Jajeczka nie rosną
Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy, mod
Mam mrówki camponotus ligniperda od jakiś 3 miesięcy, 1 robotnika+ królowa. Mam problem gdyż jajeczka kompletnie nie rosną. Są to moje pierwsze mrówki i na początku nie miały za dobrej temperatury (ok. 20/19C) ale teraz już mam matę grzewczą i wszystko jest okej. Wcześniej również karmiłem je chyba trochę za rzadko (miód co tydzień i mącznik co 2) ale teraz daję częściej (co 3 dni sprawdzam czy im nie brakuje czegoś i dokładam). Co zrobić?
- slodkie_ciacho
- Posty: 1553
- Rejestracja: sob 23 cze, 2018
- Kontakt:
Witam.
Siedzą w probówce czy formikarium?
Stadia rozwoju mrówek
Czy kolonia była hibernowana? Ale skoro masz je 3 miesiące, to obstawiam, że nie. Nasze rodzime Camponotus lubią głębokie i długie zimowanie (3 miesiące w lodówce).
Przegrzanie też wchodzi w grę, kiedyś podgrzewałem flavus w lato i spowolniło to start. Ale obstawiałbym stagnację przez brak hibernacji.
Pozdrawiam
Siedzą w probówce czy formikarium?
Jaja nie rosną, rosną larwy, które wykluwają się z jaj

Stadia rozwoju mrówek
Czyli jaka temperatura teraz? Czy podgrzewana jest całość, czy tylko suchsza część w której siedzą?
Ale stare wyrzucaj, żeby przypadkiem nie zepsuły się i roztocza nie wdały

Czy kolonia była hibernowana? Ale skoro masz je 3 miesiące, to obstawiam, że nie. Nasze rodzime Camponotus lubią głębokie i długie zimowanie (3 miesiące w lodówce).
Przegrzanie też wchodzi w grę, kiedyś podgrzewałem flavus w lato i spowolniło to start. Ale obstawiałbym stagnację przez brak hibernacji.
Pozdrawiam
Witam.
Mrówki są po hibernowaniu bo kupowałem je z mrowsona i ich pytałem. Mrówki oczywiście są też w próbówce (są zasłonięte tak żeby światło na nie prosto nie padało) i mają teraz temperaturę ok 24 stopnie, podgrzewana jest całość próbówki. Czyli jak rozumiem mam wyrzucić stare jajeczka i czekać aż królowa złoży nowe?
Pozdrawiam
Mrówki są po hibernowaniu bo kupowałem je z mrowsona i ich pytałem. Mrówki oczywiście są też w próbówce (są zasłonięte tak żeby światło na nie prosto nie padało) i mają teraz temperaturę ok 24 stopnie, podgrzewana jest całość próbówki. Czyli jak rozumiem mam wyrzucić stare jajeczka i czekać aż królowa złoży nowe?
Pozdrawiam
Absolutnie nie gmerać i nie wyrzucać żadnego potomstwa.Kejjociek pisze: ↑sob 24 maja, 2025 Mrówki są po hibernowaniu bo kupowałem je z mrowsona i ich pytałem. Mrówki oczywiście są też w próbówce (są zasłonięte tak żeby światło na nie prosto nie padało) i mają teraz temperaturę ok 24 stopnie, podgrzewana jest całość próbówki. Czyli jak rozumiem mam wyrzucić stare jajeczka i czekać aż królowa złoży nowe?
Pozdrawiam
Istotne pytanie:
Czy aby na pewno to co widzisz to jajka? Nie są to być może larwy?
Dla porównania wyglądu załączam zdjęcie jaj oraz małych larw podobnego gatunku mrówek. Jaja to te podłużne, gładkie i błyszczące, a larwy - lekko żeberkowane, matowe i z wyraźną zagiętą główką. Może być widoczny ciemniejszy punkt w środku. Od tego, czy w kolonii obecne są jakiekolwiek jajka zależy to, co można Ci doradzić, więc przyjrzyj się dobrze, żebyśmy Ci nie podpowiedzieli czegoś, co może skrzywdzić mrówki.
