Witam,
Jak pewno widzieliście CUTRUS mrówki rozdaje
Otóż ja czekam na Messor barbarus (dzięki Curtus ) i zamierzam systematycznie ten post rozwijać w miarę rozwoju kolonii i mojej wiedzy o messorkach.
Będę wdzięczny za zamieszczanie wszelkich opinii, sugestii, spostrzeżeń, rad i pytań dot. messorek.
Tymczasem znalazłem ciekawy artykuł (a wręcz pracę magisterska ) nt. zwyczajów żywieniowych M. barbarus.
Polecam i pozdr.,
D.
http://www.escet.urjc.es/biodiversos/pu ... l_2005.pdf
Messor barbarus
Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy
22.10.2005
God save the Queen
Otóż dziś znalazłem w skrzynce pocztowej królową M. barbarus.
Do tematu powrócę wkrótce.
God save the Queen
Otóż dziś znalazłem w skrzynce pocztowej królową M. barbarus.
Do tematu powrócę wkrótce.
Messor sp., C. ligniperda, F. sanguinea, F. fusca, L. flavus, L. niger, Myrmica sp., T. caespitum, łączona: M. rubra + L. niger.
Witam po dłuższym czasie.
A więc parę dni po otrzymaniu królowej (w próbówce z wodą i watą oraz dwoma przegródkami z korka [jedna bardzo blisko waty]) włożyłem próbówkę do zamkniętego pojemnika i dołożyłem jeszcze dwie próbówki (z kilkoma komorami, pustymi, z piaskiem suchym / mokrym) - tak aby królowa mogła sobie wybrać najlepsze dla niej warunki. Królowa została przy próbówce pierwszej (tej, w której przysłał mi ją Curtus ), i wcale by mnie to nie martwiło, gdyby wczoraj nie wcisnłęła się między korek, a watę (za którą jest woda).
Nie pozostało mi chyba nic innego, jak zatkać z powrotem próbówkę watą, przenieść królową do zimniejszego miejsca (piwnica) i czekać na aż zacznie składać jaja lub do stycznia / lutego, kiedy wróci do wyższej temp.
Pozdr.,
D.
A więc parę dni po otrzymaniu królowej (w próbówce z wodą i watą oraz dwoma przegródkami z korka [jedna bardzo blisko waty]) włożyłem próbówkę do zamkniętego pojemnika i dołożyłem jeszcze dwie próbówki (z kilkoma komorami, pustymi, z piaskiem suchym / mokrym) - tak aby królowa mogła sobie wybrać najlepsze dla niej warunki. Królowa została przy próbówce pierwszej (tej, w której przysłał mi ją Curtus ), i wcale by mnie to nie martwiło, gdyby wczoraj nie wcisnłęła się między korek, a watę (za którą jest woda).
Nie pozostało mi chyba nic innego, jak zatkać z powrotem próbówkę watą, przenieść królową do zimniejszego miejsca (piwnica) i czekać na aż zacznie składać jaja lub do stycznia / lutego, kiedy wróci do wyższej temp.
Pozdr.,
D.
Messor sp., C. ligniperda, F. sanguinea, F. fusca, L. flavus, L. niger, Myrmica sp., T. caespitum, łączona: M. rubra + L. niger.
U królowej cisza i spokój, ale wody w próbówce ubywa bardzo szybko i wkrótce trzeba będzie pomyśleć o przeprowadzce.
Myślę, że wtedy królowa nie powinna już mieć oporów, tak jak poprzednio.
Pozdr.,
D.
Ps. Pomiędzy korkiem, a watą, zrobiło się już tyle miejsca, że stało się to trzecią komorą.
Myślę, że wtedy królowa nie powinna już mieć oporów, tak jak poprzednio.
Pozdr.,
D.
Ps. Pomiędzy korkiem, a watą, zrobiło się już tyle miejsca, że stało się to trzecią komorą.
Messor sp., C. ligniperda, F. sanguinea, F. fusca, L. flavus, L. niger, Myrmica sp., T. caespitum, łączona: M. rubra + L. niger.
HELP
Cisza i spokój ... no i wykrakałem. Tak było, ale do dzisiejszego ranka.
