[Lasius niger] dziennik Maxia

Zapisy obserwacyjne hodowli mrówek to cenne źródła informacji którym warto się dzielić. Oto nowy dział "Dzienniki Hodowlane". :-)

Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy

Maxio
Posty: 24
Rejestracja: wt 14 kwie, 2009
Lokalizacja: Kraków

czw 17 wrz, 2009

[center]Witamy, witamy :!: [/center]

Jest to strona dziennika mojej pierwszej kolonii mrówek - Lasius niger.

Królową złapałem 14 lipca. Pierwsze jajko zniosła już po kilkunastu godzinach. Widać odpowiadało jej moje prowizoryczne gniazdo z Tik Taka :wtf: . Potem było bardzo nudno... aż do 22 sierpnia, kiedy to wykluła się moja pierwsza robotnica :D . Po pięciu dniach od narodzin było ich już dziesięć.
W tym miejscu wypadałoby pochwalić się moimi wczesnymi problemami w tym temacie :
viewtopic.php?t=2947 - co do wyprawy do Grecji to jedyne, co przywiozłem to Żronka

17 Września

Kolonia liczy teraz 15-16 robotnic. Było ich już 17, ale jedna mrówka jakimś cudem wcisnęła się tak daleko w szczelinę w wacie, że już nie wyszła... Drugą straciłem/tracę w taki sposób: Robotnica leży już od trzech dni na plecach i nic nie robi. Nie jest martwa, bo jak przyświeciłem (no może trochę za mocno) lampką to machała odnóżami i czułkami. Od czasu do czasu przychodzi też jakaś robotnica i ją karmi. Pomimo tego jej odwłok w porównaniu do innych mrówek jest mniejszy. Nigdzie nie mogłem znaleźć podobnych przypadków. Może to normalne na starość?

Tak, czy inaczej mam królową i 15 w pełni sprawnych robotnic. Ponadto mam też 1 poczwarkę, trochę dużych larw, trochę mniej małych larw i zaledwie kilka jajek. Poczwarkę mam już dosyć długo i jeszcze się nie przepoczwarzyła. Przypuszczam, że utrzymujący się niski poziom larw związany jest z niedoborem białka. Karmiłem mrówki już dwa razy samym miodkiem w postaci porządnych (jak na mrówcze rozmiary) kleksów i z chęcią je zjadły. To niedobrze, bo mają teraz rozdęte do granic możliwości odwłoki. Odstąpiłem im dzisiaj dziesięciotysięczną część mojej jajecznicy, ale ledwie ją powąchały :? .

Próbowałem je przenieść do formikarium korkowego, ale z marnym skutkiem ( viewtopic.php?t=3120 ). Tak zrodził się pomysł formikarium gipsowego. W odpowiedzi na prośbę Volxon'a zamieszczam obrazki tego, co chciałbym zbudować.

Oto mini gniazdo na półce szklanej, jakie chciałbym im zafundować.
Link
Widok przez szybę od zewnątrz. Dojście do gniazda na szklanej ścieżce przyklejonej do szyby i pokrytej gipsem. Komory w gnieździe byłyby dosyć głębokie. Myślę, że mogłoby starczyć dla kolonii trochę ponad 50 mrówek.

Co do tej piramidki, to może jej ostatni schodek zrobię z kawałka przyciętego lustra, żeby nie można było zobaczyć jej od wewnątrz od góry, a na ścianach zrobię małe gipsowe dróżki. czy gips przylegałby do takich gładkich powierzchni, czy może trzeba najpierw przykleić do szkła jakieś chropowate łączniki, które objąłby gips? I oczywiście ponawiam pytanie, czy takie małe gniazdo na półce ma jakiś sens w obecności normalnego gniazda poziomego, jak w kompakcie? Jeśli nigerki by go nie wykorzystały, to chyba i tak je zrobię, żeby móc trzymać z nimi jakiś inny gatunek. Jaki gatunek nie zostałby zniszczony przez nigerki? Może jakieś Solenopsis fugax? Teraz jest ich rójka, więc może mi się poszczęści. Wtedy trzeba by dorobić małe otwierane drzwiczki, żeby królowa też mogła wejść i zostawić tylko mały otworek dla robotnic... No i oczywiście zabezpieczyć formikarium przed ucieczkami. Jak te maluszki ugryzą to chyba boli.

Drugie, główne gniazdo, o którym mówię to coś na wzór tego:
Link©

Te szare prostokąty to po prostu przycięte kawałki szkła. Są tam po to, żeby nie przepuszczać wody tak, jak gips. Warstwa gipsu w szczelinach między szkiełkami jest też dosyć cienka, co zwiększa skuteczność "tamy". A wszystko to tylko po to, żeby bez większego wysiłku i odmierzania wody w strzykawce móc nie troszczyć się o te 30 % suchych komór i nie dolewać wody nawet przez... no właśnie, ile? nigdy nie używałem formi i do tego jeszcze gipsowego. Pojemnik z wodą byłby przykryty szybką zabezpieczoną przed osuwaniem, żeby mrówki mi się nie potopiły.

