Artykuły o hodowli mrówek made by Lylyt.

Miejsce dla początkujących. Masz podstawowe pytania? - śmiało je zadawaj, każdy kiedyś zaczynał :)

Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy, mod

Awatar użytkownika
Ciocia Lilith
Posty: 336
Rejestracja: czw 03 gru, 2009
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

pt 03 lut, 2012

ŻYWIENIE MRÓWEK

Pobieranie pokarmu w życiu każdego organizmu jest kluczowym do jego przetrwania elementem. Odżywianie mrówek jest procesem dosyć skomplikowanym, ponieważ owady te, w zależności od stadium rozwojowego, diametralnie zmieniają swoją dietę.

Rodzaj pokarmu, jaki pobierają mrówki jest uzależniony od gatunku do jakiego przynależą. Zdecydowana większość odżywia się spadzią i drobnymi owadami, jednak istnieją gatunki żywiące się nasionami traw, grzybnią, a nawet preferujące owady jednego gatunku.

Wszystkie znane nam dzisiaj gatunki mrówek są wyposażone w dwa typy aparatów gębowych - liżący i gryzący. Taka budowa anatomiczna wynika z faktu, że w procesie odżywiania się tych osobliwych owadów, główną role odgrywają dwa organiczne związki chemiczne - mianowicie węglowodany i białko.

Sposób pobierania pokarmu przez te owady polega przede wszystkim na chemicznym oznakowaniu pożywienia, udostępniając je zarazem jak największej liczbie robotnic, które, zwabione feromonami, tłumnie podążają w stronę źródła pokarmu. W zależności od rodzaju pożywienia, jest on albo wstępnie rozdrabniany i transportowany do mrowiska (dotyczy przede wszystkim pokarmów białkowych), lub spożywany przez mrówki na miejscu (pokarmy płynne i pół-płynne).

Białko zawarte w diecie mrówek pełni niezwykle ważną rolę w procesie rozmnażania. Pokarm zwierzęcy jest nieustannie dostarczany królowej, która potrzebuje wysoce energetycznego pokarmu do utrzymania się w dobrej kondycji, oraz zgromadzenia odpowiednich zapasów tłuszczów i aminokwasów niezbędnych do produkcji tysięcy jaj w ciągu sezonu wegetacyjnego. Zdecydowana większość zdobytego pokarmu białkowego trafia jednak do wygłodniałych larw, dla których jest on niezbędnym materiałem budulcowym do wzrostu i rozwoju. Większe owady są pieczołowicie rozdrabniane przez robotnice, a poszczególne kawałki ofiary są następnie układane na larwach, które potrafią samodzielnie sie posilić. Zaobserwowano, że intensywność czerwienia królowej jest wysoce uzależniona od obfitości pokarmu białkowego dostarczanego przez robotnice.

Dieta robotnic wynika z racji funkcji przez nie pełnionych. Przepoczwarzony do stadium imaginalnego owad już nie rośnie, więc budulec w postaci białka jest mu zbędny. Potrzebuje on za to prostego "paliwa", które pozwoli mu na kilkanaście miesięcy ciężkiej i nieustannej pracy w kolonii, dla tego głównym składnikiem diety robotnic są przede wszystkim cukry proste zawarte w naturalnych substancjach produkowanych przez inne owady, takich jak miód, czy spadź, a także nektary kwiatowe, czy dojrzałe owoce. Robotnica używa do własnego odżywiania aparatu liżącego, w postaci jedno lub kilkuczłonowych wyrostków pieńka szczęki i przedbródka wargi dolnej, którym dokładnie zlizuje półpłynny pokarm. Wyrostki te stanowią również narządy zmysłu dotyku.