Właśnie wróciłem z pracy - i co widzę - królowa tarza się w próbówce, zwija, skręca Żal patrzeć
Podstawiam jej zaraz miodek (tak na wszelki wypadek, przecież nie musi się teraz odżywiać - a może nosionko lnu lepiej?), dodatkowe poidełko (choć woda za watą jeszcze jest) i dwie próbówki, o których pisałem wcześniej.
Czy coś można jeszcze zrobić
Trzymam ją jeszcze w temp. pokojowej - zamierzałem przenieść do piwnicy w połowie grudnia (nad M. Śródziemnym jeszcze ciepło).
Może nie potrzebnie wszczynam alarm, ale widok jest przerażający, bynajmniej nie wygląda to na zwykłe czyszczenie.
Doprawdy nie wiem, co jest nie tak.
Będę wdzięczny za porady.
D.
Cisza i spokój ... no i wykrakałem. Tak było, ale do dzisiejszego ranka.
Właśnie wróciłem z pracy - i co widzę - królowa tarza się w próbówce, zwija, skręca Żal patrzeć
Podstawiam jej zaraz miodek (tak na wszelki wypadek, przecież nie musi się teraz odżywiać - a może nosionko lnu lepiej?), dodatkowe poidełko (choć woda za watą jeszcze jest) i dwie próbówki, o których pisałem wcześniej.
Czy coś można jeszcze zrobić
Trzymam ją jeszcze w temp. pokojowej - zamierzałem przenieść do piwnicy w połowie grudnia (nad M. Śródziemnym jeszcze ciepło).
Może nie potrzebnie wszczynam alarm, ale widok jest przerażający, bynajmniej nie wygląda to na zwykłe czyszczenie.
Doprawdy nie wiem, co jest nie tak.
Będę wdzięczny za porady.
D.
Messor sp., C. ligniperda, F. sanguinea, F. fusca, L. flavus, L. niger, Myrmica sp., T. caespitum, łączona: M. rubra + L. niger.
Witam
Powiem tak - albo złapała jakiegoś grzyba, albo wygina się w celu dosięgnięcia pyszczkiem do odwłoku aby odebać znoszone właśnie jajo... wolałbym tę drugą ewentualność :>
Dodatkowo podpowiem, że Messorek czasami zgina się "spoczynkowo" - wygląda to, jakby zdychał, tymczasem jest to naturalne jej zachowanie - czekamy na dalsze relacje
Powiem tak - albo złapała jakiegoś grzyba, albo wygina się w celu dosięgnięcia pyszczkiem do odwłoku aby odebać znoszone właśnie jajo... wolałbym tę drugą ewentualność :>
Dodatkowo podpowiem, że Messorek czasami zgina się "spoczynkowo" - wygląda to, jakby zdychał, tymczasem jest to naturalne jej zachowanie - czekamy na dalsze relacje
Pozdrawiam :)
Piotr Frąszczak [url=http://curtus.pl]CURTUS[/url]
Piotr Frąszczak [url=http://curtus.pl]CURTUS[/url]
Witam,
Niestety, to raczej nie było odbieranie własnego jaja
Leżała na boku lub grzbiecie, o ile w przypadku mrówki można tak napisać, i wierzgała odnóżami.
Teraz się trochę uspokoiła, ale przez więksazość czasu leży na boku z rozrzuconymi w dość dziwny sposób odnóżami, z czego jedne przednie wczoraj najwyraźniej sobie uszkodziła - jest podkurczone cały czas (ale całe), nawet podczas przemieszczania się. Obserwowałem ją dość uważnie, i do wczoraj wszystko było w porządku.
No nic, zmieniła próbówkę, pokarmu jej nie będę podawał i zobaczymy co dalej.
Za jakiś czas się odezwę.
D.
Ps. A tak przy okazji, ciekawe co by powiedział weterynarz, gdybym przyszedł i powiedział:
Dzień dobry,
Mam chore zwierzątko. Jest to Messor barbarus, z podrodziny Myrmicinae, plemię Pheidolini - taka śródziemnomorska mrówka żniwiarka.
Czy mógłby Pan ją zbadać?
Niestety, to raczej nie było odbieranie własnego jaja
Leżała na boku lub grzbiecie, o ile w przypadku mrówki można tak napisać, i wierzgała odnóżami.