I oczywiście najważniejszy link, czyli [url=orumhttp://formicopedia.org/f/viewtopic.php?p=29206#29206]link do pytań do dziennika.[/url]

Mrówki na razie są w formie przejściowej, ale zamierzam je szybko przenieść do formi, jak tylko je zbuduję. Mam już nawet zakupiony nóż do szkła (może jutro go odbiorę), a także zapewniłem sobie już samo szkło. Mam do wyboru od 2mm w górę. Co nadawałoby się najlepiej? To bardzo ważne. Co do noża do szkła to próbowałem kupić w OBI, ale były tylko takie szynowe, na których pisało "do kafelków". No i były drogie :roll: .

Wpisy mam zamiar uzupełniać regularnie, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie :p . Trochę połączyłem Mrówcze dzienniki z kącikiem konstruktorów, ale w końcu dział nazywa się "Opowiem wam o moich mrówkach", więc mam nadzieję, że jakoś mi wybaczycie. Następne wpisy będą też bardziej streszczeniem moich obserwacji i może trochę o budowie, ale później obiecuję, że same mrówki :wink:.
Ostatnio zmieniony czw 17 wrz, 2009 przez Maxio, łącznie zmieniany 3 razy.
Pozdrawiam
Maxio
Posty: 24
Rejestracja: wt 14 kwie, 2009
Lokalizacja: Kraków

śr 23 wrz, 2009

23 Września

Stan kolonii na dzień dzisiejszy to 15 pracusiów. Jak już pisałem w pytaniach do dziennika zmarła mi jedna mrówka, i w skutek błędu przy liczeniu dodatkowo liczba robotnic pomniejszyła się o jedną sztukę. Z takiego stanu jestem jednak w pełni usatysfakcjonowany. Z ostatniej poczwarki wreszcie wyszła robotnica, która jeszcze nie do końca się wybarwiła i jest teraz szczodrze karmiona przez siostry. Dodatkowo królowa znowu zaczęła (obficie!!!) czerwić :-o . Wszystkie larwy zaczęły bardzo szybko rosnąć tak, że posiadam teraz 3 bardzo duże larwy w ostatnim stadium przed przepoczwarzaniem, 3 młodsze od tamtych może o jakieś trzy, cztery dni i kupę mniejszych larw z wyraźnymi kropkami po środku ciała. Jest to spowodowane zmianą diety moich mrówek. Wreszcie, za radą Artura dałem im pokarm białkowy. Niestety robaczki chodnikowe zdają się zawierać dwie trzecie chityny, więc chyba i tak kupię im larwy much z większą zawartością "flaków".

Nie zdawałem sobie sprawy, że mrówki są aż tak silne. Pojedyncza robotnica jest w stanie tak na oko podnieść przedmiot 3 razy większy od niej samej i przeciągnąć do gniazda zdobycz jakieś 5 razy większą od siebie. Przy podawaniu pokarmu robotnicom na arenie "pod nos" zaobserwowałem, że nigerki mają strasznie słaby wzrok! Zdaje mi się, że rozpoznają zarysy przedmiotu dopiero, gdy jest on około pół centymetra od robotnicy. U przeciętnej myrmica sp. na chodniku wynik wypada znacznie lepiej, a te duże formice miejskie mają już całkiem dobry wzrok.
Mrówkom strasznie spodobała się arena. Gdy tylko patrzę na "formikarium" co najmniej dwie mrówki cały czas ją patrolują :) . Trzymanie mrówek w pierwszym kroku tak długo nie było zbyt dobrym pomysłem.
Uspokoiła mnie bardzo odpowiedź Artura, że te ich wstrząsy są tylko sposobem informowania się o zagrożeniu. Faktycznie gdy zdejmuję formikarium z półki bardzo ostrożnie i nie zdejmuję im pokrywki, żeby nie denerwować ich podmuchami, to zachowują się bardzo normalnie i nie chowają się od razu w tik taku. Niestety obserwacja mrówek w zamkniętym pudełku jest bardzo trudna, bo nie jest ono zbyt przezroczyste. Tak więc powinienem im dać coś odpowiedniejszego, co byłoby korzystne dla obu stron.

Co do budowy formikarium to na razie się jednak wstrzymam. Jest to spowodowane tym, że nadal nie wiem jakiego szkła użyć, brakiem czasu i jakimś takim roztrzepaniem. Ostatnio próbowałem jeść zupę widelcem. Najgorsze jest to, że zorientowałem się dopiero, jak wyjadłem cały makaron :cry: ... Tak więc mogę być całkiem pewny tego, że coś poknocę, jeśli spróbuję im coś skleić.

