Witam Was po dosc dlugiej przerwie. Naszlo mnie niedawno na kolonie laczonen i tak sobie myslac wpadlem na pomysl polaczenia na dosc sporej arence L.niger i F.cinerea... Oba gatunki sa szybkie i dosc agresywne, teraz pytanie. Boje sie, ze po polaczeniu tych dwoch gatunkow doprowadze do krwawych wyzynek i ktoras z koloni (jak nie obie) poprostu przestanie istniec. Co Wy doswiadczeni badacze i podgladacze mrówek o tym sadzicie? Dodam jeszcze, ze obie kolonie sa dosc male i liczebnosc jest mniejwiecej taka sama - po ok. 30 robotnic na strone
A tak z innej beczki, kiedy L.brunneus bedzie sie roic na slasku? To taka sliczna i urokliwa mroweczka a w tamtym roku nie poszczescilo mi sie ze znalezieniem jakiejs krolowej tego gatunku.
Pozdrawiam.
Witam po przerwie i pytanie mam
Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy
L. niger ma szanse przetrwać pod warunkiem, że na starcie będzie ich więcej. F. cinerea jest agresywniejsza i silniejsza dlatego wyrżnie w pień L. nigera jeśli będą tej samej liczebności.
Pozdrawiam!
Pozdrawiam!
jak takie cos czytam, to krew sie we mnie gotuje! to tak jakby ktos powiedzial: wpuszcze do zagrody wilki i psy, pewnie niektore sie pozagryzaja (co tam troche krwii) ale fajnie taka polaczona bande miec bedzie..
to jest znecanie sie nad zwierzetami!
zastanowcie sie troche!
jestescie odpowiedzialni za los tych zwierzata i takie malutkie jak mrowki tez czuja!
to jest znecanie sie nad zwierzetami!
zastanowcie sie troche!
jestescie odpowiedzialni za los tych zwierzata i takie malutkie jak mrowki tez czuja!
Jezeli mam byc szczery to niespecialnie czuja... Znaczy czuja ale posiadaja zwoje nerwowe i nic wiecej. Dzialaja na zasadzie instynktu, jak obetniesz mrowce noge to nie rozpacza nad soba, ze jest kaleka tylko dalej wykonuje zaprogramowane czynnosci. A F. cinerea i L. nigerki na duzej arence moglyby naprawde ciekawe batalie prowadzic tyle, ze nie mam zamiaru doprowadzic do calkowitej aninhalacji jednej lub drugiej koloni bo uwazam, ze to juz bylaby glupota. A z psami i wilkami... pare sie zagryzie a potem jedno zdominuje drugie i tyle. Natura i opor srodowiskowy jest brutalny i w mysl obserwowania naszych podopiecznych jak w prawdzwym srodowisku wypuszczam na arenke czasem cos niebezpiecznego dla mrówek - skakuna czy innego polujacego aktywnie pajaczka. Wracajac do mrowczych bitew mozna powiedziec, ze sa piekne w swojej prostocie.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
poczytaj sobie troche o eksperymentach z ogniem i roslinach, o wydzielanych przez nie zapachach, o odchylaniu sie lisci!
a jak uwazasz ze ok jest szczucie na siebie wilkow i psow - to nie mamy o czym rozmawiac .. byl juz taki co uwazal, ze podludzie tez uczuc nie maja..
a jak uwazasz ze ok jest szczucie na siebie wilkow i psow - to nie mamy o czym rozmawiac .. byl juz taki co uwazal, ze podludzie tez uczuc nie maja..