Teraz się trochę uspokoiła, ale przez więksazość czasu leży na boku z rozrzuconymi w dość dziwny sposób odnóżami, z czego jedne przednie wczoraj najwyraźniej sobie uszkodziła - jest podkurczone cały czas (ale całe), nawet podczas przemieszczania się. Obserwowałem ją dość uważnie, i do wczoraj wszystko było w porządku.
No nic, zmieniła próbówkę, pokarmu jej nie będę podawał i zobaczymy co dalej.
Za jakiś czas się odezwę.
D.
Ps. A tak przy okazji, ciekawe co by powiedział weterynarz, gdybym przyszedł i powiedział:
Dzień dobry,
Mam chore zwierzątko. Jest to Messor barbarus, z podrodziny Myrmicinae, plemię Pheidolini - taka śródziemnomorska mrówka żniwiarka.
Czy mógłby Pan ją zbadać?
Messor sp., C. ligniperda, F. sanguinea, F. fusca, L. flavus, L. niger, Myrmica sp., T. caespitum, łączona: M. rubra + L. niger.
Hmm... dobry wet wiedziałby co należy zrobic :>
Mianowicie :
- po dokładnych oględzinach pod lupą, stwierdzić grzybicę
- zapewnić, że poradzi sobie z problemem
- zarządzić tygodniową kwarantannę u siebie w gabinecie
- ustalić koszty leczenia i kwarantanny na 200zł
- wziąść zaliczkę na poczet lekarstw w wysokości 100zł
- po wyjściu napełnionego nadzieją mrówkoluba, wywalić probówkę do śmieci
- zasiąść do netu i na www.curtus.pl zakupić nową mrówe
- po udanym leczeniu (czyt. odebraniu przesyłki) zadzwonić do stęsknionego mrówoluba i przekazać, że terapia uwieńczona została sukcesem
- przekazać zdrową już mrówe
- skasować następne 100zeta
- kupić koniaka i pijąc go w zaciszu gabinetu, winszować sobie dobrego podejścia do pracy
Osobiście znam to z leczenia żółwików czerwonolicych i chomików przez jednego z zaprzyjaźnionych wetów :D:D
Mianowicie :
- po dokładnych oględzinach pod lupą, stwierdzić grzybicę
- zapewnić, że poradzi sobie z problemem
- zarządzić tygodniową kwarantannę u siebie w gabinecie
- ustalić koszty leczenia i kwarantanny na 200zł
- wziąść zaliczkę na poczet lekarstw w wysokości 100zł
- po wyjściu napełnionego nadzieją mrówkoluba, wywalić probówkę do śmieci
- zasiąść do netu i na www.curtus.pl zakupić nową mrówe
- po udanym leczeniu (czyt. odebraniu przesyłki) zadzwonić do stęsknionego mrówoluba i przekazać, że terapia uwieńczona została sukcesem
- przekazać zdrową już mrówe
- skasować następne 100zeta
- kupić koniaka i pijąc go w zaciszu gabinetu, winszować sobie dobrego podejścia do pracy
Osobiście znam to z leczenia żółwików czerwonolicych i chomików przez jednego z zaprzyjaźnionych wetów :D:D
Pozdrawiam :)
Piotr Frąszczak [url=http://curtus.pl]CURTUS[/url]
Piotr Frąszczak [url=http://curtus.pl]CURTUS[/url]
Powiem tak, od rana nie dała znaku życia, tak więc niestety jest to ostatnia relacja z życia tej królowejPIOTR pisze:czekamy na dalsze relacje
Zastanawiałem się, czy gdzieś nie popełniłem błędu (aby uniknąć go na przyszłość). Do wczoraj trzymałem ją w lekko przytkanej watą próbówce od Piotra (zakładam zatem, że wilgotność była odpowiednia) w temp. pokojowej, nie niepokoiłem i nie karmiłem. Jeśli powodem był grzyb, to chyba miałem po prostu pecha.
Przy okazji mam pytanie, jaki jest u Was wskaźnik przeżywalności królowych zakładających kolonię w sposób klasztorny (np. w %, oczywiście w przybliżeniu).
Pozdr.,
D.
Messor sp., C. ligniperda, F. sanguinea, F. fusca, L. flavus, L. niger, Myrmica sp., T. caespitum, łączona: M. rubra + L. niger.
Echhh... no cóż... bywa
Nie mogę powiedzieć, żeby u mnie przeżywało 100% królowych - zawsze znajdzie się jakiś słabszy egzemplarz, szczególnie, gdy się ich wychowuje dużą ilość - PRZYRODA...
