Koniec Capmonotus lignipedra

To jest forum o mrówkach występujących w Polsce

Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy

Kasztan
Posty: 6
Rejestracja: pt 01 cze, 2018

pt 10 maja, 2019

Witam,
Problem pojawił się taki że matka C.lignipedra zainfekowała się jakimś grzybem. Dwa dni temu miała jeszcze normalnie wyglądający odwłok ale jakoś tak dziwnie miejsca do przesiadywania sobie znajdowała, dzisiaj przy mojej standardowej "rewizji" zauważyłem że wciąż żywej zapadł się odwłok i z powstałych przerw wyszły kępki białej pleśni czy czegoś podobnego... oczywiście wyciągnąłem ją już i poddałem "eutanazji" i teraz powstał problem co zrobić z resztą koloni. 20 robo trochę jajek i larw. Nie wiem czy mam zaczynać wszystko od nowa czy po jakiejś kwarantannie próbować adoptować nową królową.
Kasztan
Posty: 6
Rejestracja: pt 01 cze, 2018

pt 10 maja, 2019

Kurcze ale szkoda :/ się przywiązałem do niej bardziej niż do innych.
Awatar użytkownika
srebrny
Posty: 1191
Rejestracja: śr 16 lip, 2014
Kontakt:

sob 11 maja, 2019

Kasztan pisze: pt 10 maja, 2019 Kurcze ale szkoda :/ się przywiązałem do niej bardziej niż do innych.
Kwarantanna jest wymagana.

Jak karmiłeś kolonie skąd brałeś karmówkę ?

Możesz wrzucić zdjęcia formi?
Kasztan
Posty: 6
Rejestracja: pt 01 cze, 2018

pt 17 maja, 2019

Sytuacja wygląda tak że kolonie nawiedziła druga klęska tym razem związana z tym że przenosiłem formi w cieplejsze miejsce i przypadkowo je zbiłem ojaglupek: teraz to tak średnio jest z czego wróżyć... Większość mrówek wrzuciłem do pudełka z wyzbieranymi larwami i wsadziłem im probówkę z z wodą zawiniętą w alufolie. Mrówki wszystko wyzbierały i zaniosły do probówki ale przez pierwsze dni część padła zapewne poturbowana upadkiem... Ja już nie mam złudzeń że z tego coś się jeszcze odbuduje ale przecież ich nie zabije :V jak do tej pory żadna nie wykazuje objawów jak padnięta matka,... jeśli udało by się je dotrzymać bez jakiś chorób do sezonu na lignipedre to uda się je adoptować skoro podejrzewam że nie będzie już żadnych larw? Nie miałem jeszcze takiej sytuacji żeby adoptować gromadę imago na rojkowej królowej. (W jaki sposób?)

A co do pochodzenia zarazy podejrzewam świerszcze? Może kartonik na którym były hodowane? Znajomy z którym się dzielimy karmówką miał problem ze niektóre jego modliszki wymiotowały po niej więc jestem prawie pewien że to było powodem. Ale nie znam się na chorobach mrówek i raczej mało kto o nich pisze. Dziwne jest to że jak na razie to objawy miała tylko matka. To co się stało jest trochę dla mnie nie pojęte.
ODPOWIEDZ