto larw!), więc opiekują się tylko kilkoma larwami, resztę używając jako paszy. Super! :) Mądre zwierzątka. Dodam tu, że robotnice mają odwłoki pełne jajka/miodu, a na owady nawet patrzeć nie chcą.
Awatar użytkownika
Posty: 655
Rejestracja: pn 24 lis, 2008
Lokalizacja: Dobrogoszcz

czw 25 cze, 2009

[size=150]ൡ ళ ఊ [/size] q ń = g n
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

czw 25 cze, 2009

Ha, ciekawe! Szczególnie kilka ostatnich zdań, które mówią, iż nie ma danych o adopcji F. truncorum do F. fusca - i całkiem ostatnie, które mówi o tym, że warto by się było dowiedzieć. Ano, warto by było - dlatego poszukam mróweczki pniakowej i zbadam sytuację. :twisted:
Co do królowej F. polyctena - teraz już kompletnie zwariowała. Gdy patrzyłem, zniosła w ciągu kilku minut trzy jajka. Ile zniosła, jak NIE PATRZYŁEM? :)
Ostatnio zmieniony czw 25 cze, 2009 przez BartTP, łącznie zmieniany 2 razy.
ogon__
Posty: 846
Rejestracja: śr 11 lip, 2007
Lokalizacja: Kraków

czw 25 cze, 2009

Widziałem jedną kolonię F. truncorum (jakiś zwyrodnialec potem ją zniszczył). W pobliżu w ogóle nie zamieszkiwały F. fusca, było natomiast mnóstwo kolonii F. cinerea i całkiem sporo F. cunicularia, toteż przypuszczam że pasożytują na którychś z nich.
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

pt 26 cze, 2009

Chciałem zrobić mrówkom dobrze, więc puściłem F. fusca z królową F. polyctena na arenę (tzn. położyłem próbówkę z kolonią na arenie). Stan F. fusca: sztuk dziesięć. Poszwendały się chwilę, olały jajko, olały mieszankę jajka z miodem, w zasadzie olały świerszcza. Splendit.

No i mię podkusiło: to samo zrobiłem z próbówką zawierającą królową F. pratensis oraz osiem sztuk F. cinerea. Miałem nadzieję, że F. cinerea sobie podje mieszankę - a że nie chciało mi się wyłapywać F. fusca - pomyślałem, że będą w miarę zgodnie egzystować.

Aha, jasne. F. fusca, czyli pierwomrówka łagodna, jak na oportunistyczny i łagodny gatunek przystało, pierwsze co zrobiła, to wsadziła łeb do próbówki F. cinerea. Pierwszą sztukę równie duża F. cinerea odgoniła, ale myliłby się ten, kto by sądził, że F. fusca uciekła w panice. A gdzie tam - cofała się niechętnie i oddawała ciosy szybkimi, energicznymi wypadami. Po chwili wróciła - z koleżanką. Jedna z nich spróbowała ukraść poczwarkę F. cinerea, podczas gdy druga, oho, poprztykała się z robotnicami F. cinerea (tymi najmniejszymi, niewiele większymi od L. niger) i wskoczyła na grzbiet królowej F. pratensis!!!!! Nawet nie wiecie, jak się spociłem. Ta, która chciała ukraść poczwarkę, poprzeciągała się trochę tą poczwarką z równie dużą F. cinerea (tą najodważniejszą), po czym poszły w zwarcie. Mrrr. To spowodowało panikę - większość kolonii dała nogę, a najszybciej spieprzała królowa F. pratensis. Pojedynki przeniosły się na zewnątrz, doliczyłem się trzech, ale nie było widać, kto był stroną atakującą; zapewne jedna i druga strona dążyła do konfrontacji. W tym momencie wkroczyłem i wyłapałem wszystkie F. fusca. Jeszcze tego brakowało, żeby mi się z trudem poadoptowane kolonie F. pratensis i F. polyctena wzajemnie wytłukły! Żadna strona nie odniosła strat, za to poziom adrenaliny wzrósł o sto procent, a najbardziej zesrany całą tą sytuacją był niżej podpisany.

