* Zaniemówiłam..
W mojej szklarni w ogrodzie, od jesieni stoi gar ( 15l) z upchanymi w nim ogrodowymi odpadkami(chwasty ziemia itp). Tydzień temu, odkryłam,że zagnieździły się mrówki -raczej L.Niger,gdzieś w jego okolicy.. Właziły do środka i ścieżeczką dreptały w druga stronę do wyschniętych chaszczy. Sądziłam, że mają gniazdo pod garem, a że mama chciała w końcu go opróżnić( =>>do śmietnika), skorzystałam z okazji i przyjrzałam się mrówkom pod nim. Było ich -no sporo- około 50 + 100 w okolicy - pewnie świeża kolonia

Wywalam górną warstwę gnijących i zeschniętych roślin.. nic więcej nie przybywa. No to z garnkiem na bok i po kolei wyciągam 'zgniliznę' i piach grabiami. mrówek coraz więcej i więcej.. już koło 300 na pewno, a królowej nic ni ma. znalazłam małą doniczkę plastykową po kaktusach (taka 5 cm fi i 4-5 wysokości). niby nic tam nie ma, wysypuję z niej ziemię,a tam pełno larw, mrówek jeszcze więcej.. z blisko 100 ich było (głowę daję nie zmyślam!).
Powoli jak wyciągałam wszystko, mrówek było coraz więcej. Na kupie piachu krążyło blisko 500 robo, obok pałętało się tych 100 z 'doniczeczki', a to dopiero połowa zawartości! Dalej było już tylko gorzej! (w między czasie znalazła się jakaś królowa, wyszła ze sterty odpadków). Wyciąganie zamieniło się w powolne wysypywanie samego piachu z wielkim (jak na ten garnek) w tym stylu korzeniem. Pojawiło się dno i tu moje przerażenie, czy coś. Ale naprawdę- kto tego nie widział, nigdy .. no nie wiem.. ale nigdy już tego nie ... nooo.. nie zobaczy (?!


Czy ktoś kiedykolwiek by pomyślał, żeby w garnku znaleźć (liczone raczej na oko) 1000-1200 mrówek??

