Dziś rano. czyli polowanie na T. caespitum

Odwiedziłeś ciekawą okolicę, napotkałeś ciekawe gatunki - napisz o tym ;)

Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy

Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

pn 22 cze, 2009

Rano postanowiłem zapolować na królową T. caespitum, a poza tym: kac mię z wyra wywiał. :) Wziąłem tedy co trzeba, nabyłem napój marki Nałęczowianka i udałem się na zwiad. Królowych żadnych nie zanotowałem (formy uskrzydlone nadal siedzą w gniazdach; wiem, bo sprawdziłem), zatem przystąpiłem do realizacji planu B. Skierowałem się w stronę boiska dla małolatów, które znajduje się nieopodal kościoła, albowiem, jak sama nazwa wskazuje, obok boiska należy zbierać robotnice F. cinerea celem adopcji F. pratensis. Królowa, którą posiadam (trzecia w tym roku: pierwsza padła, gdy po udanej adopcji naiwnie dałem jej kolejne F. fusca, druga nie dogadała się z F. rufibarbis i choć jej nie atakowały, to padła z głodu), za Chiny Ludowe nie chciała się dogadać z F. fusca, a i F. fusca z uporem maniaka usiłowała ją ubić, pomimo upływu 24 h od połączenia (co, oczywiście, potwierdza moje obserwacje, że F. pratensis woli inne gatunki - aczkolwiek czasem się udaje, o ile królowa zechce prosić o żarcie, lizać robotnice, etc., a i nie ma w pobliżu żadnej agresywnej F. fusca). Złapałem kilka sztuk F. cinerea plus kilka niewielkich larw i poszedłem dalej, gdyż, na wszelki wypadek, postanowiłem złapać kolejną królową F. pratensis (ta moja była nieźle wytarmoszona przez noc z F. fusca, więc na wszelki wypadek chciałem mieć zastępstwo). Oczywiście: nic nie złapałem. Wróciłem tedy na boisko i moją uwagę przyciągnęła pocięta na kawałki wiekowa wierzba. Nawiasem pisząc: ci, co ją ścięli, to sk****le; drzewo miało pień o szerokości paru metrów, było wysokie i bardzo piękne. W każdym razie - wierzba ta od dawna przyciągała mój wzrok, albowiem taka starowinka na pewno była nieraz toczona przez robaki, a więc musiała być istnym labiryntem korytarzy. Ponieważ teraz została poszatkowana - postanowiłem skorzystać z okazji i obejrzeć to, czego wcześniej zobaczyć nie mogłem. Poza tym - w dołku czułem, że COŚ TAM JEST! Chwilę lustrowałem pień... Widzę: fusca, myślę: fallax! Chwila napięcia... TAK, to jest FALLAX! Pierwszy raz widzę gada. Przeczucie mnie nie zawiodło - już podchodząc do wierzby miałem cichą nadzieję na Camponotus fallax. Obszedłem szczątki wkoło, popukałem, nastukałem - urwałem podejrzaną gałąź. Po chwili opukiwania ze szczelin zaczynają wypadać czarne mrówki... YES!! Yes! No. :( To kolonia F. fusca. Przy okazji obejrzałem sąsiednią wierzbę (nieco młodszą). Oprócz F. fusca i L. brunneus niczego nie zauważyłem. Nie przyglądałem się jednak długo i z bliska, albowiem gdy podchodziłem bliżej z dziupli na wysokości mojej twarzy kilka razy rozległ się odgłos, który brzmiał jak ten, który wydają gumiaki wyciągane z błota. Nie wiem, czy to samo drzewo na mnie warczało, czy w dziupli siedział jakiś kosmita (nigdy nie słyszałem, by jakiekolwiek zwierzę wydawało taki dźwięk!), ale wolałem tego nie sprawdzać na własnej skórze. :) Skończyło się na tym, że po prostu widziałem pojedyncze sztuki C. fallax, media zapewne. Wróciłem do domciu, poszukałem informacji o fallaksie (skąpe raczej) i adoptowałem F. pratensis do nowo złapanych F. cinerea. Niestety, przeżyło tylko pięć sztuk, więc po krótkiej przerwie znowu poszedłem w teren. Idąc na boisko, włączył mi się tryb "search & destroy". Bingo! Niewielkie drzewo kilkanaście metrów od powalonej wierzby, a na nim biegający Camponotus! Mam Cię, psie! Niestety, nie znalazłem wejścia do gniazda, zapewne było w koronie drzewa. Ale nie szkodzi - w czasie kolejnego roju (teraz to już za późno, prawda?) będę tam koczował, o ile, ma się rozumieć, i tego drzewa nie zetną. Ponieważ tryb "search & destroy" jakoś mię nie opuścił, przeciwnie: wzmógł się niemożebnie, ruszyłem dalej. Nałapałem kolejną porcję F. cinerea i kontynuowałem. Jak zwykle, w Szczecinie mrówki mają ciężko. Na środku polnej drogi, AKURAT w miejscu, gdzie F. pratensis ma swój szlak, jakiś idiota wysypał z wywrotki górę kamieni (coś tam akurat będą, zdaje się, budować, wnioskując po ciężkim sprzęcie do robót ziemnych). Nawet ja ledwo obszedłem (idąc w trawie po pas), a co dopiero mrówki? No durnie po prostu - jakby nie można było tego wysypać obok drogi, ale nie: trzeba było ją całkowicie zasypać, od skraju do skraju. Ominąwszy nowy Giewont, udałem się na ścieżkę, którą dotychczas nigdy nie podążałem. Tryb "search & destroy" nie zawiódł - znalazłem potężne gniazdo F. sanguinea - możliwe nawet, iż była to federacja kilku gniazd (wiele wejść na terenie parunastu metrów kwadratowych). No i niespodzianka - tu i tam szwendają się niewybarwione jeszcze księżniczki zbójnicy, a robotnice wychodzą z siebie, żeby je zagonić nazad do gniazda. Przy okazji zauważyłem, że zbójnice niosły w żuwaczkach poczwarki. Początkowo sądziłem, że to rajd, ale jednak nie: przeprowadzały się akurat z pobliskiego kopczyka. Poobserwowałem, popodglądałem, ale na rój się nie zanosiło, więc poszedłem dalej. Po przejściu kilometra uznałem, że czas wracać. No i ZONK: przez drogę przegalopowało kilka warchlaków dzika. Jeden mnie zauważył i się cofnął. UPS! Stanąłem i zacząłem się nerwowo rozglądać. Między drzewami zauważyłem lochę. Stała i gapiła się na mnie. Postanowiłem nie sprawdzać na własnej skórze, czy lochy z warchlakami są agresywne - wolałem nie stanąć między nią a jej młodym po drugiej stronie drogi, bobym musiał chyba spieprzać na drzewo. Locha warknęła, a ja odwróciłem się na pięcie i dałem nogę. Biegiem. Jak widać, uszedłem cało. :) Królowa F. pratensis siedzi z nowymi robotnicami i od razu widać różnicę - te prosi o żarcie, liże, etc. One się odwzajemniają tym samym, choć widzę tu kilka agresorek. Królowa jest tolerancyjna i tylko je odgania, ale ja nie jestem i jeśli nie przestaną w ciągu godziny, pójdą do piekła.

