Witam.
Niedziela w trójmieście jest słoneczna.
Niestetety od rana gdzieś tak do 14:00 kolejne zajęcia na uczelni.
No ale zajęcia się skonczyły więc znowu wybraliśmy się z bratem na mrówki.
Miejsce to samo co w piątek. Na pierwszy ogień poszła kolonia myrmicy niestety pomimo szczerych chęci królowej nie znaleźliśmy. Wróciliśmy w miejsce gdzie w piątek znaleźliśmy F. fusce - już po chwili mamy nową królową. Dziś byliśmy mądrzejsi wiaderko szczelnie zamykane wpierw od wewnatrz "okurzysliśmy" pyłem z drogi. Po tym zabiegu mrówki skutecznie miały zamkniętą drogę po sciankach w górę. Marcin przypomniał sobie gdzie w piątek jeszcze widział F. fusce i bez marudzenia podreptaliśmy na poszukiwania kolejnej kolonii. Nie mineła chwila w nowym miejscu i już mamy drugą królowa pomysł z "okurzaniem" wiaderka, sprawdził się ponownie w 100%.
Szybki kurs do domu - brakuje miejsc gdzie można by się zatrzymać autem w cieniu, a na słoneczku pomino wiatru auto strasznie się nagrzewa. Szkoda ugotować mrówki.
Teraz siedzimy i wymyślamy nowe formicaria.
Oto co dziś złapałem - vol. 2
Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy, mod
"Doświadczenie przychodzi z wiekiem, szkoda tylko, że czasami jest to wieko od trumny..."