Oto arena, którą zrobiłem jakieś pół roku temu. Piszę o niej teraz, ponieważ udoskonaliłem krawędzie areny tak, że Myrmice wpadają średnio raz na 2 dni(to niewiele, ten gatunek nie nadaje się tak naprawdę do fosarium. Uwielbiam jednak otwarte areny). Główny problem polegał na tym, że się potykały i ześlizgiwały. Myślałem o pokryciu brzegu cementem z ozdobnym żwirkiem. Ponieważ jednak wolę nie sprawdzać na ile takie moczenie jest zdrowe dla mrówek, skupiłem się na zmatowieniu powierzchni. Zadanie byłoby prostsze, gdyby części nie były już sklejone. Na bank można u szklarza kupić matowe szkło. Ja korzystam z zapasów szkła, jakie mi zostało po tym jak wymienialiśmy okna na plastiki ;] .
Szlifowałem tym zestawem, z wodą zabezpieczającą przed pyleniem.
Arena ma dwa dojścia, jedno dla małych gatunków, drugie dla większych (projekt umarł wraz z wieloma nigerkami z żuwaczek jednej robotnicy nantic C.ligniperdus- L.niger w sile 200sztuk barykadował się i wstrzymywał rozwój).Połączenie areny z formi to szklana rurka wygięta nad gazem(do szklanej podłączam gumową, dalej do formi)
Jajko niespodzianka tylko jako odniesienie :P
Bez wody
Buu zimna :/
Spie** dziadu!
Jeśli jest dobra dla myrmic, to myślę, że bedzie bezpieczna dla każdego innego gatunku.
Pozdrawiam