Jak to jest możliwe, że świeża królowa L. fuliginosus wpada w moje ręce we wrześniu? I co to się wyrabia, że znajduję świeżo po rójce Myrmicze królowe na chodniku. Do tego dodam, że tuż obok znalezionych królowych, z myrmiczego gniazda ewakuowano żywe formy płciowe?
Pokićkało się, czy to całkiem normalne o tej porze roku?
?! - czyli co to się wyrabia?
Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy, mod
Nie ma głupich pytań. Bywają tylko głupie odpowiedzi, więc pytaj śmiało :)
Newbie's Defender
O mnie |Blog o hodowli mrówek|Blog Temnothorax corticalis|Blog Leptothorax acervorum|Opowieść Camponotus herculeanus
Newbie's Defender
O mnie |Blog o hodowli mrówek|Blog Temnothorax corticalis|Blog Leptothorax acervorum|Opowieść Camponotus herculeanus
Czemu nie? Zapewnie u Ciebie jest podobnie jak u mnie - temperatura się podniosła, nastały deszcze, lecz dnie i noce i tak są cieplejsze i może właśnie to zmusiło mrówki do wyjścia z gniazd...
Ano, wczoraj idąc sobie chodnikiem w ciągu pół godziny spotkałem królową Tetramorium caespitum i parę samców tego gatunku, kilka królowych Lasius niger (malutko w porównaniu z tym co jest w lipcu, ale zawsze coś) i jakiegoś dosyć rosłego samca innego gatunku (przypuszczam, że Formica cinerea). A godzinę potem lunął deszcz Taki pojedynczy ciepły dzień wśród ciągu dni deszczowych to idealny czas na rójki, nawet we wrześniu.