Pechowo jednak przy pojedynczej królowej nie występującego u nas gatunku, trafić akurat taką sztukę :/
W przyszłym roku spodziewam się ponownie zdobyć rójkowego Messorka w większej ilości - co się odwlecze...
Nie mogę powiedzieć, żeby u mnie przeżywało 100% królowych - zawsze znajdzie się jakiś słabszy egzemplarz, szczególnie, gdy się ich wychowuje dużą ilość - PRZYRODA...
Pechowo jednak przy pojedynczej królowej nie występującego u nas gatunku, trafić akurat taką sztukę :/
W przyszłym roku spodziewam się ponownie zdobyć rójkowego Messorka w większej ilości - co się odwlecze...
Pozdrawiam :)
Piotr Frąszczak [url=http://curtus.pl]CURTUS[/url]
Piotr Frąszczak [url=http://curtus.pl]CURTUS[/url]
Ja rowniez z przykroscia musze dosniesc, ze moja krolowa Messora pociagnela tylko dwa dni . Zastanawiam sie na ile wplyw na to miala nasza kochana poczta. Przesylka priorytetowa wyslana 8 dotarla do mnie 16 (czyli po 8 dniach tulaczki) Tak wiec nawet sie nie zdziwilem gdy po dwoch dniach wyciagnela kopytka. Szkoda, ale niestety tak to juz jest w przyrodzie. A jezeli chodzi o "udatnosc" zlapanych w lecie krolowych to oceniam u siebie na ok 70%.
Też kiedyś miałem M.barbarus. Padła mi po kilku miesiącach, ale nie wiem z jakiego powodu. Możliwe ze zwyczajnie z wycieńczenia, jakaś słabsza była czy cuś. Prawdopodobnie od sierpnia do lipca następnego roku nic nie jadła Prawie udało się jej wychować pierwsze pokolenie, bo miała kilka poczwarek. Niestety czerwiła późno i słabo a pierwsze poczwarki padły. Być może jakbym ją dobrze przezimował to by nie było problemów.
Swoją drogą może wypowiedział by się na forum ktoś kto ma już jakieś doświadczenie z messorami i troche o nich poopowiadał, bo jak dotąd to same katastrofy są tu opisywane
Swoją drogą może wypowiedział by się na forum ktoś kto ma już jakieś doświadczenie z messorami i troche o nich poopowiadał, bo jak dotąd to same katastrofy są tu opisywane
Od ostatniego postu w tym wątku upłynęło nieco czasu i sprawy się troche pozmieniały. Od wiosny posiadam królową M. barbarus, która wychowała do tej pory 20 robotnic. Tempo rozwoju nie jest fascynujące ale i tak ciesze się, że kolonia wygląda na zdrową. Niepokoi mnie tylko dziwne zachowanie mrówek, które polega na zjadaniu wszystkich poczwarek przez robotnice. Mrówki karmie nasionami i surowym mięsem więc białka mają pod dostatkiem. Dziwi mnie fakt, że zjadane są poczwarki a nie jaja czy larwy które teoretycznie powinny być zjedzone w pierwszej kolejności. Od pewnego czasu nie powstają żadne formy imago bo poczwarki są regularnie zjadane. Wiem że u messora działa pewien mechanizm determinujący podział kastowy polegający na pożeraniu poczwarek danej kasty przez robotnice z tej samej kasty, sytuacja taka występuje jednak w dużych koloniach i dotyczy głównie żołnierzy, tak więc raczej wykluczam tą przyczynę. Nie wiem co to za dziwna sprawa ale zaczynam się już tym niepokoić bo dziś znowu byłem świadkiem kanibalistycznej uczty w formikarium messora.
Witam
Może po prostu daj im zamiast czystego (ubogiego) mięska coś bardziej wartościowego - polecam świerszcze, mączniki, mole czy pająki - byleby zabite, ale jednak w całości
Może po prostu daj im zamiast czystego (ubogiego) mięska coś bardziej wartościowego - polecam świerszcze, mączniki, mole czy pająki - byleby zabite, ale jednak w całości
Pozdrawiam :)
Piotr Frąszczak [url=http://curtus.pl]CURTUS[/url]
Piotr Frąszczak [url=http://curtus.pl]CURTUS[/url]