formica polyctena

To jest forum o mrówkach występujących w Polsce

Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy

dudek909
Posty: 159
Rejestracja: pn 20 cze, 2011

śr 29 maja, 2013

Witam. dzis okolo godziny 13:40 znalazlem krolową f.polyctena. nie wiedząc dokładnie jak się to zabrać i czy to półklasztor czy pasożyt bo jakiś odwłok ma mały teraz sprawdzilemi mam pytania. w tej chwili jade w gory i mysle ze trudno bedzie mi na oko okreslic f. lemani od f. fusca, a jako ze sa tak podobne, czy adopcja tej pierwszej tez bedzie dobra, czy nawet nie probowac. I w takim wypadku, choc wiem ze to nie do końca zgodne z prawem, czy moznaby zaadoptowac 3-4 robotnice formici polyctena. i ile mozna maksymalnie czekac z adopcją, bo moze rozsądniej byłoby poczekac az wroce z gór(niedziela noc). jak narazie krolowa przyssała się do kropelki miodku :)
barciu
Posty: 444
Rejestracja: czw 10 sty, 2013
Lokalizacja: Kunkowa - mała wioska, w 70% porośnięta lasami i łąkami - mieszka tu ok 100 osób,

śr 29 maja, 2013

Ja dziś znalazłem 3.
Ponoć można hodować, ale jest trudny ( prawie niemożliwy, no bo...arena przynajmniej 10x10 na początek, a potem już 100x100/300x300, czego im nie zapewnisz )
Lepiej już pohodować chwilę i wypuścić, obserwując je sobie w ogrodzie czy na działce. Niezbędna jest oczywiście adopcja na Serviformica.
GG: 51713465
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

śr 29 maja, 2013

A przepraszam, przepraszam, bardzo przepraszam: skąd Pan Ekspert wziął wymiary akurat 10x10, a potem 100x100/300x300? A czemu nie, dajmy na to, 15x15?
barciu
Posty: 444
Rejestracja: czw 10 sty, 2013
Lokalizacja: Kunkowa - mała wioska, w 70% porośnięta lasami i łąkami - mieszka tu ok 100 osób,

śr 29 maja, 2013

Losowo. W naturze do 100-300 metrów sie oddalają, ale na początku ok 10 metrów, co jest logiczne, że mała kolonia nie będzie się zapuszczać: mogą ją wykryć inne mrówki.
GG: 51713465
patyczak1000
Posty: 205
Rejestracja: śr 11 lip, 2007
Lokalizacja: Lublin

śr 29 maja, 2013

Dudek - bez obrazy, ale widząc twoje pytania powiem jedno - wypuść tą królową w miejscu złapania.

Adoptujesz do jakiejkolwiek Serviformica.

Co do adopcji pasożytniczych królowych - w najlepszej kondycji są w 12-24h po złapaniu, większość pada w 48h od złapania bez adopcji.

Barciu - polecam starą dobra zasadę "nie wiem, nie znam się, nie pisze" . Owszem kolonie osiągają duże rozmiary i wymagają dużego formi, aczkolwiek nie znam też nikogo kto posiadałby pokaźną kolonie jakiejkolwiek Formica z grupy rufa wychodząc od królowej.
Średniotrudne jest odhodowanie pierwszych robotnic, aczkolwiek jak najbardziej wykonalne, natomiast często królowe padają z niewiadomych przyczyn nawet kiedy kolonia ma już garstkę własnych robotnic.
pozdrawiam

[b]Moja oferta: zainteresowani na gg[/b]
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