Fin. :)
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez BartTP, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
pawelllQwE
Posty: 2572
Rejestracja: pn 01 wrz, 2008
Kontakt:

pn 22 cze, 2009

Z tymi dzikami to mnie rozwaliłeś :lol:

Jak tak czytam twoje posty, to mógłbyś książki pisać :) Jednym słowem bardzo fajnie czyta się twoje wypowiedzi :wink:

Tylko... chyba czegoś zapomniałeś
BartTP pisze:ale ja nie jestem
Jaki? :p

EDIT:

Faktycznie, teraz widzę :p
Ostatnio zmieniony pn 22 cze, 2009 przez pawelllQwE, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

pn 22 cze, 2009

Przeczytaj ostatnie zdanie jeszcze raz. :)
Artur Wrzos
Posty: 193
Rejestracja: śr 09 sty, 2008
Lokalizacja: Lubelskie

pn 22 cze, 2009

Doprawdy.
Miło się to czyta.

Pozdrawiam
M. rubra - L. niger - T. caespitum
Awatar użytkownika
Akumas
Posty: 56
Rejestracja: sob 28 lut, 2009

wt 23 cze, 2009

F. pratensis należy do mrówek objętych w Polsce ochroną ścisłą. Jest wpisana w Polskiej czerwonej księdze zwierząt ginących w Polsce" ze statusem gatunku niższego ryzyka - jako bliski zagrożenia (NT), na czerwonej liście IUCN, ze statusem gatunku niższego ryzyka, nie wykazującego wyraźnego regresu populacyjnego ale bliskiego zagrożenia (LR/nt) oraz na liście gatunków objętych ochroną ścisłą.
Pozdrawiam
Akumas
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

wt 23 cze, 2009

Ale komu Ty to piszesz? :)
Awatar użytkownika
Akumas
Posty: 56
Rejestracja: sob 28 lut, 2009

wt 23 cze, 2009

Tobie -
Królowa F. pratensis (pod ochroną!) siedzi z nowymi robotnicami i od razu widać różnicę - te prosi o żarcie, liże, etc. One się odwzajemniają tym samym, choć widzę tu kilka agresorek
Pozdrawiam
Akumas
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

wt 23 cze, 2009

Ja o tym doskonale wiem - ale pozwolisz, że wkleję Ci kilka słów z rozporządzenia ministra:

§ 7. Zakazy, o których mowa w § 6, w stosunku do dziko występujących zwierząt należących do gatunków, o których mowa w § 2 i 3, nie dotyczą:

1. usuwania od dnia 16 października do końca lutego gniazd z budek dla ptaków i ssaków;
2. usuwania od dnia 16 października do końca lutego gniazd ptasich z obiektów budowlanych i terenów zieleni, jeżeli wymagają tego względy bezpieczeństwa lub sanitarne;
3. chwytania na terenach zabudowanych przez podmioty upoważnione przez wojewodę zabłąkanych zwierząt i przemieszania ich do miejsc regularnego przebywania;
4. chwytania zwierząt rannych i osłabionych w celu udzielenia im pomocy weterynaryjnej i przemieszczania do ośrodków rehabilitacji zwierząt oraz przetrzymywania w tych ośrodkach na czas odzyskania zdolności samodzielnego życia i przywrócenia ich do środowiska przyrodniczego.

Zwróć uwagę na punkt 4 paragrafu 7. Ja pozyskuję te królowe poprzez URATOWANIE ich spod masy F. rufibarbis, które radośnie zajmują się szatkowaniem ich na kawałki. Spieszę donieść, że F. pratensis nie ma szans wniknąć do kolonii F. rufibarbis, gdyż gatunek ten bardzo agresywnie reaguje na wszystkie pasożyty społeczne. Ergo: spełniam przesłanki zawarte w punkcie czwartym, szczególnie, że nie istnieją ośrodki ratowania mrówek.

Dodatkowo, pozyskanie paru królowych nie naraża tego gatunku na żadne straty, a wręcz przeciwnie, jeśli mówimy o sytuacji, którą opisałem powyżej. Zachodzi tu okoliczność tzw. znikomej szkodliwości społecznej (jedną z przesłanek popełnienia przestępstwa, zawartych w KK, jest znaczna szkodliwość), więc nie popełniłem występku.

I na końcu: powiedz to budowlańcom, którzy tylko w mojej okolicy zniszczyli kilka gniazd tych mrówek oraz co najmniej jedno gniazdo F. truncorum, a teraz kroi się kolejna dewastacja - patrz na tę część tekstu, w której opisuję zasypanie kamieniami szlaku F. pratensis.

Wiem o czym piszę. Zajmuję się mrówkami przeszło dwadzieścia lat, a dodatkowo tak się zabawnie składa, że jestem prawnikiem.

Doprawdy, nadgorliwość gorsza od faszyzmu. Wyluzuj.
Ostatnio zmieniony wt 23 cze, 2009 przez BartTP, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Akumas
Posty: 56
Rejestracja: sob 28 lut, 2009

wt 23 cze, 2009

Może gorsza od faszyzmu ale nie zaszkodzi przypomnieć że istnieją przepisy i regulacje prawne szanowny Panie prawniku. I jeżeli jedna osoba twierdzi publicznie że to niska szkodliwość społeczna to 100 innych wyjdzie z tego samego założenia a to już spowoduje że szkoda którą wyrządzimy środowisku będzie już odczuwalna. Więc następnym razem lepiej tak jawnie się nie chwalić że gatunek który prawnie jest chroniony, tak "lekko" przybliżamy do kolejnego stopnia zagrożenia. Jeżeli chodzi o "budowlańców" to oni ci powiedzą - Panie my mamy prawne pozwolenia na budowę , zrzucą obelgą lub dwoma jak im o ochronie wspomnisz i nawet "PRAWO" za przeproszeniem im G****o zrobi.

Poza tym co innego czytać że ktoś właśnie wykosił kilka "chronionych" osobników a co innego że mrówki z rodziny F. urządziły sobie spór o terytorium. Co innego natura co innego ingerencja , ale przecież ty wiesz lepiej ... jesteś Prawnikiem.

Do mnie to nie dociera , tym bardziej jak znasz prawo to powinieneś je używać tak żeby służyło ogółowi a nie tylko tobie przy próbie samouniewinnienia za coś co ktoś inny by nazwał "próbą dokonania wykroczenia" z KK.

Wstyd Panie prawnik , wstyd ...
Pozdrawiam
Akumas
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

wt 23 cze, 2009

Ale czy Ty mnie w ogóle przeczytałeś? Przecież napisałem wyraźnie, że wyciągnąłem te mrówki spod żuwaczek F. rufibarbis. NA PEWNO zginęłyby. To nie żaden konflikt o terytorium, ale próba penetracji gniazda gatunku nienadającego się do tego.