Niektóre, bardziej rozwinięte gatunki mrówek wykształciły przydatną umiejętność dzielenia się pokarmem, tzw trofalaksji. Trofalaksja polega na zwracaniu pokarmu przez jedną robotnicę i bezpośredniego zlizywania go przez inną. Rytuał trofalaksji jest poprzedzany skwapliwym „żebraniem” za pomoca czułków i pełni bardzo ważną rolę w procesie odżywiania i integrowania się mrówek w kolonii. Furażerujące robotnice, natrafiając na źródło pokarmu, pochłaniają go tyle, ile tylko zdołają zmieścić w rozciągliwym odwłoku, by następnie przekazać go nieopuszczającej gniazda piastunce, a ta, przekazuje pożywienie kolejnym osobnikom, aż do królowej. Szacuje się, że czas jaki potrzebuje kolonia do nakarmienia wszystkich robotnic,, to kilkadziesiąt minut od natrafienia na źródło pokarmu przez pierwsze furażerujące mrówki. U nielicznych gatunków, jak np. u mrówek z rodzaju Camponotus, robotnice super major (żołnierze), dzięki dużemu rozmiarowi wola, pełnią funkcje prawdziwych magazynów, a egzotyczne Mrówki miodne wykształciły nawet specjalną kastę przeznaczoną do transportu pokarmu, której odwłok może się rozprężyć do ogromnych rozmiarów. Taka „żywa cysterna” jest następnie transportowana do gniazda i umieszczana w bezpiecznym miejscu, gdzie oczekuje na „chude lata”. Co ciekawe, Trofalaksja nie występuje u prymitywniejszych gatunków z rodziny Myrmicinae, ich sposób przekazywania pokarmu polega wyłącznie na wyznaczaniu szlaku feromonowego dla innych robotnic.

Podsumowując, mrówki do prawidłowego rozwoju powinny mieć stały dostęp do pokarmu białkowego i węglowodanowego. Proporcje pomiędzy rodzajami powinny być uzależnione od ilości larw, jakie aktualnie kolonia wychowuje, a także od pory sezonu wegetacyjnego. Zakłada się, by kolonii przygotowującej się do hibernacji ograniczyć (ale nie wyeliminować) pokarm białkowy do ilości niezbędnej do wyprowadzenia ostatnich larw w stadia poczwarek, a jedynie, na tydzień przed zapadnięciem w sen zimowy karmić mrówki czystym miodem.

Co ciekawe, zauważono, że poszczególne kolonie mają wyszukane gusta smakowe i niektóre rodzaje pokarmu szczególnie preferują, ignorując zarazem inne. Preferencje pokarmowe są różne nawet na poziomie kolonii tego samego gatunku, nie mówiąc już o różnicach międzygatunkowych.

Żywienie mrówek w niewoli.

Naszym mrówkom podajemy miód wyłącznie najwyższej jakości. Do karmienia mrówek nie nadają się wszelkiego rodzaju substancje „miodopodobne” kupowane w hipermarketach, ze względu na wysoką zawartość białego cukru, którym dokarmiane są pszczoły. Miód dla mrówek najlepiej kupować od lokalnych producentów na targowiskach lub bezpośrednio z pasieki. Z doświadczeń hodowców mrówek wynika, że większość kolonii przepada za miodem spadziowym i wielokwiatowym, natomiast miód z drzew iglastych (leśny) i gryczany jest najmniej tolerowany. Oprócz miodu, mrówki możemy karmić kawałeczkami dojrzałych, słodkich owoców, takich jak gruszka, jabłko czy banan, jednak należy się liczyć z tym, że nie wszystkie kolonie będą jeść owoce.

W okresie wegetacji i obfitego czerwienia królowej, podajemy drobne owady w ilości proporcjonalnej do liczby larw i jaj. Najlepiej tolerowane są muszki octówki (drosophila sp.) oraz wylęg świerszcza. Większe owady stanowią problem w transportowaniu ich do gniazda, a także, ich niezjedzone resztki mogą zapleśnieć i uśmiercić całą kolonie.

Z wniosków wyciągniętych przez hodowców mrówek, przykładowo można stwierdzić, że mrówki z rodzaju Messor nie przepadają za miodem, Myrmica chętnie pije krew, a Lasius i Formica uwielbiają przejrzałe, słodkie owoce.
Awatar użytkownika
Ciocia Lilith
Posty: 336
Rejestracja: czw 03 gru, 2009
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

pt 03 lut, 2012

ZIMOWANIE MRÓWEK

Okres zimowy, to czas szczególnie nieprzyjazny dla zwierząt. Wszystkie owady, będąc zwierzętami poikilotermicznymi (zmiennocieplnymi) nie są zdolne do funkcjonowania przy temperaturach spadających poniżej kilkunastu stopni, dla tego większość z nich dostosowała długość życia w stadium imaginalnym do klimatu, umierając przed nadejściem chłodów. Mrówki, jako owady długowieczne, wykształciły aktywną umiejętność przetrwania mrozów, zapadając w stan hibernacji.

