Formikarium z żywą zieleniną
: czw 30 maja, 2013
Witajcie
Od jakiegoś tygodnia męczę się z pomysłem zrobienia formikarium z żywymi roślinami. Niestety, poza formikariami z uschniętymi badylami, mchami i zielskiem, nie miałam do czynienia z terrariami/wiwariami z prawdziwego zdarzenia. Jak zatem widzicie brakuje mi doświadczenia z materiałami i proszę o radę lub chociaż burzę mózgów w tym temacie. Chciałabym żeby wystrój pasował mniej lub bardziej do gatunku mrówek, zobaczymy czy uda mi się to osiągnąć.
Dysponuję akwarium o zawrotnych wymiarach 40x20 podstawy i 25cm wysokości. Niestety nie jest to wiele..
Gatunek
Planuje formikarium dla Formica rufibarbis. Niestety wiąże się z tym kilka kwestii
1)mnożą się dość szybko, kolonie liczą do kilkuset sztuk
2) gniazdo musi być wyjmowane razem z całą kolonią, spowodowane jest to przymusowym zimowaniem gatunków z rodzaju Formica
W związku z powyższymi nie wiem, czy F. rufibarbis nie wyrosną za szybko z dość niedużego areału, a także nie wiem w jakiej formie wykonać gniazdo i z czego. Czy miałby to być korek- rozwiązanie najprostsze i niezbyt efektowne, zapewniające największą widoczność i eksploatację; gips - zezwalający na dowolność kształtów, jednak niewiadomość sposobu nawadniania i szybkość jego mitycznego wysychania trochę mnie odsuwa od tego pomysłu; czy też beton komórkowy- który również swobodnie można kształtować oblepiając z zewnątrz gliną, dłużej trzyma wilgoć i mam sprawdzony sposób nawadniania. Oba ostatnie mogą się okazać niewygodne przy wyciąganiu gniazda do zimowania.
Zastanawiam się jeszcze nad Camponotus herculeanus, a jak się uda to może i vagus. Camponotus jednak wolno się mnoży i nie jest jakoś szczególnie aktywny jak na razie (przynajmniej nie te 9 robotnic z bloga, jak każdy się domyśla). No i też dla takich wolała bym gniazdo z drewna z wydrążonymi komorami i z innowacyjnym systemem nawadniania - na co jednak nie mam sprzętu i możliwości..
Do jednego z dwóch powyższych doszłaby mała kolonia Temnothorax cf. crassispinus puszczona samopas na arenę. W przyszłości jakby projekt wypalił doszłaby Ponera, która mogłaby bezwiednie kopać ile jej się podoba w arenie. Na tą okazję trzeba by jednak wprowadzić trochę maleńkich stawonogów w charakterze pożywienia, resztę oba gatunki by podkradały większemu sąsiadowi a wodę pobierały jak nie z podłoża to z oczka, o którym dalej.
Substrat wybiegu
Podłoże areny podzielone będzie na kilka warstw -wszystko zależne od roślin i ich upodobań. Dolną najgrubszą warstwę stanowić będzie ziemia (lub inny wymagany przez rośliny komponent) - ok. 2-5cm. Na to przyjdzie siatka drobnooczkowa z nierdzewki lub plastiku (oczko mniejsze niż 1 mm. Planuję 0,4mm), o ile którąś dostanę w końcu. Powyżej znowu cienka warstwa ziemi lub piasku/żwirku. Siatka zapobiegnie wkopywaniu się mrówek, pozwoli na swobodną wymianę gazową, odparowywanie jak i ewentualne nawadnianie. Mam nadzieję, że pozwoli na przebicie się pędów przez oczka (jeśli wysieję coś pod siatką), a jeśli nawet nie, to bez problemu przejdą przez siatkę korzenie (nasiona umiejscowione nad siatką, lub ewentualnie rośliny z w miarę płytkim systemem korzeniowym jak np. sukulenty).
Oczko wodne
Chciałabym zamieścić jakieś miniaturowe oczko wodne. Wiadomo, woda nie będzie brać się tam znikąd - parowanie i ewentualny odpływ będą wymagać uzupełniania zbiorniczka. Dochodzi też możliwość zaistnienia potrzeby wymiany wody na nową.
