Messor barbarus i ich małe problemy :)

Mrówki bez granic :-)

Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy

monieks
Posty: 4
Rejestracja: pn 13 paź, 2014

sob 01 lis, 2014

Dzień dobry wszystkim :)
Jestem tutaj nowa i z góry przepraszam za taką dłuuugą opowieść, mam nadzieję że ktoś z Was będzie miał ochotę przeczytać i doradzić coś sensownego.

Od około miesiąca jestem szczęśliwą posiadaczką Messorek. :D
Przyjechały one do mnie w probówce, królowa + sztuk 10 + kilka jaj. Probówkę włożyłam do plastikowego pudełka wysypanego piaskiem, z malutkimi dziurkami w wieczku. Dołożyłam drugą probówkę ze świeżą wodą i watą, żeby mogły przenieść się do niej kiedy trochę się ośmielą, a stary "domek" okaże się dla nich zbyt suchy. Niestety nie miały zamiaru się nie do niego przenosić, odwiedzały ją często, siedziały sobie przyklejone do mokrej watki godzinami, po czym wracały do starej probówki. Raz nawet przyłapałam siedzącą tam królową, ale po jakimś czasie wróciła na swoje stare miejsce.

I nagle któregoś dnia znalazłam w kącie pudełka martwe ciałko robotnicy. Kilka dni później - kolejne. Kiedy umarła trzecia, zaczęłam oglądać ten ich domek i okazało się,że w zagłębieniu wata była w paskudnym, pomarańczowo-szarym kolorze, czego nie było widać patrząc od góry.

Nie rozumiem dlaczego siedziały w tym paskudztwie mimo, że tuż obok miały świeże, czyste gniazdo. Próbowałam je najpierw wyprosić je ze starego domku siłą perswazji, czyli świecąc światłem lampki, ale stara probówka zaparowała i mrówki w panice próbowały tą parę zetrzeć czułkami :o Niestety trzeba było przejść do metody siłowej, czyli wyrzucić je na bruk. Mróweczki i jajeczka szybko wylądowały na piasku, nie chciała się tylko wynieść królowa, uczepiła się waty i trzeba było długo potrząsać zanim dołączyła do reszty. Niestety już wtedy było ich tylko 6, bo przed próbami ewakuacji znalazłam kolejne ciałko zasypane piaskiem :(
Wykopały sobie małe zagłębienie, wrzuciły do niego jajeczka i siedziały tam wszystkie w kupie przez 2 dni. No i w końcu zmieniły zdanie i przeniosły się do nowej probówki. Wsadziłam całe pudełko do kartonu żeby miały ciemność i spokój i postarałam się powstrzymać od zaglądania jak tylko mogłam. Nowych trupków nie ma, ale minęło tylko kilka dni.
Teraz jestem prawie pewna, że pojawiły się dwa kolejne jajeczka.

Niestety, kiedy trzeba wymienić im ziarenka i posprzątać walające się wszędzie resztki (strasznie bałaganią), mrówki od czasu przeprowadzki do nowej probówki wpadają w panikę. Łapią wszystkie jajeczka i razem z nimi i królową uciekają z probówki i biegają z nimi w kółko. Staram się nie przeszkadzać im jak tylko mogę, dawniej całe zabiegi miały zasadniczo w nosie, nie zwracały nawet uwagi na to, że ktoś im zabiera jedzenie. Ale kiedy zasypują leżące od jakiegoś czasu ziarenka piaskiem to znak, że trzeba je wymienić.
Czy to przez tą siłową przeprowadzkę stały się takie zestresowane? Na prawdę nie robię wszystkiego mniej delikatnie niż zwykle, a mam wrażenie, że kiedyś umrą na zawał. Czy to im minie kiedy poczują się całkiem bezpiecznie? Czy można im jakoś pomóc? Po takiej akcji jeszcze przez jakąś godzinę nie wracają na miejsce, serce mi pęka jak to widzę. A przecież na początku tak nie było. :?:

