Witam
Echhh - to hasło powinno być moim mottem - od wczoraj czuję się jak koziołek szukający Pacanowa...
Cały wczorajszy dzionek, poświęciłem na rekonesans po "własnym podwórku" - mrówy są tam, gdzie powinny
Wybierając się jednak w dalszy teren, czekałem na sąsiada, który miał mnie podwieźć do oddalonego o 7km lasu z miejscówkami C.ligniperda. Nudząc się w oczekiwaniu, oglądałem ścieżki D.quadripunctatus i C.fallax na mirabelce. Zdziwiło mnie jedno - mrówy co prawda w dużej części biegały po przyległym płocie w kierunku starej lipy, jednak kilka kierowało się w przeciwnym kierunku - w kierunku budynku, który użytkuję :>
Sprawdziłem pozbawioną na razie elewacji część ceglanej ściany - heh, oba gatunki mają w zaprawie pomiędzy cegłami, całkiem spore gniazda a mnie nosiło za nimi po parku No ale nic to - oczekiwanie przedłużało się, więc postanowiłem oglądnąć pozostały kawałek ceglanego muru, od strony zachodniej.
Wiecie co ? - zrobiło mi się strasznie głupio...
Szukałem jej w Beskidach...
Szperałem za nią w Karkonoszach i Karpaczu...
Wypatrywałem w Ojcowie i na Słowacji...
Miałem ją 3 metry od wejścia do mojego lokum...
Po murze, pomiędzy cegłami, biega tu sobie radośnie Lasius emarginatus - kolonia może jeszcze niezbyt wielka (sądząc po robotnicach) ale usytuowana szczęśliwie w miejscu nie odwiedzanym przez L.niger - liczę na to, że obecnie, dzięki podkarmianiu, rozrośnie się nieźle przez najbliższy sezon a w następnym, może i wyroi
Od dłuższego czasu na pytanka typu "skąd wziąść królową" - odpowiadam "SZUKAĆ" - wychodzi na to, że powiedzonko "szewc bez butów chodzi" - pasuje do mnie nieźle :D:D