Przygotowania do zimy rozpoczynają się w koloniach już z nastaniem wczesnej jesieni. Królowa stopniowo ogranicza liczbę składanych jaj, pozwalając zredukować liczbę małych larw i dać czas na przeobrażenie się starszemu potomstwu. Ograniczenie płodności królowej w sezonie zimowym nie jest uwarunkowane dostępnością pokarmów białkowych, lecz innymi czynnikami wpływającymi na zachowanie, takich jak stopniowy spadek temperatury, zmiana ciśnienia i wilgotności. Kiedy temperatura w nocy i o świcie sięga już tylko kilku stopni, robotnice powoli przestają wychodzić na powierzchnie, a cała kolonia przemieszcza się do najgłębszych komór w mrowisku, gdzie funkcje życiowe mrówek ulegają znacznemu spowolnieniu. Wraz z nastaniem pierwszych mrozów, wejście do gniazda zostaje pieczołowicie zamknięte, a owady zapadają w stan letargu, obniżając funkcje życiowe do niezbędnego minimum.
Powrót do aktywności następuje po całkowitym stopnieniu śniegu. Owady stopniowo wybudzają się, by w pierwszy słoneczny dzień otworzyć wejście do mrowiska i wyruszyć na pierwsze w sezonie poszukiwanie pokarmu. Bardzo często, po całkowitym powrocie do aktywności następuje gwałtowny wzrost liczby jaj produkowanych przez królową., zapewne w celu uzupełnienia liczby robotnic, które nie przeżyły hibernacji.

Wszystkie mrówki rodzime wchodzą w stan głębokiej hibernacji, jednak istnieją podejrzenia, że gatunki z rodziny Myrmicinae zapadają tylko w stan letargu, a flegmatycznie poruszające się robotnice są często widywane na resztkach topniejącego śniegu. Być może ma to związek z późnym okresem lotów godowych i koniecznością natychmiastowego wyżywienia larw, zaraz po powrocie do aktywności. Kwestia zimowania potomstwa też zależna jest od gatunku, do którego należą mrówki. Wiadomo już, że owady z podgatunku Lasius sp. I Formica sp. Zjadają wszystkie nieprzepoczwarzone larwy i poczwarki, a Camponotus sp. z powodzeniem hibernuje potomstwo.

Zimowanie w niewoli.

Generalnie powinno się zimować każdą kolonie, bo pozwala to na odpoczynek i zregenerowanie sił przez królową. Przygotowania do okresu hibernacji powinniśmy zacząć w chwili, kiedy od dłuższego czasu nie pojawiają się nowe jaja (lub pojawiają się w ilości znikomej). Czasem okres ten trwa przez 1-2 miesiące i u większości mrówek następuje na przełomie września i października. Po przepoczwarzeniu się wszystkich poczwarek, należy odstawić pokarm białkowy i karmić owady wyłącznie miodem. Przez ten czas stopniowo obniżamy temperaturę, przenosząc kolonie w chłodniejsze miejsce (np. na parapet okna). Po kilku dniach (przyjmijmy, po tygodniu) możemy umieścić mrówki w miejscu, gdzie temperatura oscyluje w granicach 3-7 stopni i nie spada poniżej zera. Doskonale nadaje się do tego celu lodówka, jednak jeśli z różnych względów nie mamy takiej możliwości, można pokusić się o zimowanie mrówek w piwnicy, komórce, na strychu etc. Po wcześniejszym skontrolowaniu temperatur, jakie tam panują. Wielkie kolonie można zimować wraz z całym formikarium, wykopując głęboki na 1,5 metra dół i izolując go słomą lub styropianem.
Optymalny czas zimowego snu to miesiąc, jednak nie ma przeszkód do wydłużenia go nawet do dwóch miesięcy. Po upływie określonego czasu należy kolonie stopniowo wybudzać poprzez niezbyt gwałtowne podnoszenie temperatury, a następnie obficie nakarmić.

Przyjęło się, że nie zimujemy mrówek w pierwszym roku ich życia, jednak sen zimowy pomaga „wystartować” opornym królowym i pobudza je do obfitego czerwienia.
patry090
Posty: 614
Rejestracja: ndz 25 kwie, 2010
Lokalizacja: łodzkie

pt 03 lut, 2012

Wiadomo już, że owady z podgatunku Lasius sp. I Formica sp. Zjadają wszystkie nieprzepoczwarzone larwy i poczwarki, a Camponotus sp. z powodzeniem hibernuje potomstwo.
Co do rodzaju (a nie podgatunku) Lasius spp. (czyli grupy gatunków z rodzaju Lasius) to niektóre kolonie hibernują larwy. U Formica pewny nie jestem 8)
Generalnie powinno się zimować każdą kolonie, bo [...]
Dopisz może, że kolonie tylko i wyłącznie polskich gatunków.

