Przedwczesne wpuszczenie małej kolonii do zbyt dużego gniazda.
: pn 08 lut, 2021
Wiele osób od razu po zakupie umieszcza probówkę na arenie z otwartym dostępem do gniazda myśląc, że mrówki wybiorą sobie najdogodniejsze miejsce. BŁĄD! Wielkość gniazda, a właściwie ilość dostępnych komór musi być adekwatna do ilości robotnic. Co do ilości robotnic to wiadomo, im więcej tym lepiej, zależy to od gatunku, są też różne opinie. Jedni piszą, że 50, inni 300, osobiście wolałbym nie podawać tu konkretnej liczby, jednak dla przykładu do formikarium korkowego z czterema komorami 2x3cm, nie wypuściłbym mniej niż 200 robotnic Lasius niger. Dodatkowym argumentem jest fakt, że przy 300-400 robotnicach niger same zaczynają sobie regulować wilgotność w gnieździe wnosząc/wynosząc piasek z/na arenę, a nawet nawadniać gniazdo z poidełka na arenie.
Że gniazdo jest za duże możemy stwierdzić obserwując zachowanie kolonii, mianowicie:
-nie wynoszą śmieci (resztek pokarmu, martwych robotnic) na zewnątrz, a składują w komorach;
-zasypują komory nasionami (w przypadku rodzaju Messor) lub piaskiem (choć piaskiem mogą też regulować sobie wilgotność);
-siedzą w kącie zbite w małą kupkę i się nie ruszają.
Ktoś pewnie pomyśli "ale ich w tej probówce jest tak dużo, mają ciasno i brudno" - nic im nie jest, póki mają w niej wodę. No dobra, ale co jak mam małą probówkę w której się już faktycznie nie mieszczą ale ilość nie jest jeszcze odpowiednia dla gniazda? Zmieniamy probówkę na większą lub dokładamy kolejną. Oczywiście probówki trzymamy na arenie, gdzie podajemy mrówkom pokarm.
Część gniazd można też dostosować do naszej małej kolonii. Jak? W przypadku kupionego "gotowca" sprawa wygląda trudniej, bo gniazdo musi się dać rozebrać. W takim gnieździe wystarczy ograniczyć dostęp do innych komór przegrodami z korka: W miarę rozrastania się kolonii robotnice przegryzą się przez kolejne grodzie powiększając sobie gniazdo: Niektóre gniazda akrylowe mają już wbudowaną taką funkcję "odcinania" komór bez
rozbierania gniazda, jednak pierwsza udostępniona część nadal jest za duża dla królowej+kilka robotnic. W przypadku gniazda "samoróbki" sprawa jest ułatwiona bo można jeszcze przed złożeniem dać przegrody lub w wypełnieniu korkowym wydrążyć tylko jedną komorę, a dalej mrówki same sobie będą powiększać.
No dobra, ale nie wiedziałem o tym i stało się, wpuściłem królową wraz z 10cioma robotnicami do gniazda, nie rozwijają się i wczoraj zauważyłem, że dwie z nich padły. Co teraz?! Od teraz módl się by reszta też nie padła! Bo królowa może mieć problem z odchowaniem drugiego "rzutu" robotnic i może się okazać konieczne podrzucenie poczwarek. Ale załóżmy, że królowa nie miała jeszcze robotnic lub ma jeszcze kilka pierwszego pokolenia. Wtedy pod wyjście z gniazda dajemy probówkę (przygotowaną jak w „pierwszym kroku" ) całkowicie zasłoniętą np. folią aluminiową aby w środku była ciemność, zaś same gniazdo odsłaniamy i przestajemy nawadniać. Można się wspomóc dodatkowo je oświetlając. Ale UWAGA! Lampa może podnieść temperaturę gniazda co w konsekwencji może doprowadzić do przegrzania, a co za tym idzie śmierci królowej i jej potomstwa. Jest też jeszcze jeden szkopuł ale o nim w dalszej części. Bezpieczniej jest używać lampy LED. Jeżeli to nie pomoże to zostaje fizyczne przesiedlenie (rozebranie gniazda).
W teorii mrówki są ciepłolubne (do pewnego stopnia), więc jeżeli się dysponuje kablem grzewczym z termostatem, można by podgrzać probówkę, a same gniazdo pozostawić nieogrzewane czy nawet ochłodzić jakimś okładem w postaci ręcznika wyjętego z zamrażarki, to również powinno pomóc. Tutaj też UWAGA! Zbyt mocne ochłodzenie sprawia, że mrówki zastygają. Teraz ten szkopuł oświetlania gniazda-jeżeli przy oświetlaniu podgrzeje się delikatnie gniazdo, to mrówkom może się spodobać i jeszcze bardziej nie będą miały ochoty się ruszyć z gniazda Na szczęście światło raczej je drażni.