Powstaje pytanie: czy F. fusca zawsze jest tak wredna, czy to obecność królowej F. polyctena dodaje im animuszu? Tak mała kolonia nie powinna być agresywna, a już w szczególności nie w zetknięciu z dominantem, jakim bez wątpienia jest F. cinerea. Jakiś czas temu miałem na tej samej arenie (małe akwarium) próbówki z niewielkimi koloniami F. cinerea, F. rufibarbis i F. fusca - i nie było ŻADNEJ agresji. Z tego by wynikało, że obecność pasożyta społecznego wzmaga agresję naszej pupilki.
Ostatnio zmieniony pt 26 cze, 2009 przez BartTP, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
pawelllQwE
Posty: 2572
Rejestracja: pn 01 wrz, 2008
Kontakt:

pt 26 cze, 2009

ogon__ pisze:W pobliżu w ogóle nie zamieszkiwały F. fusca, było natomiast mnóstwo kolonii F. cinerea
Dokładnie. Tylko że u mnie wokół kolonii F.truncorum występowały tylko F.cinerea. Ani śladu po Formica fusca.

BartTP, ja bym za chiny ludowe tak nie zrobił jak Ty :p Nawet dla eksperymentu bym się chyba nie odważył. Za dużego miałbym cykora, że się zaciukają. Gratuluję odwagi :)
BartTP pisze:Jakiś czas temu miałem na tej samej arenie (małe akwarium) próbówki z niewielkimi koloniami F. cinerea, F. rufibarbis i F. fusca - i nie było ŻADNEJ agresji.
BartTP pisze:Z tego by wynikało, że obecność pasożyta społecznego wzmaga agresję naszej pupilki.
A może po prostu, mrówki z adopcji (Formica fusca i F.cinerea) były "stare" i bardziej doświadczone niż te z akwarium, które hodowałeś i dla tego zareagowały agresją na siebie?

A te małe kolonie, jeśli wychowywały się od "małego" to jakoś tam się tolerują :wink:

Oczywiście obecność pasożyta na pewno wpłynęła w jakiś sposób na ich zachowanie.
Ostatnio zmieniony pt 26 cze, 2009 przez pawelllQwE, łącznie zmieniany 1 raz.
ogon__
Posty: 846
Rejestracja: śr 11 lip, 2007
Lokalizacja: Kraków

pt 26 cze, 2009

BartTP pisze:Powstaje pytanie: czy F. fusca zawsze jest tak wredna, czy to obecność królowej F. polyctena dodaje im animuszu? Tak mała kolonia nie powinna być agresywna, a już w szczególności nie w zetknięciu z dominantem, jakim bez wątpienia jest F. cinerea. Jakiś czas temu miałem na tej samej arenie (małe akwarium) próbówki z niewielkimi koloniami F. cinerea, F. rufibarbis i F. fusca - i nie było ŻADNEJ agresji. Z tego by wynikało, że obecność pasożyta społecznego wzmaga agresję naszej pupilki.
Znam kilka terenów na których występują zarówno Formica fusca jak i Formica cinerea. Zawsze jednak ich terytoria są dokładnie rozgraniczone, a mrówki przypadkiem zapuszczające się na teren konkurencji są atakowane. Formica fusca pokojowo współżyje z mrówkami innych rodzajów, także agresywnych i ekspansywnych jak Lasius nigerczy Myrmica rubra. Jednak różne gatunki Serviformica traktują się wzajemnie jako konkurencję i zwalczają. Tak więc, jak sądzę, było to zupełnie typowe zachowanie obrony zajętego już terenu przed inwazją "odwiecznego wroga".
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

pt 26 cze, 2009

Tylko F. cinerea była odchowana klasztornie.

F. fusca złapałem (nie widzę sensu jej hodować od królowej), natomiast F. rufibarbis to były resztki wielkiej kolonii, którą kiedyś trzymałem, a która w większej części zwiała mi, jak puściłem je na balkon (odzyskałem ledwo 30 robotnic i królową) - więc to nie o to chodzi.

Swobodnie korzystały z jednego karmnika, co najwyżej się straszyły. Co zabawne, F. cinerea wyrzucała ze swojej próbówki poczwarki F. fusca, które im dałem z tamtej kolonii (próbówka była na niewielkim korzeniu, natomiast próbówki z F. rufibarbis i F. fusca na piasku).