Pytanie z czego wykonać misę na wodę. Zastanawiałam się nad wykonaniem jej z gliny zmieszanej z piaskiem (sama popęka jeśli wyschnie), ponieważ jak wiadomo jeziora i stawy powstają na utworach pół- i nieprzepuszczalnych, do których glina się zalicza. Myślałam jeszcze o wyżłobieniu niedużego bloczka betonu komórkowego i zakryciu go cienką warstewką gliny. Oba sposoby powyżej mogą okazać się przepuszczalne i jeśli proces ubywania wody będzie zachodził powoli, nie sprawi mi to problemu. W dodatku woda zasili ziemię dookoła oczka (zasadzenie mchu?).
Oczywiście myślę też nad miską z plastiku lub szkła, oblepionych czymś, zmniejsza to ilość kształtów i na pewno nie są przepuszczalne.
Roślinność
Jak już wspomniałam, chciałam aby były to żywe rośliny zbliżone do środowiska naturalnego występowania wybranych mrówek chociaż w znikomym stopniu (np. charakterem). W przypadku Formica myślę o jakiś trawach (znalazłam niskie turzyce - m.in Thymus serpyllum) i "zielskach". W przypadku tych ostatnich chyba ciężko będzie mi znaleźć "zielsko" wieloletnie, trzeba by zatem wymieniać je co rok-dwa na nowe. Z ciekawszych ozdobnych roślin sucholubnych, niskich i niestety wymagających nasłonecznienia znalazłam: Veronica prostrata (do 15-25 cm), Veronica armena (10-15 cm), Armeria marinitima (15-20cm).
Myślę też o czymś bardziej średnio i wilgocilubnym, chociaż będzie to raczej mniej pasowało do F. rufibarbis. Znowu trawy, zielsko i jakieś mchy. Z tym że jeśli się dobrze orientuję to mchy wymagają dość wysokiej wilgoci..
Jeśli chodzi o podlewanie to mam kilka pomysłów (też zależnych od kwiatów). Pierwszy z nich to zraszanie obficie dna i samych roślin zraszaczem ręcznym/"psikaczem". Drugi to zastosowanie wężyka/pojemnika z wlewem ukrytym nad powierzchnią i ukrytym poniżej jakimś systemie rozprowadzania wody. I, jeśli wyjdzie, to też to oczko wodne w znikomym stopniu coś by zdziałało.
Jak na razie dogrzewanie czy specjalne oświetlenie nie wchodzi w rachubę - może za czasów większego formikarium i większej pensji.
Czekam na wasze opinie i pomocną radę. Co byście zmienili, dodali, wyrzucili? Może polecicie jakieś rośliny?
Od jakiegoś tygodnia męczę się z pomysłem zrobienia formikarium z żywymi roślinami. Niestety, poza formikariami z uschniętymi badylami, mchami i zielskiem, nie miałam do czynienia z terrariami/wiwariami z prawdziwego zdarzenia. Jak zatem widzicie brakuje mi doświadczenia z materiałami i proszę o radę lub chociaż burzę mózgów w tym temacie. Chciałabym żeby wystrój pasował mniej lub bardziej do gatunku mrówek, zobaczymy czy uda mi się to osiągnąć.
Dysponuję akwarium o zawrotnych wymiarach 40x20 podstawy i 25cm wysokości. Niestety nie jest to wiele..
Gatunek
Planuje formikarium dla Formica rufibarbis. Niestety wiąże się z tym kilka kwestii
1)mnożą się dość szybko, kolonie liczą do kilkuset sztuk
2) gniazdo musi być wyjmowane razem z całą kolonią, spowodowane jest to przymusowym zimowaniem gatunków z rodzaju Formica
W związku z powyższymi nie wiem, czy F. rufibarbis nie wyrosną za szybko z dość niedużego areału, a także nie wiem w jakiej formie wykonać gniazdo i z czego. Czy miałby to być korek- rozwiązanie najprostsze i niezbyt efektowne, zapewniające największą widoczność i eksploatację; gips - zezwalający na dowolność kształtów, jednak niewiadomość sposobu nawadniania i szybkość jego mitycznego wysychania trochę mnie odsuwa od tego pomysłu; czy też beton komórkowy- który również swobodnie można kształtować oblepiając z zewnątrz gliną, dłużej trzyma wilgoć i mam sprawdzony sposób nawadniania. Oba ostatnie mogą się okazać niewygodne przy wyciąganiu gniazda do zimowania.
Zastanawiam się jeszcze nad Camponotus herculeanus, a jak się uda to może i vagus. Camponotus jednak wolno się mnoży i nie jest jakoś szczególnie aktywny jak na razie (przynajmniej nie te 9 robotnic z bloga, jak każdy się domyśla). No i też dla takich wolała bym gniazdo z drewna z wydrążonymi komorami i z innowacyjnym systemem nawadniania - na co jednak nie mam sprzętu i możliwości..