Kolejna rzecz, która mnie martwi to to, że od samego początku ani razu nie zaniosły do probówki żadnego ziarenka. Zjadają wszystkie prosto z folii aluminiowej, przekrajam im nasionka na pół, a one wyjadają tak długo aż zostanie sama łupinka. Raz mrówka wlazła do nasionka tak głęboko, że nie mogła z niego wyjść i wymachiwała nóżkami tak długo, że w końcu musiałam jej pomóc. Kiedy któreś ziarenko im się nie spodoba, targają je na drugi koniec pudełka i tam zostawiają. Niektóre wyraźnie im nie smakują, bo wyrzucają je od razu po tym jak się pojawią. Kiedy pozostałe nasionka robią się nieświeże, zasypują je piaskiem, wtedy wymieniam je na nowe.
Czy powinnam się martwić, że nie robią zapasów w probówce? Czy może wszystko ok, skoro jakoś je zjadają? Miał ktoś kiedyś podobnie?

Kolejny problem, który się pojawił, to to, że nie chcą ruszyć białka. Na samym początku dałam im jedną przekrojoną owocówkę, zniknęła, a ciała nie znaleziono :mrgreen: Ale od tego czasu cokolwiek im nie dam - zasypują to od razu piaskiem. Odnotowałam małe zainteresowanie pierwszym przekrojonym mącznikiem, po kolei przychodziły pooglądać, właziły na niego i biegały po całym pudełku (chyba szukały skąd się wziął? :wtf: ) ale nic nie ubyło, zasypały piachem, a kolejnego dnia zrobił się czarny i trzeba było go wywalić. Jak mają pojawić się nowe mrówy, skoro nie chcą ruszyć robaków? :|

Zastanawiałam się nad dogrzewaniem, ale w mieszkaniu jest zawsze koło 23 stopni, chyba nigdy mniej, a mrówki są raczej ruchliwe (tzn.są trzy, które zawsze siedzą przy królowej, ale reszta wyjada ziarna lub dzielnie spaceruje po pudełeczku wykazując szczególne zainteresowanie dziurkami do wentylacji :D ), więc chyba nie ma potrzeby dokładać ciepła?

Będę bardzo wdzięczna za wszystkie rady, może ktoś z Was też miał takie problemy na początku i będzie w stanie coś podszepnąć?
Dziękuję :)
Awatar użytkownika
Revan
Posty: 305
Rejestracja: śr 02 maja, 2012
Lokalizacja: Zewnętrzne Rubieże

sob 01 lis, 2014

Czy to przez tą siłową przeprowadzkę stały się takie zestresowane? Na prawdę nie robię wszystkiego mniej delikatnie niż zwykle, a mam wrażenie, że kiedyś umrą na zawał. Czy to im minie kiedy poczują się całkiem bezpiecznie? Czy można im jakoś pomóc? Po takiej akcji jeszcze przez jakąś godzinę nie wracają na miejsce, serce mi pęka jak to widzę. A przecież na początku tak nie było. :?:
Jeśli wcześniej były zawsze spokojne, a teraz wariują, to na pewno przeprowadzka miała znaczenie. Jak dla mnie jeszcze nie traktują nowej probówki, jak stałe gniazdo. Powinny się przyzwyczaić. Jedynym szybkim rozwiązaniem tego problemu, jest raczej włożenie probówki do większej areny, żeby nie było wstrząsów podczas Twoich prac.
Czy powinnam się martwić, że nie robią zapasów w probówce? Czy może wszystko ok, skoro jakoś je zjadają? Miał ktoś kiedyś podobnie?
Póki jedzą nasiona, to nie ma się co martwić.
Kolejny problem, który się pojawił, to to, że nie chcą ruszyć białka. Na samym początku dałam im jedną przekrojoną owocówkę, zniknęła, a ciała nie znaleziono :mrgreen: Ale od tego czasu cokolwiek im nie dam - zasypują to od razu piaskiem. Jak mają pojawić się nowe mrówy, skoro nie chcą ruszyć robaków? :|
Najwidoczniej nie potrzebują dużych ilości białka. Pokarm, który został zasypany piaskiem, to pokarm rezerwowy. Gdy zacznie im brakować białka, to go odkopią. Trzeba też posprawdzać kilka rodzajów karmówki, żeby zobaczyć co mrówki jedzą chętnie. Nie przejmuj się tym, że nie chcą białka i podawaj co jakiś czas nowe, a stare wymieniaj.
Zastanawiałam się nad dogrzewaniem, ale w mieszkaniu jest zawsze koło 23 stopni, chyba nigdy mniej, a mrówki są raczej ruchliwe (tzn.są trzy, które zawsze siedzą przy królowej, ale reszta wyjada ziarna lub dzielnie spaceruje po pudełeczku wykazując szczególne zainteresowanie dziurkami do wentylacji :D ), więc chyba nie ma potrzeby dokładać ciepła
Raczej nie ma takiej potrzeby. Wiele osób trzyma swoje Messor barbarus w temp. pokojowej. Oczywiście zawsze można ją trochę podnieść do tych 26 st. dla szybszego rozwoju, bo to w końcu mrówki z bardzo ciepłych rejonów.
Pheidole megacephala
Atta sexdens
Pheidole pallidula
monieks
Posty: 4
Rejestracja: pn 13 paź, 2014