Też mi to wygląda na jaja. Trochę dziwna sytuacja - normalnie zimująca kolonia ma tez jakieś larwy. Mam jedno podejrzenie, ale jeszcze się z nim wstrzymam - pozostaje Ci trzymać je w zaciemnieniu i ciepełku (24 C będzie OK, nieco więcej tez nie zaszkodzi). W takich warunkach po miesiącu jajka normalnie się klują, ale być może to, co widzisz od 3 miesięcy to nie są te same jajka - królowa może zjadać i składać nowe. Jedną z przyczyn takiego zachowania jest stres, a niewątpliwie karmienie tak blisko potomstwa dla mrówek jest odczuwane tak samo, jak wtargnięcie do gniazda. Także sugeruję dodać im arenę lub jakąś formę przegrody, żeby karmienie nie oznaczało powiewu świeżego powietrza do próbówki. Przegrodę możesz wykonać np. z kawałka płyty korkowej - wycinasz krążek o średnicy wewnętrznej próbówki, wycinasz otwór rozmiaru takiego, żeby w razie czego królowa mogła się przecisnąć i voila - taka przegroda znacznie redukuje stres mrówek przy otwieraniu próbówki. Poniżej zdjęcie jak to wygląda w praktyce:
-
- Posty: 25
- Rejestracja: śr 19 gru, 2007
Nienajlepszy gatunek jak na pierwsze mrówki. Wolny rozwój, długie i częste stagnacje, w mniejszej liczbie nieśmiałe, wrażliwe na stres itd... No ale trzeba przyznać że są duże, ładne i w większej ilości interesujące w obserwacji. Kilka uwaga ode mnie:
1. Nie przegrzewaj ich, z tego co widzę to nie lubią wyższych temperatur. Te 24-25 jest chyba optymalne. Jak będziesz widział, że starają się uciekać z potomstwem do góry to maja za gorąco od spodu. Przy większych koloniach można im dogrzewać niektóre obszary do wyższych temperatur, ale one wtedy same zdecydują czy chcą tam wygrzewać potomstwo czy nie (a to faktycznie przyspieszy rozwój).
2. Ostatnio zrobiło się chłodniej i może dlatego mają stagnację. U mnie 3 z 4 się zatrzymały z rozwojem (wszystkie były długo zimowane).
3. Małe kolonie nie trzeba często karmić, co 3-4 dni energia, białko rzadziej (co tydzień/dwa jak maja larwy). U mnie jak są głodne to wciągają płynny pokarm tyle ile są w stanie (potem wymiana z królową) i w zasadzie resztę zostawią. Spokojnie po paru h można wyjąć, nie ma sensu zostawiać bo to tylko przyciąga roztocza, a one i tak niechętnie potem jedzą stary pokarm.
4. Jak masz już robotnice to najlepiej podepnij jakąś niewielką arenę, ale funkcjonalną. Czyli otwieranie/zamykanie ma być jak najcichsze (bez trzaskania), bo każdy niepotrzebny stres może spowodować, że zaczną zjadać potomstwo. Możesz podpiąć probówkę króciutkim wężykiem, albo po prostu wprost podpiąć probówkę do areny (mając większy otwór w arenie), albo umieścić probówkę na arenie. Dobrze zrobiona arena pozwoli ograniczyć stres przy wymianie wody/pokarmu.
5. Na arenie trzeba dać im stałe źródło wody, w formie stojącego poidełka, czy położonej probówki, zależnie co się posiada. Wbrew pozorom one potrafią sporo pić jak mają stały dostęp do wody. Dzięki temu wiesz, że nie padną/wyschną i nie musisz bez przerwy wymieniać im pokarmu płynnego (który pozostawiony na dłużej się psuje).
Ogólnie te mrówki są bardzo trudne w hodowli, tzn. trudno rozwinąć je do sensownej liczebności (przy której one zaczną być aktywne i dadzą radość z obserwacji), a potem jeszcze utrzymać tę liczebność (losowe stagnacje mogą doprowadzić do zredukowania dużej wieloletniej kolonii w ciągu jednego/dwóch sezonów). Bez stałego dostępu do poczwarek to jest droga przez mękę (tj. ja mam takie doświadczenie).
1. Nie przegrzewaj ich, z tego co widzę to nie lubią wyższych temperatur. Te 24-25 jest chyba optymalne. Jak będziesz widział, że starają się uciekać z potomstwem do góry to maja za gorąco od spodu. Przy większych koloniach można im dogrzewać niektóre obszary do wyższych temperatur, ale one wtedy same zdecydują czy chcą tam wygrzewać potomstwo czy nie (a to faktycznie przyspieszy rozwój).
2. Ostatnio zrobiło się chłodniej i może dlatego mają stagnację. U mnie 3 z 4 się zatrzymały z rozwojem (wszystkie były długo zimowane).
3. Małe kolonie nie trzeba często karmić, co 3-4 dni energia, białko rzadziej (co tydzień/dwa jak maja larwy). U mnie jak są głodne to wciągają płynny pokarm tyle ile są w stanie (potem wymiana z królową) i w zasadzie resztę zostawią. Spokojnie po paru h można wyjąć, nie ma sensu zostawiać bo to tylko przyciąga roztocza, a one i tak niechętnie potem jedzą stary pokarm.