Następny wpis jak urodzą się nowe mrówki LUB zbuduję im formikarium LUB wydarzy się coś ciekawego.
Ostatnio zmieniony śr 23 wrz, 2009 przez Maxio, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Maxio
Posty: 24
Rejestracja: wt 14 kwie, 2009
Lokalizacja: Kraków

pn 02 lis, 2009

2 Listopada

Łojejujakdawnomnietuniebyło! :szczena: W kolonii trochę się jednak działo od ostatniego wpisu. :oops: Kilka dni po wpisie zauważyłem u robotnic szarpanie waty. Pierwsza myśl - sklejają larwom kokony. Po zaznajomieniu się z tematem gdzieśtam na tym forum wyszło jednak na to, że pierwsza myśl nie zawsze jest najtrafniejsza. Fakt faktem, że na następny dzień doliczyłem się 3 nowych poczwarek, a dzień później 2 kolejnych. Ale co robotnice zrobiły z watą? Uformowały z nich setki małych grudek i zbudowały solidny murek z chitynowymi zbrojeniami (czyt. skrzydełka, odnóża i pancerzyki ofiar ich wilczego apetytu) w wejściu do pudełka. Dałem im trochę żwirku, żeby sprawdzić, co z nim zrobią. Oczywiście dołożyły do murku, ale widok mrówek taszczących kamyczki był wart "eksperymentu". :mrgreen:

Jako pokarm dawałem im głównie pająki i muchy. Miód daję im od czasu do czasu. Mają cały czas dostęp do poidełka. Jest to po prostu kolejne pudełko całe zapełnione wodą i zatkane watą tak, żeby nawet jak zapomnę im uzupełnić wody mrówki mi nie uschły. :roll: Całość nie jest jakoś specjalnie szczelnie zamknięta, ale mrówki nie uciekają, a nawet gdyby zapragnęły wolności, to nie mają się za bardzo gdzie przenieść. Co do temperatury to nie mierzyłem, ale kaloryfery pracują, więc powinny mieć dobre warunki. Mróweczki zamieszkują część półki na regale oczywiście bez dostępu do światła słonecznego i co ważniejsze z dość dużą przestrzenią pod nowe formikaria.

Przeżyłem też mały szok. Znalazłem na arenie jakąś dziwną larwę. Poruszała się w miarę szybko, jak na larwę i ewidentnie nie była larwą mrówek. Przyglądałem się jej chwilę i zobaczyłem, jak robotnica na patrolu idzie w jej stronę. Spotkały się i... robotnica ją zlekceważyła! :wtf: Naczytałem się różnych mądrych książek i pomyślałem, że to jakiś pasożyt. Od razu przeniosłem ją za pomocą patyczka do uszu i wykałaczki do małego słoiczka (wszystko trzymam zaraz obok mrówek, co jest bardzo praktyczne). Dałem larwie kawałek gruszki, wątróbki i wacik nasiąknięty wodą. W ciągu dwóch dni przerosła królową! Wyrzuciłem ją, bo śmierdziała. :)
Co to mogło być - tego się nie dowiedziałem, ale jak to się mogło tam dostać? Przecież wszystko, co daję mrówkom jest jak najbardziej sterylne. Te kamyczki, które dałem mrówkom były wcześniej wyparzone. Poza tym mogła się tam dostać jedynie wraz z pokarmem. Czy jest możliwe, żeby to coś było już wewnątrz robaczków, gdy podawałem je mrówkom?

Z takich ważniejszych rzeczy to mrówki znalazły przejście do jamki, gdzie nalewałem wodę, by powoli wsiąkała w watę. Przeniosły się łącznie z królową do lokum tak ciasnego, że dosłownie stały jedna na drugiej! Wyciągnąłem nieco watę, by powiększyć im gniazdo. Czytałem, że lubią ciasnotę, ale żeby aż tak? W każdym razie wciąż mają rozdęte odwłoki, więc chyba nie jest tak źle. Niestety pokarm białkowy wciskam im w tą szczelinę. Wiem, że nie powinienem ich tak stresować, ale tak to w ogóle nie wychodzą, żeby coś upolować.

Stan kolonii na dziś to królowa (sporadycznie wypluje jakieś jajko), około 25 robotnic (no strasznie ruchliwe się zrobiły!), 4 poczwarki, 3 duże larwy i kupa potomstwa mniejszego, lub równego wielkością głowie robotnicy.

Co do jakiegoś lepszego mieszkanka dla mrówek to postanowiłem zaczekać z przeprowadzką do wyjęcia ich z lodówki po hibernacji. Mniej miejsca mi zajmie i lepsza możliwość izolacji termicznej. Planuję duży akumulator ciepła w formie dużej ilości wody w formi (w tym drugim pudełku) i izolację z folii aluminiowej i folii bąbelkowej jako obicie tak, żeby dało się zdjąć pokrywkę, ale to chyba jeszcze trochę plany na wyrost. :wink:
Pozdrawiam
ODPOWIEDZ