09.08.2014
Odkryję Amerykę w konserwie, jak powiem, że dawno tu nie zaglądałam. Mimo wszystko nie było o czym pisać.
Jak pisałam ostatnio, kolonia w 2. połowie stycznia nabrała prędkości, wszystkie kokony opróżniono i przybyło naście mrówek. Pisałam, że w takim tempie bardzo szybko wyrosną z kompaktu.. Jakże się myliłam!
Po pojawieniu się wszystkich robotnic, królowa złożyła pokaźny pakiet jaj, które szybko przeistoczyły się w małe larwki. I, żeby się długo nimi nacieszyć, kolonia popadła w kolejną stagnację (po ok. 2-3 tyg od ostatniej nowej robotnicy). Ze stagnacji kolonia wyszła.. 2 tyg. temu, z przyczyn zupełnie mi nieznanych. Nie miały na to wpływu dostawy jedzenia, ani też temperatura, która jest raczej stała i dość wysoka (obecnie ok 25-27*C). Stagnacja zatem trwała.. równe 6 miesięcy. Wahałam się w tym czasie czy jednak nie zafundować im kolejnej krótkiej zimy, jednak podjęłam się eksperymentu i chyba dobrze się stało
Co najdziwniejsze, kolonia wyszła ze stanu takowego w tym samym czasie co Leptothorax acervorum (u których również sprawdzałam, czy dadzą radę bez zimowania), które nie odbyły zimowania w swojej karierze w ogóle i stagnowały od prawie października (pomijając 2 małe robotnice po drodze po przeprowadzce do nowego lokum).
Obecnie kolonia liczy sobie tę samą liczbę robotnic co w ostatnim poście. Stagnację przerwało pojawienie się ogromnej larwy (możliwe, że gdzieś ją chomikowały przed moim wzrokiem wcześniej), która w ok. tydzień przeszła w tryb poczwarki. Wkrótce po jej pojawieniu ruszyła reszta potomstwa, co zaowocowało ok. 8 średnimi kokonami, 2 dużymi i masą większych i mniejszych larw.
Wrzuciłabym zdjęcia, ale tego nie zrobię. Przyczyna jest dość prozaiczna.. bożek poplątanych i znikających kabli pożarł mi kabel do aparatu, a bez niego nic nie mogę zgrać