Witam ;D
Na początku chciałabym się przywitać z szanownym gronem forumowym Może tytułem wstępu chcielibyśmy się razem z kolega Ranwersem (który niedawno przedstawiał swój pomysł na projekt formi dla C. ligniperda ) pochwalić ze od wczoraj jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami kolonii tychże fantastycznych mrówek ;D
Zanim oczywiście mrówki finalnie do nas dotarły czytaliśmy na forum odnośnie jakie formi ,warunki, co lubią itp
Mrówki dotarły do nas wczoraj i tak naprawdę jako poważnie początkujący zastanawiamy się co możemy robić nie tak i gdzie jest problem .
Problem .....no to od początku ,trochę się rozpisze ale mam nadzieje ze nie uśniecie
Paczka w stanie nienaruszonym dotarła wczoraj ,probówka z mrówami została umieszczona na arenie ich przyszłego domku i otworzona . Na początku wyszło kilka większych mrówek które zaczęły krążyć trochę nieśmiało wokół probówki a potem rozpoczęły odważniej zwiedzać teren .
Z upływem czasu coraz więcej mrówek zaczęło wychodzić i coraz śmielej zwiedzać arenę a także wchodzić do korka gdzie poruszały po korytarzach i komorach .
W międzyczasie zostały wyniesione z probówki martwe ;( towarzyszki i przeniesione w najdalszy kat areny .Niestety naliczyliśmy się ich aż siedem sztuk .Pomyśleliśmy trudno ,zdarza sie po prostu nie przeżyły transportu ,takie życie ,najważniejsze ze reszta ma się świetnie .
Dostały pic (przegotowana odstałą wodę )i jeść (miód) . Po pewnym czasie do jedzenia podeszły 2 mniejsze mrówki które siedziały przy nim z dobre 15 minut
Późnym wieczorem do jednej z komór korka przeniosła się królowa z reszta kolonii .Pomyśleliśmy super ,popodziwiawszy jeszcze chwilkę trzeba było iść spać bo do pracy rano .Zgasiliśmy lampkę która dogrzewamy formi (temp ok 32 C ) i tak siedziały do rana .
Rano widać było ze panuje niewielki ruch w korku ,dostały jedzonko i poszliśmy do pracy nie zapalając (może to był błąd ?) im lampki.
Po powrocie z pracy na arenie były 2 mrówki a reszta siedzi w środku , tylko ze maja takie chwile "jak gdyby przestoju" tz na chwile sie ożywiają zaczną się poruszać a za chwile siedzą nie ruchome Dogrzewanie zostało załączone, jedzenie trudno stwierdzić (było oczywiście usunięte wczorajsze) czy ruszone ,wodę tez maja .
Najgorsze jest to i w sumie to jest główny problem ze powrocie znaleźliśmy kolejna martwa mrówkę wyniesiona na arenę .Nie wiadomo czy to padła bo kiepsko zniosła podroż czy padła z jakiegoś innego (tfu odpukać )powodu.
Zaczynamy się powoli bać ze zaraz nam zaczną padać kolejne a my robimy jakiś głupi błąd związany z ich opieka .
Nie mam chwilowo pojęcia co możne być nie tak.
Prosilibyśmy o jakieś sugestie ew porady bo zaczynamy się coraz bardziej martwic .
Pozdrawiamy
WrednaBestia&Ranwers
Witam serdecznie i prosze o pomoc C. ligniperda
Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy, mod
Temperatura na pewno nie jest powodem zgonów, mrówki nie potrzebują właściwie dogrzewania, chociaż to trochę przyspiesza rozwój larw i poczwarek, ale przy 20-25 stopniach radzą sobie zupełnie dobrze. Raczej lepiej mrówki przechłodzić, co im nie zaszkodzi, niż przegrzać (przy około 40 stopniach wyzdychają). Na waszym miejscu trochę bym zmniejszył temperaturę, żeby zmiany ciepła w dzień i w nocy nie były większe niż jakieś 5 stopni.