Ogon - przy takiej liczbie robotnic, serviformiki nie mają prawa być agresywne. F. rufibarbis zaczyna być agresywna gdy kolonia się rozwinie do kilkuset robotnic, to samo F. cinerea, przy czym ta ostatnia staje się terytorialistką dopiero gdy stworzy system polidomiczny, a w najlepszym razie sporą kolonię poliginiczną (sprawdzone & wyczytane u myrmekologów). Natomiast agresywne zachowania u F. fusca notuje się gdy kolonia osiąga liczebność wielu tysięcy osobników, co jest stosunkowo rzadkie, albowiem do tego czasu zazwyczaj taka kolonia rozpada się na kilka autonomicznych, mniejszych kolonii w wyniku podziału oligonicznej superkolonii.

Warto tu zaznaczyć, że tylko F. cinerea jest mrówką terytorialną. F. fusca, F. cunicularia i F. rufibarbis nigdy nie są terytorialne, co więcej, nie bronią nawet pokarmu (czyli poziom pierwszy w skali Pisarskiego), a jeśli już, to przeciw własnemu gatunkowi. Inna sprawa, że F. rufibarbis wściekle broni swojego gniazda - ale wszystkie mrówki go bronią. Po prostu F. rufibarbis robi to najzacieklej.

Dokładnie ten sam system działa u L. niger - L. niger zaczyna bronić terenu dopiero wtedy, gdy osiągnie liczbę kilku tysięcy osobników. Małe kolonie serviformik terytorialne na pewno nie są (co najwyżej wobec własnego gatunku, na zasadzie łączenia małych kolonii w jedną większą poprzez rabowanie poczwarek, co zazwyczaj pociąga za sobą fuzję tych kolonii i wyłonienie lokalnej dominantki - królowej).

Natomiast zaobserwowano, że F. fusca w gnieździe F. sanguinea zaczyna małpować różne sygnały chemiczne i niektóre zachowania F. sanguinea. Np. gdy F. fusca wpadnie do jamy myrmekolwa, zaczyna wydzielać specyficzny feromon, właściwy dla F. sanguinea, który zwołuje inne robotnice na pomoc. "Wolne" F. fusca nie czynią tego i grzecznie dają się pożreć larwie myrmekolwa. Wniosek płynie z tego taki, że całkiem możliwe, iż królowa pasożyta społecznego, jakim jest F. polyctena, modyfikuje nieco zachowanie swoich niewolnic, np. poprzez wzmożenie ich agresji. Warto tu zaznaczyć, że to królowa jest źródłem zapachu charakterystycznego dla gatunku i takie F. fusca są traktowane przez inne mrówki właśnie jako F. polyctena, A NIE F. fusca co np. stwierdził Czechowski w opracowaniu "Emancypacja F. polyctena w gnieździe F. sanguinea" (mniej-więcej podobny tytuł), w którym to opracowaniu stwierdzono, że "wolne" F. sanguinea reagują agresją wobec F. sanguinea z królową F. polyctena, pomimo tego, że F. sanguinea przyjaźnie odnosi się do swojego gatunku i nie urządza wewnątrzgatunkowych walk; co ciekawe, niewolnice F. sanguinea nadal przyjaźnie reagują na inne F. sanguinea, ale też przyjaźnie reagują na F. polyctena. Innym przykładem takich zmian behawioralnych jest to, że F. rufibarbis jako niewolnice towarzyszą często zbójnicy w rajdach łupieżczych, czego normalne F. rufibarbis nigdy nie czynią (choćby dlatego, że F. rufibarbis patroluje raczej niewielki teren wokół gniazda, podczas gdy zbójnica potrafi napaść gniazdo serviformik z odległości stu metrów!).

Zresztą, sprawdzę to. Poczekam, aż się nieco rozwinie kolonia F. polyctena i dorzucę im ze sto poczwarek F. fusca. Potem wstawię je na arenę z jednogatunkowym gniazdem F. fusca i zobaczymy co i jak.
Ostatnio zmieniony pt 26 cze, 2009 przez BartTP, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