ndz 09 lis, 2014

Revan, bardzo dziękuję Ci za odpowiedź :)

O dziwo, chyba przekonały się do tego nieszczęsnego mącznika, po wyjęciu z zamrażarki łamię go na mniejsze kawałki i ostatnio przyłapałam je na grupowym podjadaniu, aż im się czułki trzęsły :D

I z kolejnych dobrych wiadomości - pojawiła się pierwsza nowa robotnica! Póki co jest jeszcze bardzo "blada" i ciągle siedzi przy królowej, strasznie się cieszę! :)) Teraz gromadka liczy 7 robotnic, powoli zabieramy się do odrabiania strat! :)
monieks
Posty: 4
Rejestracja: pn 13 paź, 2014

ndz 13 wrz, 2020

Cześć wszystkim!
Bardzo ciekawie zobaczyć swój post po 6 latach(!). Powróciłam na forum po tak długim czasie, z powodu problemu, który tym razem to Messorki sprawiły mi - tak, to dalej ta sama kolonia, jest ze mną już szósty rok, także ewidentnie moje początkowe obawy były bezzasadne :)

Myślałam, że niczym mnie już nie zaskoczą, a jednak! Dzisiaj zauważyłam w gnieździe 4 ogromne poczwarki. Swoim rozmiarem nieco przewyższają dotychczasową królową - niestety nie do końca udało mi się oddać wielkość na zdjęciu, ale jedno jest pewne - przez 6 lat nigdy niczego takiego nie widziałam i na pewno nie są to majory, których w gnieździe jest sporo :) Czy jest to możliwe, że właśnie na świat przyszły nowe królowe? 4 na raz?
Jakie czeka je los, czy zostaną zabite? Co powinnam z nimi zrobić?

Mam nadzieję, że i tym razem pojawi sie jakaś pomocna dłoń i poradzi co robić w takiej sytuacji :)
Załączniki
received_4170704946337654.jpeg
olaf
Posty: 189
Rejestracja: wt 10 wrz, 2019

pn 14 wrz, 2020

Dlatego czasem warto coś napisać na forum żeby po paru latach do tego trafić :)
Ano najprawdopodobniej królowe.

Ich los jest niestety raczej przesądzony.
Albo kolonia je prędzej czy później wykończy.
Zwykle po czasie kiedy uzna że już ich nie powinno być.
Albo jak wyjdą z gniazda to już kolonia ich nie wpuści uznając za intruza.
Albo je wyjmiesz i wypuścisz, a w naturze sobie nie poradzą i nie założą nowych gniazd. Tu uwidacznia się przewaga mrówek krajowych nad zagranicznymi.

Pozostało więc obserwować ich rozwój i zachowanie w kolonii.
Awatar użytkownika
MyrmeLuna
Posty: 226
Rejestracja: pn 11 lis, 2019
Kontakt:

sob 19 wrz, 2020

Zawsze można jeszcze spróbować poszukać kogoś, kto też ma "rójkę" :).
ODPOWIEDZ