Myrmica faktycznie nie zimują w typowym tego słowa znaczeniu i przy wyższych temperaturach łażą nawet po śniegu.
Przyjęło się, że nie zimujemy mrówek w pierwszym roku ich życia, jednak sen zimowy pomaga „wystartować” opornym królowym i pobudza je do obfitego czerwienia
Nie wiem kto wymyślił i IMO trzeba dementować te pogłoski, ponieważ nie mają sensu. Zdecydowana większość koloni Formica z dobrym zegarem biologicznym, o Camponotus nie wspominając, bez zimowania nie da rady zastartować.
Awatar użytkownika
Formik
Posty: 1577
Rejestracja: ndz 26 lip, 2009
Lokalizacja: Łódź

pt 03 lut, 2012

patry090 pisze:
Przyjęło się, że nie zimujemy mrówek w pierwszym roku ich życia, jednak sen zimowy pomaga „wystartować” opornym królowym i pobudza je do obfitego czerwienia
Nie wiem kto wymyślił i IMO trzeba dementować te pogłoski, ponieważ nie mają sensu. Zdecydowana większość koloni Formica z dobrym zegarem biologicznym, o Camponotus nie wspominając, bez zimowania nie da rady zastartować.
Jak ktoś bezmyślnie powtarza takie rzeczy, to nie problem o powstanie nowych udziwnień.

Prawda jest taka, że kolonie w hodowli nie mają takiego spadku temperatury jak w naturze, więc może się zdarzyć, że późną jesienią/zimą, będą jeszcze normalnie pracować - w tym wypadku, nie powinno się ich zimować, ponieważ może to uśmiercić potomstwo. Za to u niektórych gatunków, jak np. u złodziejki, większość królowych w ogóle nie zacznie czerwić przed zimowaniem.
>> Atlas mrówek online <<
Truteń weteran.
patry090
Posty: 614
Rejestracja: ndz 25 kwie, 2010
Lokalizacja: łodzkie

pt 03 lut, 2012

Formik pisze:
patry090 pisze:
Przyjęło się, że nie zimujemy mrówek w pierwszym roku ich życia, jednak sen zimowy pomaga „wystartować” opornym królowym i pobudza je do obfitego czerwienia
Nie wiem kto wymyślił i IMO trzeba dementować te pogłoski, ponieważ nie mają sensu. Zdecydowana większość koloni Formica z dobrym zegarem biologicznym, o Camponotus nie wspominając, bez zimowania nie da rady zastartować.
Jak ktoś bezmyślnie powtarza takie rzeczy, to nie problem o powstanie nowych udziwnień.

Prawda jest taka, że kolonie w hodowli nie mają takiego spadku temperatury jak w naturze, więc może się zdarzyć, że późną jesienią/zimą, będą jeszcze normalnie pracować - w tym wypadku, nie powinno się ich zimować, ponieważ może to uśmiercić potomstwo. Za to u niektórych gatunków, jak np. u złodziejki, większość królowych w ogóle nie zacznie czerwić przed zimowaniem.
Tego, że w przypadku jeśli mrówki dalej czerwią to się ich nie zimuje chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, bo jest to nawet wytłumaczone w którymś fragmencie artykułu. Niemniej jednak będę się upierał, że jeśli warunki są to należy mrówki przezimować, bo przeczekiwanie stagnacji może źle się skończyć(mam na myśli padnięcie nanitic przed pojawieniem się nowych robotnic). Btw. sytuacja wymieniona przez Ciebie może się wydarzyć też w drugim, siódmym, czy dziesiątym roku zycia koloni, więc trzeba trochę zdrowego podejśćia do każdej kolonii :D
Lilith, posprzątaj sobie później oczywiście temat, żeby nikt się nie musiał między artykułami przez normalne posty przebijać :)
antwito
Posty: 248
Rejestracja: ndz 09 paź, 2011

ndz 12 lut, 2012

Warto dodać, że Gmachówki wytrzymują nawet -22°C. Pisze to tu: http://www.extension.umn.edu/yardandgar ... b0101.html
Dziennik moich gmachówek: viewtopic.php?f=38&t=5376
Awatar użytkownika
Szacho
Posty: 122
Rejestracja: czw 26 sty, 2012

ndz 12 lut, 2012

Curtus zimuje soje w nawet - 20 i jest oki
Obrazek

"To za mało, jeśli na to ciebie stać
Trzeba znacznie więcej, więcej z siebie dać"
ODPOWIEDZ