Nie mowie, ze to jest "ok", ale mowie, ze nie dojdzie do jakiejs zezi... A te eksperymenty dowodza tylko, ze nawet rosliny maja mechanizmy obronne co w cale nie swiadczy o tym, ze mrowka czy zuczek "mysli" uczlowieczenie nie ma tu sensu - narazie stwierdzono tylko u jednego pajaka zachowania wygladajace na planowanie dzialan. Mrowki uwazam natomiast za jeden organizm i rozumiem, ze w warunkach gdzie jest opor srodowiskowy strata parunastu robotnic moze naprawde zaszkodzic koloni - ale w sielankowych warunkach przy opiekunie ktory je odpowiednio odrzywia i pielegnuje taka strata nie jest niczym powaznym, nie mowie tu oczywiscie o koloniach w liczbie 30 robotnic - gdybym mial rozwiniete kolonie po ok 500-600 robo to nie bylbym tak ostrozny i sie nie pytal, przy takich liczbach mialbym chwile czasu na zareagowanie w razie powazniejszej "burdy" i uratowanie wiekszosci.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Osobiście prowadziłem kolonie L.niger i F.rufibarbis na jednym wybiegu przez rok. Wybieg był spory a jedzonko podawałem każdej kolonii osobno, więc nie często wchodziły sobie w drogę. Generalnie nie dochodziło do zmasowanych ataków,być może ze względu na liczebość obu kolonii ( L.niger około 200 sztuk F. rufibarbis około 50 sztuk), czasami robotnice obu gatunków przypadkiem się spotykały, a wtedy raczej kończyło się to paniczną ucieczką niż walką. Z czasem jednak nigerki zaczęły się zbyt szybko rozwijać w stosunku do rufibarbis i zaczęły dominować na wybiegu. Na początku lasiusy podkradały pokarm, a z czasem zaczęly nawet wnikać do gniazda rufibarbis, gdzie marnie kończyły Zmuszony byłem do przeprowadzki lasiusa, bo kolonia nie mieściła się już w starym formikarium i eksperyment z łączeniem gatunków został zakończony. Wniosek z tego eksperymentu jest taki, że mały L.niger zawsze zdominuje gatunki z rodzaju Formica, (oczywiście w hodowlanych warunkach), bo jest szybki doskonale działa grupowo i szybciej się rozwija. W kwestii moralnej mogę jedynie polemizować z m&k , dlatego że raczej nie można łączonej hodowli mrówek porównać do walki psów. Przedewszystkim dlatego ze założeniem takiej hodowli nie jest sama walka, lecz chęć poznania interakcji pomiędzy koloniami i ich społeczne zachowania w wobec konurenta. Oczywiście zakładając takową hodowlę należy już mieć pewne doświadczenie i zapewnić odpowiednie minimum przestrzeni dla obu kolonii, aby w miarę realistycznie oddtworzyć warunki panujące w naturze i tak np na moim wybiegu gniazda obu kolonii oddalone były od siebie o około metr. Podsumowując polecam łączenie kolonii róznych gatunków osobom już troszkę lepiej siedzącym w temacie, bo jest to naprawdę bardzo ciekawe.
Witam!
Łączenie koloni mrówek można uznac za doświadczenia na tych zwierzetach, a jak wiadomo mrówki sa bezkręgowcami. Na bezkręgowcach mozna dowoli przeprowadzac doświadczenia, pod warunkiem że bezkręgowiec ten nie jest prawnie chroniony.
Eksperymentów nie mozna prowadzić na kregowcach w tym na rybach również.
Kwestie moralne nie powinny tu miec dużego znaczenia...
Łączenie koloni mrówek można uznac za doświadczenia na tych zwierzetach, a jak wiadomo mrówki sa bezkręgowcami. Na bezkręgowcach mozna dowoli przeprowadzac doświadczenia, pod warunkiem że bezkręgowiec ten nie jest prawnie chroniony.
Eksperymentów nie mozna prowadzić na kregowcach w tym na rybach również.
Kwestie moralne nie powinny tu miec dużego znaczenia...
rzepa żepa ziepa ziepa
Witam!
Moim skromnym zdaniem kwestia amoralności w przypadku udostępnienia jednej areny dwóm, teoretycznie wrogo nastawionym przeciw sobie gatunkom, jest lekko przesadzona. W warunkach chowu laboratoryjnego dopuszczalne są takie "eksperymenty" - mają one ukazywać interakcje między gatunkami, nie celową eksterminację jednego z nich.
O okrucieństwie można by było mówić wtedy, gdyby sprawa dotyczyła nadmiernej ingerencji ze strony człowieka, gdyby na mrówkach przeprowadzane były eksperymenty np.: z użyciem szkodliwych chemikaliów, poddawanie kolonii działaniu skrajnych warunków, czy już dziecinne "głupoty" w stylu przypalania mrówek zapalniczką...
W końcu my wszyscy (a przynajmniej znaczna większość) hodujemy mrówki nie po to, aby je poddawać ciągłym torturom dla własnej sadystycznej przyjemności, lecz po to, by je obserwować i czerpać radość z tego, jak się rozwijają na naszych oczach.
Pozdrawiam!
Moim skromnym zdaniem kwestia amoralności w przypadku udostępnienia jednej areny dwóm, teoretycznie wrogo nastawionym przeciw sobie gatunkom, jest lekko przesadzona. W warunkach chowu laboratoryjnego dopuszczalne są takie "eksperymenty" - mają one ukazywać interakcje między gatunkami, nie celową eksterminację jednego z nich.
O okrucieństwie można by było mówić wtedy, gdyby sprawa dotyczyła nadmiernej ingerencji ze strony człowieka, gdyby na mrówkach przeprowadzane były eksperymenty np.: z użyciem szkodliwych chemikaliów, poddawanie kolonii działaniu skrajnych warunków, czy już dziecinne "głupoty" w stylu przypalania mrówek zapalniczką...
W końcu my wszyscy (a przynajmniej znaczna większość) hodujemy mrówki nie po to, aby je poddawać ciągłym torturom dla własnej sadystycznej przyjemności, lecz po to, by je obserwować i czerpać radość z tego, jak się rozwijają na naszych oczach.
Pozdrawiam!
FABRICATI DIEM, PVNC!