To, że mrówki rzadko się ruszają, też nie jest niczym niezwykłym, bo po co mają się ruszać, skoro nie mają nic do roboty? Wbrew powszechnym mniemaniom mrówki większość czasu spędzają na odpoczynku. Zapewne napełniły już zbiorniki pokarmem i teraz nie mają po co wychodzić przez parę dni, jedynie 2-3 zwiadowców może czasem sprawdzać, czy w okolicy wszystko w porządku.
Niestety seria zgonów wkrótce po transporcie czasem się zdarza, może się zdarzyć jeszcze kilka, ale jeśli nie zachodzi jakieś niebezpieczeństwo zatrucia środowiska, albo wysuszenia (mam nadzieję że korek jest wilgotny, a przy podgrzewaniu może szybciej niż normalnie się wysuszać!), to za kilka dni powinno być już wszystko w porządku. Pojawienie się nowych jajek będzie pewną oznaką, że kolonia się już zadomowiła.
To, że mrówki rzadko się ruszają, też nie jest niczym niezwykłym, bo po co mają się ruszać, skoro nie mają nic do roboty? Wbrew powszechnym mniemaniom mrówki większość czasu spędzają na odpoczynku. Zapewne napełniły już zbiorniki pokarmem i teraz nie mają po co wychodzić przez parę dni, jedynie 2-3 zwiadowców może czasem sprawdzać, czy w okolicy wszystko w porządku.
Niestety seria zgonów wkrótce po transporcie czasem się zdarza, może się zdarzyć jeszcze kilka, ale jeśli nie zachodzi jakieś niebezpieczeństwo zatrucia środowiska, albo wysuszenia (mam nadzieję że korek jest wilgotny, a przy podgrzewaniu może szybciej niż normalnie się wysuszać!), to za kilka dni powinno być już wszystko w porządku. Pojawienie się nowych jajek będzie pewną oznaką, że kolonia się już zadomowiła.
-
- Posty: 2
- Rejestracja: wt 01 lip, 2008
Hej
Dzięki serdeczne za odpowiedz.
Korek jest oczywiście dobrze namoczony ,wiec mam nadzieje ze to jest po prostu tak jak Napisałeś :nieszczęśliwa seria zgonów po transporcie . Tak jak radziłeś zmniejszymy trochę temperaturę i zobaczymy jak dalej będą sobie radzić
Pozdrawiam
WrednaBestia&Ranwers
Dzięki serdeczne za odpowiedz.
Korek jest oczywiście dobrze namoczony ,wiec mam nadzieje ze to jest po prostu tak jak Napisałeś :nieszczęśliwa seria zgonów po transporcie . Tak jak radziłeś zmniejszymy trochę temperaturę i zobaczymy jak dalej będą sobie radzić
Pozdrawiam
WrednaBestia&Ranwers
Bardzo źle, że podczas transportu padły mrówki. Poinformuj o tym sprzedawcę. Ja dogadałbym się, by dało rade odesłać mrówki lub zwrot kasy gdy padną(poradź się sprzedawcy co masz robić, żeby nie mówił, że to Twoja wina). Możliwe, że ten sam czynnik za jakiś czas zabije królową, bo niby czemu miało by się na kilku robo skończyć? Jeśli otrute, to wszystkie, jeśli przegrzane w czasie transportu, to wszystkie, choć niektóre są wytrzymalsze. Zamawiałeś zdrową kolonię, otrzymałeś częściowo uśmierconą, masz prawo do reklamacji.
Jest jeszcze Efekt Nadopiekuńczości Początkowej zwany niekiedy "zagłaskaniem pieska na śmierć"
zamiast paru kropli wszystko zalane
zamiast spokoju przestawianie
zamiast odrobiny pokarmu góra żarcia
zamiast czasu na aklimatyzację dopalanie lampką..
zamiast paru kropli wszystko zalane
zamiast spokoju przestawianie
zamiast odrobiny pokarmu góra żarcia
zamiast czasu na aklimatyzację dopalanie lampką..