Do jednego z dwóch powyższych doszłaby mała kolonia Temnothorax cf. crassispinus puszczona samopas na arenę. W przyszłości jakby projekt wypalił doszłaby Ponera, która mogłaby bezwiednie kopać ile jej się podoba w arenie. Na tą okazję trzeba by jednak wprowadzić trochę maleńkich stawonogów w charakterze pożywienia, resztę oba gatunki by podkradały większemu sąsiadowi a wodę pobierały jak nie z podłoża to z oczka, o którym dalej.
Substrat wybiegu
Podłoże areny podzielone będzie na kilka warstw -wszystko zależne od roślin i ich upodobań. Dolną najgrubszą warstwę stanowić będzie ziemia (lub inny wymagany przez rośliny komponent) - ok. 2-5cm. Na to przyjdzie siatka drobnooczkowa z nierdzewki lub plastiku (oczko mniejsze niż 1 mm. Planuję 0,4mm), o ile którąś dostanę w końcu. Powyżej znowu cienka warstwa ziemi lub piasku/żwirku. Siatka zapobiegnie wkopywaniu się mrówek, pozwoli na swobodną wymianę gazową, odparowywanie jak i ewentualne nawadnianie. Mam nadzieję, że pozwoli na przebicie się pędów przez oczka (jeśli wysieję coś pod siatką), a jeśli nawet nie, to bez problemu przejdą przez siatkę korzenie (nasiona umiejscowione nad siatką, lub ewentualnie rośliny z w miarę płytkim systemem korzeniowym jak np. sukulenty).
Oczko wodne
Chciałabym zamieścić jakieś miniaturowe oczko wodne. Wiadomo, woda nie będzie brać się tam znikąd - parowanie i ewentualny odpływ będą wymagać uzupełniania zbiorniczka. Dochodzi też możliwość zaistnienia potrzeby wymiany wody na nową.
Pytanie z czego wykonać misę na wodę. Zastanawiałam się nad wykonaniem jej z gliny zmieszanej z piaskiem (sama popęka jeśli wyschnie), ponieważ jak wiadomo jeziora i stawy powstają na utworach pół- i nieprzepuszczalnych, do których glina się zalicza. Myślałam jeszcze o wyżłobieniu niedużego bloczka betonu komórkowego i zakryciu go cienką warstewką gliny. Oba sposoby powyżej mogą okazać się przepuszczalne i jeśli proces ubywania wody będzie zachodził powoli, nie sprawi mi to problemu. W dodatku woda zasili ziemię dookoła oczka (zasadzenie mchu?).
Oczywiście myślę też nad miską z plastiku lub szkła, oblepionych czymś, zmniejsza to ilość kształtów i na pewno nie są przepuszczalne.
Roślinność
Jak już wspomniałam, chciałam aby były to żywe rośliny zbliżone do środowiska naturalnego występowania wybranych mrówek chociaż w znikomym stopniu (np. charakterem). W przypadku Formica myślę o jakiś trawach (znalazłam niskie turzyce - m.in Thymus serpyllum) i "zielskach". W przypadku tych ostatnich chyba ciężko będzie mi znaleźć "zielsko" wieloletnie, trzeba by zatem wymieniać je co rok-dwa na nowe. Z ciekawszych ozdobnych roślin sucholubnych, niskich i niestety wymagających nasłonecznienia znalazłam: Veronica prostrata (do 15-25 cm), Veronica armena (10-15 cm), Armeria marinitima (15-20cm).
Myślę też o czymś bardziej średnio i wilgocilubnym, chociaż będzie to raczej mniej pasowało do F. rufibarbis. Znowu trawy, zielsko i jakieś mchy. Z tym że jeśli się dobrze orientuję to mchy wymagają dość wysokiej wilgoci..
Jeśli chodzi o podlewanie to mam kilka pomysłów (też zależnych od kwiatów). Pierwszy z nich to zraszanie obficie dna i samych roślin zraszaczem ręcznym/"psikaczem". Drugi to zastosowanie wężyka/pojemnika z wlewem ukrytym nad powierzchnią i ukrytym poniżej jakimś systemie rozprowadzania wody. I, jeśli wyjdzie, to też to oczko wodne w znikomym stopniu coś by zdziałało.
Jak na razie dogrzewanie czy specjalne oświetlenie nie wchodzi w rachubę - może za czasów większego formikarium i większej pensji.
Czekam na wasze opinie i pomocną radę. Co byście zmienili, dodali, wyrzucili? Może polecicie jakieś rośliny?