Wypad na mazury czyli co z tego wyszło...

Odwiedziłeś ciekawą okolicę, napotkałeś ciekawe gatunki - napisz o tym ;)

Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy

mariusz_s
Posty: 104
Rejestracja: pn 04 kwie, 2005
Lokalizacja: Gdynia/Wejherowo
Kontakt:

pn 29 maja, 2006

No i stało się. W poniedziałek doszło oprogramowanie więc mogłem czwaretk/piątek ruszyć w delegacje w celu zaaktualizowania softu w oddziałach firmy. No ale jako iż nie samą pracą człowiek żyje, podczas delegacji/wycieczki* wybrałem się też na mrówki. Obowiązkowo miałem ze sobą aparat cyfrowy "firmowy". Niestety albo ja jako "admin" nie umiem się na sprzęcie Kodaka/albo sprzęt był DD**.

Dzień pierwszy - czwartek.
Po zakończeniu dnia wypadało zorganizować sobie hotel. Jak zawsze kiedy jadę w kierunku Suwałk zatrzymuję się w hotelu w Olecku. Piękny hotel o wysokim standardzie a co najważniejsze posiada park. W parku zrobiono coś ala imitacje ruin jakiego zamku. Ale do rzeczy. W Olecku zawitałem o 17:00, jako iż na horyzonice klarowała się burza postanowiłem chwilę pozwiedzać park i "ruiny" - a co będę siedział bez sensu w hotelu.
To co znalazłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Fusca, myrmica i nigerek w takich ilościach iż nie można było spkojnie zrobić kroka by czegoś nie zdeptać. Zwłasza myrmic sobie popodziwiałem, a zwłaszcza miejsca gdzie założyły gniazda - pod kostką brukową. No nic postanowiłem porobić foty. Pomimo iż nie jestem laikiem nie udało mi się zmusić Kodaka by w trybie makro zrobić fote mrówce. Mówi się trudno firmowy sprzęt wiecej ze mną nie pojedzie, "moja" Minolta 505Si z obiektywem makro jeszcze mnie nie zawiodła. W jednej z części ruin na drzewie udało wypatrzyć mi się Leptothoraxa. Byłem w siódmym niebie. Cóż burza jednak była bezlitosna i bezceremonialnie zagoniła mnie do hotelu. No nic jak mawia mój szef "..tomorrow is a new day" czyli, jutro też jest dzień.

Dzień drugi - piątek.
Ranek minoł mi na pracach w oddziale firmy. Jednak w południe już byłem w aucie w dalszej drodze. Wybór prosty jadę odwiedzić rodzinkę która mieszka w rejonie Ostrołęki. Niestety czarne chmury szybko zrewidowały moje plany i postanowiłem skrótem zahaczając o inną część dalszej rodziny wracać do domu w Gdyni. Czyli zamiast kierunek Ostrołęka bierzemy kierunek Pisz. Jako iż tereny piękne postanowiłem na chwilkę stanąć by rozejżeć się za mrówkami. A nóż coś schwycę. Niestety droga na trasię Szczuczyn - Pisz jest wąska i bez pobocza. Obrazowo pisząc ujmę to tak, że mijające się auta wymagają by jedno z nich musiało się zatrzymać by przepuścić to jadące z naprzeciwka. No ale już od Białej-Piskiej droga robi się normalna. Lenistwo jednak nie pozwala się zatrzymać - niby "szkoda czasu". Jednak pomino lenistwa o czas na postój to już zadbala matka natura. Niestety zmuszony potrzebą musiałem się zatrzymać. No nic, jak już stanołem to i coś pozwiedzam, zwłaszcza, że auto bezpiecznie stoi w zatoczce. Znalazłem nigerka i fusce, ale jakos na pagórku było dużo kopczyków. No właśnie "ale". Jakoś wydało mi się to podejżane i kopnołem w jeden z nich. Oczom moim ukazało się gniazdo nigerka z potężnymi królewskimi larwami. No cóż włączył mi się instynkt tropiciela. Po minucie już wiedziałem ze pagórek kryje nie tylko nigerka ale i fuce i darniowaca, oraz flavusa. Zwłaszcza ten ostatni miał już naprawde spore larwy królewskie. Wniosek iż za miesiąc, dwa miesiące będzie tam ładna rójka.
Niestety po wejściu na pagórek ujżałem to czego nie chciałem. Na swojej trasie kolejną burzę i to taką całkiem całkiem. Nie marudząc podreptałem do auta i żwawo pojechałem do Pisza nawiedzać rodzinkę. Niestety o ile na komputerach się znam, to meteorolog ze mnie żaden. Ulewa dopadła mnie szybciej niż wyliczyłem. Coż bywa. Ale jedno wiem na pewno. Za 4 tygodnie znowu tam będę.


*) niepotrzebne skreślić
**) skrót od "do pampersa"
"Doświadczenie przychodzi z wiekiem, szkoda tylko, że czasami jest to wieko od trumny..."
ODPOWIEDZ