Witam
NAJPIERW należałoby rozmawiać ze sprzedawcą - w tym wypadku sprzedawca dowiaduje się o sprawie dopiero z forum...
W każdym razie tak duża kolonia nie ucierpi realnie z powodu kilku robotnic.
Specyficznym dla kolonii probówkowych (utrzymywanych na prowizorycznych arenach z brakiem "śmieci") zjawiskiem, jest znoszenie przez mrówki wszystkiego, co może robić za osłonę gniazda u wejścia do otwartej probówki i upychanie tego tak aby to wejście zasłonić przed nadmiarem wolnego miejsca - najprawdopodobniej TO jest przyczyną obecności trupków starych robotnic w gnieździe. Przy zamykaniu takiej probówki, nie ma czasu na wybieranie tego "balastu" i robienie porządków, jeżeli oczywiście pakujący (w tym wypadku ja) nie chce aby spora ilość robotnic wybiegła z gniazda zaniepokojona tym co się dzieje, co zaowocowałoby następnie żmudnym i kolizyjnym pakowaniem ich z powrotem do probówki.
Tak więc sugerowałbym spokój, utrzymanie wilgotności gniazda na poziomie 35-40%, całkowitej suszy i braku pyłu na arenie z dogrzaniem jej (nie gniazda) do tych 30-32stC, samo gniazdo powinno wtedy mieć temperaturę zależną od odległości poszczegulnych komór od wejścia na arenę (nie znam na tyle dobrze tego formicarium, aby się ustosunkować do jego termiki oraz gradacji wilgotności - to nie mój model)
Oczywiście zawsze można składać reklamację - nie sądzę jednak aby w tym konkretnym przypadku miała ona mieć miejsce
I to by się zgadzałoOrn pisze:poradź się sprzedawcy co masz robić, żeby nie mówił, że to Twoja wina).
NAJPIERW należałoby rozmawiać ze sprzedawcą - w tym wypadku sprzedawca dowiaduje się o sprawie dopiero z forum...
W każdym razie tak duża kolonia nie ucierpi realnie z powodu kilku robotnic.
Specyficznym dla kolonii probówkowych (utrzymywanych na prowizorycznych arenach z brakiem "śmieci") zjawiskiem, jest znoszenie przez mrówki wszystkiego, co może robić za osłonę gniazda u wejścia do otwartej probówki i upychanie tego tak aby to wejście zasłonić przed nadmiarem wolnego miejsca - najprawdopodobniej TO jest przyczyną obecności trupków starych robotnic w gnieździe. Przy zamykaniu takiej probówki, nie ma czasu na wybieranie tego "balastu" i robienie porządków, jeżeli oczywiście pakujący (w tym wypadku ja) nie chce aby spora ilość robotnic wybiegła z gniazda zaniepokojona tym co się dzieje, co zaowocowałoby następnie żmudnym i kolizyjnym pakowaniem ich z powrotem do probówki.
Tak więc sugerowałbym spokój, utrzymanie wilgotności gniazda na poziomie 35-40%, całkowitej suszy i braku pyłu na arenie z dogrzaniem jej (nie gniazda) do tych 30-32stC, samo gniazdo powinno wtedy mieć temperaturę zależną od odległości poszczegulnych komór od wejścia na arenę (nie znam na tyle dobrze tego formicarium, aby się ustosunkować do jego termiki oraz gradacji wilgotności - to nie mój model)
Oczywiście zawsze można składać reklamację - nie sądzę jednak aby w tym konkretnym przypadku miała ona mieć miejsce
Pozdrawiam :)
Piotr Frąszczak [url=http://curtus.pl]CURTUS[/url]
Piotr Frąszczak [url=http://curtus.pl]CURTUS[/url]
Hej!