Moim zdaniem sprzedawcy powinni uprzedzać o tym fakcie, jest to jeden z podstawowych błędów początkujących hodowców. Ale dla sprzedawcy to komfortowa sytuacja. Dlaczego? Początkującemu zafascynowanemu mrówkami hodowcy zdechnie królowa i co zrobi? Kupi następną-więc interes się kręci...
Dziękuję użytkownikowi Mateusz140 oraz Marriacci za udostępnienie zdjęć, zaś administratora forum proszę o przypięcie gdzieś tematu żeby nie zaginął…
Że gniazdo jest za duże możemy stwierdzić obserwując zachowanie kolonii, mianowicie:
-nie wynoszą śmieci (resztek pokarmu, martwych robotnic) na zewnątrz, a składują w komorach;
-zasypują komory nasionami (w przypadku rodzaju Messor) lub piaskiem (choć piaskiem mogą też regulować sobie wilgotność);
-siedzą w kącie zbite w małą kupkę i się nie ruszają.
Ktoś pewnie pomyśli "ale ich w tej probówce jest tak dużo, mają ciasno i brudno" - nic im nie jest, póki mają w niej wodę. No dobra, ale co jak mam małą probówkę w której się już faktycznie nie mieszczą ale ilość nie jest jeszcze odpowiednia dla gniazda? Zmieniamy probówkę na większą lub dokładamy kolejną. Oczywiście probówki trzymamy na arenie, gdzie podajemy mrówkom pokarm.
Część gniazd można też dostosować do naszej małej kolonii. Jak? W przypadku kupionego "gotowca" sprawa wygląda trudniej, bo gniazdo musi się dać rozebrać. W takim gnieździe wystarczy ograniczyć dostęp do innych komór przegrodami z korka: W miarę rozrastania się kolonii robotnice przegryzą się przez kolejne grodzie powiększając sobie gniazdo: Niektóre gniazda akrylowe mają już wbudowaną taką funkcję "odcinania" komór bez
rozbierania gniazda, jednak pierwsza udostępniona część nadal jest za duża dla królowej+kilka robotnic. W przypadku gniazda "samoróbki" sprawa jest ułatwiona bo można jeszcze przed złożeniem dać przegrody lub w wypełnieniu korkowym wydrążyć tylko jedną komorę, a dalej mrówki same sobie będą powiększać.
No dobra, ale nie wiedziałem o tym i stało się, wpuściłem królową wraz z 10cioma robotnicami do gniazda, nie rozwijają się i wczoraj zauważyłem, że dwie z nich padły. Co teraz?! Od teraz módl się by reszta też nie padła! Bo królowa może mieć problem z odchowaniem drugiego "rzutu" robotnic i może się okazać konieczne podrzucenie poczwarek. Ale załóżmy, że królowa nie miała jeszcze robotnic lub ma jeszcze kilka pierwszego pokolenia. Wtedy pod wyjście z gniazda dajemy probówkę (przygotowaną jak w „pierwszym kroku" ) całkowicie zasłoniętą np. folią aluminiową aby w środku była ciemność, zaś same gniazdo odsłaniamy i przestajemy nawadniać. Można się wspomóc dodatkowo je oświetlając. Ale UWAGA! Lampa może podnieść temperaturę gniazda co w konsekwencji może doprowadzić do przegrzania, a co za tym idzie śmierci królowej i jej potomstwa. Jest też jeszcze jeden szkopuł ale o nim w dalszej części. Bezpieczniej jest używać lampy LED. Jeżeli to nie pomoże to zostaje fizyczne przesiedlenie (rozebranie gniazda).
W teorii mrówki są ciepłolubne (do pewnego stopnia), więc jeżeli się dysponuje kablem grzewczym z termostatem, można by podgrzać probówkę, a same gniazdo pozostawić nieogrzewane czy nawet ochłodzić jakimś okładem w postaci ręcznika wyjętego z zamrażarki, to również powinno pomóc. Tutaj też UWAGA! Zbyt mocne ochłodzenie sprawia, że mrówki zastygają. Teraz ten szkopuł oświetlania gniazda-jeżeli przy oświetlaniu podgrzeje się delikatnie gniazdo, to mrówkom może się spodobać i jeszcze bardziej nie będą miały ochoty się ruszyć z gniazda Na szczęście światło raczej je drażni.
Moim zdaniem sprzedawcy powinni uprzedzać o tym fakcie, jest to jeden z podstawowych błędów początkujących hodowców. Ale dla sprzedawcy to komfortowa sytuacja. Dlaczego? Początkującemu zafascynowanemu mrówkami hodowcy zdechnie królowa i co zrobi? Kupi następną-więc interes się kręci...
Dziękuję użytkownikowi Mateusz140 oraz Marriacci za udostępnienie zdjęć, zaś administratora forum proszę o przypięcie gdzieś tematu żeby nie zaginął…