pt 26 cze, 2009

Aha, byłbym zapomniał - F. pratensis pięknie się zgrała z F. cinerea - zapewne niebawem zacznie czerwić. Niestety, dwie agresywne F. cinerea, które nie dawały jej spokoju (prawdopodobnie pobrałem je z innego gniazda w czasie dobierania poczwarek) musiały zostać przeze mnie zutylizowane w moim magicznym "słoiku na śmieci", w którym mieszka sobie dziesięciotysięczna, monogamiczna kolonia F. fusca. Lądują w niej wszystkie trupy mrówek, owadów, uszkodzone lub wściekle agresywne robotnice, odrzucone poczwarki, larwy i inne śmieci, z których to F. fusca wybierają to, co warto odratować (i np. potrafią odchować odrzucone przez małe kolonie larwy i poczwarki F. rufibarbis czy F. cinerea, a nawet majora F. sanguinea; czasem, gdy próbówka wyleje, większość poczwarek i larw obumiera, a ja nie mam czasu siedzieć i przebierać ziarno od plewy - F. fusca robią to lepiej, no i nic, co żyje, się nie zmarnuje), a resztę zeżreć. Polecam taki żarłoczny kubeł na odpadki. :)
Ostatnio zmieniony pt 26 cze, 2009 przez BartTP, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
LUK
Posty: 195
Rejestracja: pt 08 maja, 2009
Lokalizacja: Opole

pt 26 cze, 2009

Mógłbys zrobić fotki tego śmietnika?? :D
Ostatnio zmieniony pt 26 cze, 2009 przez LUK, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

pt 26 cze, 2009

Mógłbym, ale po co? To zwykły słoik z wilgotnym piaskiem. Weź słoik, nasyp tam ziemi i będziesz miał prospekt. Swoją drogą - słoik jest otwarty i robotnice furażerują po pokoju, wyżerając resztki czipsów, zlizując rozlane (i niedokładnie wytarte) słodkie napoje, zdechłe muszki, które wlecą przez okno, pająki, których nie zlikwiduję, etc. Słoik stoi sobie na parapecie. Nie licząc śmieci, w ogóle ich nie karmię - żyją sobie tak od dwóch lat i mam wrażenie, że lepiej im idzie, niż koloniom, którymi się zajmuję. :)

Z ciekawych rzeczy dot. śmietnika - kiedyś wrzuciłem tam dwa majory F. sanguinea i kilka samczych poczwarek tegoż gatunku. Majory siedziały na poczwarkach, póki F. fusca im ich nie gwizdnęła sprzed nosa i najprawdopodobniej zjadła. Jeden z nich przepadł (zapewne zdechł i został zjedzony albo dał nogę ze słoika), natomiast drugi wrypał się w kanał F. fusca i tak siedział przez tydzień. F. fusca zaczęła używać innych kanałów, a tam właziła czasem, żeby go wyjąć od tylca (aczkolwiek nie mogły się do niego dobrać, bo miał zbyt masywny i opancerzony pampers; swoją drogą, bawi mnie to określenie d*py na tym forum, dlatego używam :) ). Gdy zgłodniał, zaczął żebrać o żarcie - i został przyjęty. :) Od tego czasu minął rok i nadal siedzi twardo pod kamykiem i nie rusza się na krok z kolonii. Raz tylko wyskoczył, jak przesadziłem i wrzuciłem tam kilkanaście starych furażerek rufibarbis - zaciukał trzy, kilka poszło w zwarcie z F. fusca, a reszta pierzchnęła ze słoika (musiałem zabić). Ma to zapewne związek z polietyzmem o Formica sp., u których największe robotnice siedzą w gnieździe jako rezerwy. Ta wariatka jest większa od królowej, tak nawiasem pisząc. :D

Oprócz tego, jest tam też kilkanaście cinerea/rufibarbis/cunicularia - część pewnie się adoptowała z tych agresorów (czyli robotnic, które za cholerę nie chciały przyjąć pasożytniczych królowych, mimo akceptacji reszty), które tam wrzucałem, część pochodzi z zalanych/rzekomo padłych poczwarek, którymi F. fusca karmiłem. Nie furażerują jednak - ot, czasem zobaczę przy ściance słoika.

A kolonia jest monoginiczna, bo nie chciałem, by się podzieliła przy tak wielkiej kolonii. Zaznaczam, że jest to swego rodzaju mutant superorganizmu, który w naturze prawie na pewno nie występuje. A agresywne jak diabły. Do mnie jednak się przyzwyczaiły i bez strachu włażą mi na rękę (inne, dzikie F. fusca, które trzymam, tego nie robią, chyba, że chcą ugryźć).

Ot, tyle wieści ze śmietnika. :)
ODPOWIEDZ