Piotrze, należą Ci się przeprosiny, co niniejszym czynię. Rzeczywiście powinniśmy do Ciebie wpierw napisać, ale chyba trochę spanikowaliśmy, bo z jednej strony te trupki, a z drugiej: żywych mrówek tyle, ile miało być (około 20 siedzi ciągle przy/na/pod/obok królowej, a reszta w korytarzach, tak jakby wystawiły warty, czasami kilka przejdzie się po arenie).
Co do gniazda, to dzięki strajkowi poczty (to chyba jedyny plus tego ich strajku) mogliśmy spokojnie poeksperymentować z utrzymywaniem wilgotności i temperatury. Z wilgotnością jest pewien problem i gniazdo wymaga regularnego nawadniania - strzykawkę z igłą wbijam między arkusze korka i pozwalam wodzie (nie więcej niż 4cm3 na raz) grawitacyjnie wpłynąć do korka (najczęściej jakieś 15 cm. nad komorą, gdzie są mrówki)
Kolejną kwestią wilgotności jest "sucha komora" - podobno dobrze jest na początek mieć jedną wilgotną komorę, drugą suchą - dlatego cześć na prawo od korytarza pionowego nie jest przeze mnie nawadniana i jest raczej sucha... mrówki tam nie przesiadują, trzymając się wilgotnej części....
Piotrze, należą Ci się przeprosiny, co niniejszym czynię. Rzeczywiście powinniśmy do Ciebie wpierw napisać, ale chyba trochę spanikowaliśmy, bo z jednej strony te trupki, a z drugiej: żywych mrówek tyle, ile miało być (około 20 siedzi ciągle przy/na/pod/obok królowej, a reszta w korytarzach, tak jakby wystawiły warty, czasami kilka przejdzie się po arenie).
Co do gniazda, to dzięki strajkowi poczty (to chyba jedyny plus tego ich strajku) mogliśmy spokojnie poeksperymentować z utrzymywaniem wilgotności i temperatury. Z wilgotnością jest pewien problem i gniazdo wymaga regularnego nawadniania - strzykawkę z igłą wbijam między arkusze korka i pozwalam wodzie (nie więcej niż 4cm3 na raz) grawitacyjnie wpłynąć do korka (najczęściej jakieś 15 cm. nad komorą, gdzie są mrówki)
Kolejną kwestią wilgotności jest "sucha komora" - podobno dobrze jest na początek mieć jedną wilgotną komorę, drugą suchą - dlatego cześć na prawo od korytarza pionowego nie jest przeze mnie nawadniana i jest raczej sucha... mrówki tam nie przesiadują, trzymając się wilgotnej części....
Myślę, że wszystko będzie z mrówkami w porządku - nie przesadzaj jednak z nawadnianiem, gmachówki nie wymagają stale wysokiej wilgotności i dopóki w korku są ciemne/wilgotne miejsca, dodatkowe dolewanie wody nie jest niezbędne.
Co do kwestii trupków, dodam, iż co jakiś czas z pewnością jakaś robotnica padnie ze starości, obecnie królowa przy dobrym karmieniu powinna zacząć intensywnie czerwić, co wyrówna potencjalne straty w robotnicach z ubiegłego sezonu (w końcu nie żyją wiecznie)
A przeprosiny nie są konieczne - po prostu trzymajmy się pewnych zasad
Co do kwestii trupków, dodam, iż co jakiś czas z pewnością jakaś robotnica padnie ze starości, obecnie królowa przy dobrym karmieniu powinna zacząć intensywnie czerwić, co wyrówna potencjalne straty w robotnicach z ubiegłego sezonu (w końcu nie żyją wiecznie)
A przeprosiny nie są konieczne - po prostu trzymajmy się pewnych zasad
Pozdrawiam :)
Piotr Frąszczak [url=http://curtus.pl]CURTUS[/url]
Piotr Frąszczak [url=http://curtus.pl]CURTUS[/url]