śr 29 maja, 2013

Losowo. W naturze do 100-300 metrów sie oddalają, ale na początku ok 10 metrów, co jest logiczne, że mała kolonia nie będzie się zapuszczać: mogą ją wykryć inne mrówki.
Nie, nie jest logiczne - bo akurat F. polyctena praktycznie NIGDY nie tworzy małych kolonii. Od razu są duże, bo mrówka jest wybitnie polikaliczna, a nowe filie powstają przez podział. Żadna "inna" mrówka jej "nie wykryje", a nawet jeśli - to nie ma to znaczenia, bo kolonia jest liczna i silna. Natomiast jeśli królowa wniknie do kolonii serviformik - od razu na wiosnę grzmotnie kilka tysięcy jaj, co bez wątpienia starczy na wytyczenie sporego terytorium i wyeksmitowanie wszelkiej maści mrówczej drobnicy, natomiast jeśli królowa ma pecha i wniknie do kolonii serviformik położonej w obrębie terytorium mrówki terytorialnej - to nic jej nie pomoże; bez znaczenia, czy ma terytorium 5 centymetrów czy 5 metrów. Zrozum - mrówki pokroju F. polyctena czy F. truncorum dlatego są pasożytami, by na dzień dobry wyprodukować tysiące robotnic i zająć od razu duże terytorium. Te mrówki są agresywne czy są młodą czy starą kolonią. Jeśli niedojrzała kolonia (czyli taka roczna, powiedzmy) wejdzie na kurs kolizyjny z kolonią dorosłą - to zostanie najpóźniej wczesną wiosną zarżnięta i zeżarta ze względu na niedobory białka. Innymi słowy - kolonia ma w zasadzie szansę WYŁĄCZNIE wtedy, gdy zostanie założona na terenie dziewiczym na którym ma potencjał wytyczyć od razu terytorium na tyle duże, by wyżywić kolonię, gdy osiągnie docelową liczebność. Inaczej rozrastająca się kolonia w końcu dotrze do terytorium kolonii dorosłej, a wtedy trup, baronowo, kryzys i krach.

To, co piszesz jest również nieprawdziwe z tej parafii, że terytoria mrówek często są wytyczane "bez ich wiedzy i zgody", np. przez drogę czy rzeczkę, które ograniczają ich zasięg (i pozwala na duże zagęszczenie kolonii potencjalnie wrogich wobec siebie), bogactwo danego terytorium w żarcie (im go więcej, tym terytorium mniejsze, bo mrówki są, wbrew pozorom, leniwe i jak nie muszą, to nie chodzą daleko), a także kierunki furażerowania (dzięki czemu np. nieopodal siebie mogą stać dwa kopce nie wadzące sobie nawzajem, gdyż mrówki walą w różne strony i sobie wzajemnie nie przeszkadzają; inna sprawa, że zazwyczaj taki pas ziemi niczyjej powstał po walce). Terytoria mrówek to nie są kwadraty 300x300 z kopcem w środku (swoją drogą - w ogóle skąd wziąłeś te liczby, co - aby nie wymyśliłeś?) jak Ci się wydaje - na ich kształt ma wpływ wiele czynników.

Mrówki kopcowe nie nadają się do hodowli dlatego, że tworzą wielkie kolonie i rzeczywiście wymagają sporych terytoriów, natomiast nie śmiałbym autorytatywnie stwierdzać jak duże są one konkretnie. Starczy napisać, że jest to awykonalne w warunkach domowych I TYLE. Fakt, że tworzą wielkie kolonie z dużymi terytoriami już samo w sobie skreśla te mrówki z listy mrówek hodowlanych - a przecież są kolejne argumenty, w tym ich nadpobudliwość, potęgowana irytacją z tego powodu, że w małym pojemniku nie mogą zachowywać się zgodnie z instynktem, szybkość poruszania się i świetny wzrok co łącznie stwarza tendencje do zbiorowego samobójstwa w zamkniętych pojemnikach poprzez zagazowanie kwasem mrówkowym.

Na tematy prawne lepiej się nie wypowiadaj - bo potem ktoś dostanie mandat, a wątpię, aby usprawiedliwienie: "Barciu pisał, że ponoć można" zrobiło wrażenie na, powiedzmy, Straży Leśnej. W skrócie: NIE WOLNO. I tyle musicie wiedzieć, ponieważ ewentualne zdobycie zezwolenia zarówno na przetrzymywanie gatunków chronionych częściowo, jak i całkowicie przekracza możliwości jakiegokolwiek prywatnego hobbysty.