4. Jak masz już robotnice to najlepiej podepnij jakąś niewielką arenę, ale funkcjonalną. Czyli otwieranie/zamykanie ma być jak najcichsze (bez trzaskania), bo każdy niepotrzebny stres może spowodować, że zaczną zjadać potomstwo. Możesz podpiąć probówkę króciutkim wężykiem, albo po prostu wprost podpiąć probówkę do areny (mając większy otwór w arenie), albo umieścić probówkę na arenie. Dobrze zrobiona arena pozwoli ograniczyć stres przy wymianie wody/pokarmu.
5. Na arenie trzeba dać im stałe źródło wody, w formie stojącego poidełka, czy położonej probówki, zależnie co się posiada. Wbrew pozorom one potrafią sporo pić jak mają stały dostęp do wody. Dzięki temu wiesz, że nie padną/wyschną i nie musisz bez przerwy wymieniać im pokarmu płynnego (który pozostawiony na dłużej się psuje).
Ogólnie te mrówki są bardzo trudne w hodowli, tzn. trudno rozwinąć je do sensownej liczebności (przy której one zaczną być aktywne i dadzą radość z obserwacji), a potem jeszcze utrzymać tę liczebność (losowe stagnacje mogą doprowadzić do zredukowania dużej wieloletniej kolonii w ciągu jednego/dwóch sezonów). Bez stałego dostępu do poczwarek to jest droga przez mękę (tj. ja mam takie doświadczenie).
Tak, warto obserwować reakcję na gradient temperatury i dostosowywać temperaturę do reakcji, ale żadne krajowe Camponotus nie należą do mrówek termofobicznych, wprost przeciwnie - dobrze reagują na dogrzewanie lub nawet bez niego nie idą. Rozwijałem w życiu kilka kolonii Camponotus ligniperda, w tym od samotnych królowych, lubią ciepło. O przegrzewanie martwiłbym się dopiero przy przekroczeniu 30 C.1910spiritRKS pisze: ↑sob 24 maja, 2025 Nienajlepszy gatunek jak na pierwsze mrówki. Wolny rozwój, długie i częste stagnacje, w mniejszej liczbie nieśmiałe, wrażliwe na stres itd... No ale trzeba przyznać że są duże, ładne i w większej ilości interesujące w obserwacji. Kilka uwaga ode mnie:
1. Nie przegrzewaj ich, z tego co widzę to nie lubią wyższych temperatur. Te 24-25 jest chyba optymalne. Jak będziesz widział, że starają się uciekać z potomstwem do góry to maja za gorąco od spodu. Przy większych koloniach można im dogrzewać niektóre obszary do wyższych temperatur, ale one wtedy same zdecydują czy chcą tam wygrzewać potomstwo czy nie (a to faktycznie przyspieszy rozwój).
Ta kolonia wyraźnie nie jest w stagnacji. U Formicinae stan diapauzy jest czysty i klarowny, obecność chociaż jednego jajka (lub poczwarki) oznacza, że kolonia nie jest w stagnacji. Do tego mrówki w domu są w dużej mierze odizolowane od warunków zewnętrznych - temperatura pokojowa trochę się waha, ale to jest nic w porównaniu do spadków za oknem. A dogrzewane - tym bardziej.2. Ostatnio zrobiło się chłodniej i może dlatego mają stagnację. U mnie 3 z 4 się zatrzymały z rozwojem (wszystkie były długo zimowane).
Białko co 2 tygodnie, gdy kolonia ma głodne larwy? Formicinae są w stanie gromadzić zapasy w odwłokach, ale to jest gruba przesada. Białko w przypadku obecności rosnących larw powinno być podawane częściej, 2x w tygodniu minimum. Oczywiście porcje powinny być dostosowane do apetytu, nie ma sensu rzucać całego dużego turka kolonii z trzema larwami.3. Małe kolonie nie trzeba często karmić, co 3-4 dni energia, białko rzadziej (co tydzień/dwa jak maja larwy). U mnie jak są głodne to wciągają płynny pokarm tyle ile są w stanie (potem wymiana z królową) i w zasadzie resztę zostawią. Spokojnie po paru h można wyjąć, nie ma sensu zostawiać bo to tylko przyciąga roztocza, a one i tak niechętnie potem jedzą stary pokarm.