Co więcej, ten teren, jak pisałem, zostanie zabetonowany. ŻADNA mrówka tego nie przeżyje. I proszę się nie ośmieszać - pozwolenie na budowę to jedno, ale zezwolenie na niszczenie naturalnych siedlisk gatunków chronionych to zupełnie inna sprawa. Wymaga to zgody ministra ds. ochrony środowiska, patrz: casus Rospudy. To, że to prawo jest martwe w przypadku mrówek, to zupełnie inna historia. Przypominam, że jeśli chcesz traktować te przepisy ściśle, to przestępcami jesteśmy tu wszyscy jak jeden mąż - choćby dlatego, że zakłócamy spokój mrówkom kopcowym gapiąc się na nie, fotografując je, etc. Czyli, drogi Panie, jesteś Pan ohydnym PRZESTĘPCĄ! :) Tak jak ja i każdy tutaj.

I na końcu: po odchowaniu tych kolonii je wypuszczam. To tak gwoli wyjaśnienia.

I proszę mi tu nie sadzić protekcjonalnym tonem, bo to się zaczyna robić żałosne. Koniec tematu.
Awatar użytkownika
Akumas
Posty: 56
Rejestracja: sob 28 lut, 2009

wt 23 cze, 2009

Tak , każdy z nas ma co nieco za uszami. Rzeczywiście możemy tą kwestie zakończyć , dodatkowo wykazałeś się przynajmniej szczerością do końca i wyszedłeś zwycięsko (to nie sarkazm) , bo nie każdy potrafi się przyznać , wyjaśnić i nie użyć potoku obelg :D. Bez urazy , jak mawia pewien Mod na Antmani że lepsza kreatywna dyskusja niż ślinotok bezsensownych wypowiedzi z których nic nie wynika .

Wracając już do samych mrówek to jestem ciekawy jak doszło do tego że F. rufibarbis (serviformica) przypuściła taki atak na gatunek który w większości wypadków sprawił im niezły łomot ?
Pozdrawiam
Akumas
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

wt 23 cze, 2009

I wzajemnie. ;)

Nie, F. rufibarbis nie przypuściła żadnego ataku. To królowe F. pratensis usiłują wniknąć do ich gniazd. Królowe - nie robotnice. F. pratensis jest pasożytem społecznym, który wnika do gniazd serviformik i przejmuje gniazdo. Robotnice z takiego gniazda zaczynają opiekować się jej potomstwem. W końcu robotnice gospodarza wymierają, a pracę w gnieździe przejmuje potomstwo pasożytniczej królowej (kwestią sporną jest, czy królowe gospodarza zostają zabite przez pasożyta - wg mnie są w wyniku wojny feromonowej wyrzucane z gniazda przez własne córki lub też pierwsze robotnice pasożyta zabijają ją). W przypadku F. rufibarbis taka penetracja w zasadzie się nigdy nie udaje - ta mrówka jest wściekle wręcz uczulona na wszelkie pasożyty społeczne (czyli królowe mrówek leśnych i rajdy łowców niewolników; co ciekawe, nie reaguje tak na robotnice mrówek leśnych). Być może wniknięcie udaje się do bezmatecznej kolonii, ale to trzeba by było sprawdzić. Jeśli o F. pratensis chodzi, jej głównym żywicielem jest F. cunicularia, rzadziej F. fusca, od czasu do czasu F. cinerea (tylko młode kolonie) i bardzo, bardzo rzadko F. rufibarbis.
Awatar użytkownika
Akumas
Posty: 56
Rejestracja: sob 28 lut, 2009

wt 23 cze, 2009

BartTP, mam F. rufibarbis kolonie roczną (rok będzie 29 Czerwca ;) ) , i w sumie oprócz mrowiska które mam na polanie pod obserwacją nigdy takiej sytuacji nie widziałem , no może oprócz raidu F. sanguinea na to w/w gniazdo (o mały włos nie zapomniałem wrócić do domu ;) ) , więc nie mogłem sobie tego wyobrazić. Z drugiej strony w okolicy w której mieszkam to gatunków mrówek mam tak mało że żadko natkne się na coś ciekawego (nie liczę HORDY L. niger które są wszędzie i nawet zniszczyły ładne gniazdo F. Cunicularia :( ) . Na cmentarzu widziałem piękną super kolonie F. Polyctena (kopce jak okiem sięgnąć) ale nie miałem szczęścia do rójki :( a szkoda bo miałbym gatunek który zachowuje się odmiennie od serviformica. W sumie podrodzina Formicinae jest bardzo interesująca do obserwacji, ale w naturalnych warunkach, bo przedstawiciele tej samej podrodziny mają bardzo odmienne nawyki i zachowania. "Fajnie" że masz możliwość do takich obserwacji , pomijając wandalizm służb budowlanych, w ich naturalnym środowisku
Pozdrawiam
Akumas
ODPOWIEDZ