Tiaaa...
Zdaża się, że ktoś skrytykuje moje wyroby, zanim zapozna się z ich obsługą... zdaża się, że sam przekonuję się o jakichś ich wadach technicznych nie zauważonych wcześniej niż po wpuszczeniu mrówek - jestem tylko (a może "AŻ" - zależy jak patrzeć) człowiekiem
W każdym razie mrówy właśnie powiedziały mi, że je lubią i chcą w nich mieszkać
Jakoś na wiosnę bodajże, jedno z moich małych formicarii trafiło do znajomego (a w sumie do Jego dzieci) w geście wdzięczości za dostarczenie sporej kolonii M.pharaonis (o tej kolonii już pisałem). Kompakcik był zasiedlony rodzimym gatunkiem - Formica fusca, niewielka kolonia. W międzyczasie nie było za bardzo kiedy dokładniej przypilnować tematu i okazało się, że sprawy przybrały tam dosyć ciekawy obrót - kolonia Formica fusca, została najpierw zagoniona do komór gniazda w których się zabarykadowała a następnie oblężona i w finale zlikwidowana przez faraonki, które uznały widocznie kompakcik (którego zabezpieczenia robione były z myślą o 20tokrotnie większych mrówkach) za wspaniałe miejsce gniazdowania Obecnie patrzę sobie na faraonki i drapię w potylicę - gatunek ten miał być sucholubnym a kolonia wlazła "na chama" do wilgotnego korka i ani myśli z niego migrować, pomimo, że udostępniłem jej (porównywalne z poprzednią próbą chowu tej mrówy) gipsarium - poddaję się - niech sobie siedzą, ale nie u mnie - już raz się przekonałem, że nie umiem dobrze zabezpieczyć swoich pomieszczeń przed ekspansją tego gatunku - nie zaryzykuję
Nieziemskie faraonki ;)
Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy
Kiedyś pewien kologa powiedział mi: ,,Ty te mrówki męczysz więżąc je tak" patrząc na kolonię w Twoim kompakcie zasiedloną przez F. cinerea. Teraz widzę, że mrówki przeprowadzają się do Twoich formikariów z własnego wyboru, dlatego więźniami ich nazwać traczej nie można
Pozdrawiam!