Po co poidło na arenie, gdy żyją w próbówce ze stałym dostępem do wody?4. Jak masz już robotnice to najlepiej podepnij jakąś niewielką arenę, ale funkcjonalną. Czyli otwieranie/zamykanie ma być jak najcichsze (bez trzaskania), bo każdy niepotrzebny stres może spowodować, że zaczną zjadać potomstwo. Możesz podpiąć probówkę króciutkim wężykiem, albo po prostu wprost podpiąć probówkę do areny (mając większy otwór w arenie), albo umieścić probówkę na arenie. Dobrze zrobiona arena pozwoli ograniczyć stres przy wymianie wody/pokarmu.
5. Na arenie trzeba dać im stałe źródło wody, w formie stojącego poidełka, czy położonej probówki, zależnie co się posiada. Wbrew pozorom one potrafią sporo pić jak mają stały dostęp do wody. Dzięki temu wiesz, że nie padną/wyschną i nie musisz bez przerwy wymieniać im pokarmu płynnego (który pozostawiony na dłużej się psuje).
Co nazywasz pokarmem płynnym?
Nie są trudne. Są proste i przewidywalne, poza przypadkami kolonii po przejściach, które u handlarzyn się trafiają. Stagnacje nie są losowe - występują jak w zegarku po 4-5 miesiącach od początku sezonu. Jeśli kolonia przerywa rozwój po znacznie krótszym czasie, to znak, że coś jest nie tak z warunkami, które im zapewniasz.Ogólnie te mrówki są bardzo trudne w hodowli, tzn. trudno rozwinąć je do sensownej liczebności (przy której one zaczną być aktywne i dadzą radość z obserwacji), a potem jeszcze utrzymać tę liczebność (losowe stagnacje mogą doprowadzić do zredukowania dużej wieloletniej kolonii w ciągu jednego/dwóch sezonów). Bez stałego dostępu do poczwarek to jest droga przez mękę (tj. ja mam takie doświadczenie).
Hoduję Camponotus od lat, mam dwie sześcioletnie kolonie Camponotus (herculeanus i fallax), z vagus i ligniperda też mam doświadczenie, wszystkie zachowują się podobnie - długość sezonu dyktuje zegar wewnętrzny, lubią ciepło w sezonie i zimno podczas diapauzy. Na podstawie moich doświadczeń śmiało mogę polecać krajowe Camponotus na pierwsze mrówki - ale złapane własnoręcznie lub kupione świeżo po rójkach, ewentualnie kolonie prezentujące się odpowiednio i zdrowo na swój wiek, ale tego nowicjusz nie oceni - jeszcze nie wie, czego oczekiwać i czego się wystrzegać. Starczy powiedzieć, że brak larw i jedna robotnica sprzedane w lutym to zły znak*. Nie świadczy to dobrze o sklepie, zwłaszcza, że jego grzeszki prostować potem musimy my - inni hodowcy, za darmo.
Podrzucanie poczwarek to droga na skróty, próba osiągniecia dużej kolonii bez zrozumienia prostych zasad, na jakich operują Camponotus.
A prawidła są proste:
- jeśli występują jakiekolwiek jaja i poczwarki, to nie zimować, tylko grzać
- jeśli występują tylko larwy lub brak potomstwa, kolonia ma za sobą okres aktywności, który trwał 3+ miesiące - zimować
- nie wiadomo, czy kolonia była zimowana - pogrzać z miesiąc czy dwa, jeśli nie ruszą, to przezimować
- nie bać się zimować w środku lata, jeśli kolonia wykazuje zachowaniem chęć na zimowanie
- zimowanie musi być odpowiednio długie i głębokie - minimum 3 miesiące, w lodówce, i to najlepiej ustawionej na najniższą temperaturę (choć problemy ze zbyt wysoką temperaturą zimowania miałem tylko u herculeanus).
Ich zachowania są na tyle przewidywalne, że mógłbym rozpisać je w formie maszyny stanów.
*Nie chciałem tego od razu sugerować jako potencjalnego wyjaśnienia sytuacji, ale jedną z praktyk handlarzyn jest podrzucanie poczwarek samotnym królowym i sprzedawanie tego jako kolonii, bo za kolonię można inkasować więcej. Także w spektrum możliwości jest to, że królowa nie jest zaplemniona, a robotnica pochodzi z podrzucenia. To mogłoby tłumaczyć nieklucie się jajek - wszystkie są troficzne. Bardzo bym nie chciał, żeby ten wariant był prawdziwy i nie chciałbym również OPowi zasiewać tego ziarna niepewności przedwcześnie. Poczekajmy ten miesiąc na rozwój jajek przy dogrzewaniu zanim ta teoria będzie brana za istotnie możliwą.