Tyle.
barciu
Posty: 444
Rejestracja: czw 10 sty, 2013
Lokalizacja: Kunkowa - mała wioska, w 70% porośnięta lasami i łąkami - mieszka tu ok 100 osób,

czw 30 maja, 2013

Acha, dzięki za wytłumaczenie :wink: .
Czytałem gdzieś po po prostu, że do 300 m od gniazda się oddalają, poza tym jest u mnie kilkanaście gniazd tych mrów, w tym 1 Formica truncorum i 1 pratensis, reszta rufa/polyctena, więc trochę je obserwowałem-wszędzie była masa robosiów i ani śladu gniazda...
GG: 51713465
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

czw 30 maja, 2013

Oczywiście: piszę z dużą dozą uproszczeń - młoda kolonia mrówki leśnej może mieć po prostu szczęście, bo właściciel terytorium akurat zostanie zaorany przez rolnika, dominant może akurat być osłabiony chorobą, pasożytami lub konfliktem z innym dominantem, młoda kolonia może zdążyć się przeprowadzić na dziewiczy teren, etc. No i co wiosnę terytoria są wyznaczane na nowo, więc młoda kolonia może po prostu znaleźć się na wiosnę POZA terytorium dominanta - bo akurat na pobliskim drzewie pojawiły się mszyce produkujące wyjątkowo smakowitą spadź, przez co mrówka dominująca wyznaczyła mniejsze terytorium. I tak dalej, i tym podobne. Możliwości jest od cholery, ja tylko sygnalizuję problem.

Jednak, co do zasady, wniknięcie do gniazda serviformik, które znajduje się na terytorium jakiejś mrówki dominantki, kończy się źle, ponieważ mrówki mają tendencję do niszczenia konkurencji w zarodku. Są naprawdę dobre w wyszukiwaniu innych mrówek - co np. uwidaczniają rajdy zbójnicy na zamaskowane gniazda pierwomrówki łagodnej. Zresztą, o czym już kiedyś pisałem - przypaliłem mojego domowego L. niger, jak wyszedł pięknym sznureczkiem z pojemnika z ziemią na biurko i rozpoczął drążenie waty zatykającej próbówkę w której akurat pierwsze jajeczka złożyła królowa F. rufibarbis. Zapewniam, że nigerki nie wpadły z przyjacielską wizytą - ale jak namierzyły tę królową - pozostaje tajemnicą (można zgadywać, że ją wywąchały jakimś psim swędem). Nie wątpię, że Formica spp. nie są wcale bardziej tolerancyjne pod tym względem, a nawet wręcz odwrotnie. Piszę o Formica ssp. - ale to się tyczy również zbójnic i ozdobnic, aczkolwiek one mają nieco mniejsze terytoria - oraz L. fuliginosus, bo skoro L. niger, nie będący co do zasady mrówką terytorialną tak robi - to mrówka terytorialna jaką jest kartonówka bez wątpienia również tak postępuje. Zresztą - w sumie wszystkie mrówki mniej lub bardziej mają tendencję do eliminowania młodziutkich kolonii, natomiast żadne tam "nigersy" czy inne "tetrasy" nie fikną nawet do młodej kolonii takiej, dajmy na to, F. pratensis, bo raz, że gdzieś tak w kwietniu pełno już jest młodych robotnic F. pratensis - a po wtóre jeszcze jest kilkaset robotnic serviformik, które RÓWNIEŻ nie dadzą sobie w kaszę dmuchać (jakby dawały - toby ich tam nie było) jakiejś drobnicy mrówczej. Natomiast "dorosły" kopiec wciąga taką kolonię nosem i o ile może tolerować na swoim terenie serviformiki - to po zainfekowaniu ich kolonii i wyrojeniu się pierwszych robotnic pasożyta bez wątpienia taryfa ulgowa kończy się.
ODPOWIEDZ