Mrowisko w.... garze!!
: sob 21 kwie, 2007
............. *
* Zaniemówiłam..
W mojej szklarni w ogrodzie, od jesieni stoi gar ( 15l) z upchanymi w nim ogrodowymi odpadkami(chwasty ziemia itp). Tydzień temu, odkryłam,że zagnieździły się mrówki -raczej L.Niger,gdzieś w jego okolicy.. Właziły do środka i ścieżeczką dreptały w druga stronę do wyschniętych chaszczy. Sądziłam, że mają gniazdo pod garem, a że mama chciała w końcu go opróżnić( =>>do śmietnika), skorzystałam z okazji i przyjrzałam się mrówkom pod nim. Było ich -no sporo- około 50 + 100 w okolicy - pewnie świeża kolonia . No to badam teren ( suchy piach), ale pod garem oprócz robotnic nie było nic.. No to sprawdzam w okolicy - jedynie pojedyncze robo. Nooo.. to są pewnie w garnku. Idzie wąską ścieżką procesja do środka gara po ścianie zewnętrznej, a we wnętrzu niby pusto. Biorę rękawice, małe grabie i takie coś jak pogrzebacz, i sprawdzam. Pojawiło się trochę więcej robotnic - Bingo!
Wywalam górną warstwę gnijących i zeschniętych roślin.. nic więcej nie przybywa. No to z garnkiem na bok i po kolei wyciągam 'zgniliznę' i piach grabiami. mrówek coraz więcej i więcej.. już koło 300 na pewno, a królowej nic ni ma. znalazłam małą doniczkę plastykową po kaktusach (taka 5 cm fi i 4-5 wysokości). niby nic tam nie ma, wysypuję z niej ziemię,a tam pełno larw, mrówek jeszcze więcej.. z blisko 100 ich było (głowę daję nie zmyślam!).
Powoli jak wyciągałam wszystko, mrówek było coraz więcej. Na kupie piachu krążyło blisko 500 robo, obok pałętało się tych 100 z 'doniczeczki', a to dopiero połowa zawartości! Dalej było już tylko gorzej! (w między czasie znalazła się jakaś królowa, wyszła ze sterty odpadków). Wyciąganie zamieniło się w powolne wysypywanie samego piachu z wielkim (jak na ten garnek) w tym stylu korzeniem. Pojawiło się dno i tu moje przerażenie, czy coś. Ale naprawdę- kto tego nie widział, nigdy .. no nie wiem.. ale nigdy już tego nie ... nooo.. nie zobaczy (?! ) Na dnie pałętało się bez mała 200-300 robotnic z larwami (dziwne.. jaj nigdzie nie zauważyłam). Kiedy z gara wszystko się już wysypało, zostały same na dnie nie mogąc wyjść (piach na ściankach gara się osypał i było za ślisko jak sądzę). To wyglądało jak czarny ruszający się dywan .. W paru miejscach nazbierało się pełno robotnic. Rozgarnęłam je "pazurem" grabii i- Co dziwne- pod spodem każdego z takich zbiorowisk była jedna robotnica z larwą (może to królewska?). Larwy zebrałam, królową i parędziesiąt robotnic też. Do królowej dołożyłam 2 robotnice i jedną larwę, ale te zaczęły gryźć i przeganiać królową, więc na razie królowa siedzi sama w tic-tac'u (jak myślicie, jak do niej z powrotem dołożyć robotnice z larwami, żeby jej nie zagryzły?? )
Czy ktoś kiedykolwiek by pomyślał, żeby w garnku znaleźć (liczone raczej na oko) 1000-1200 mrówek?? I ile lat musi trwać, żeby kolonia osiągnęła taką liczebność? Jak ktoś miał podobne znalezisko (np. w kaloszu), to niech da znać
* Zaniemówiłam..
W mojej szklarni w ogrodzie, od jesieni stoi gar ( 15l) z upchanymi w nim ogrodowymi odpadkami(chwasty ziemia itp). Tydzień temu, odkryłam,że zagnieździły się mrówki -raczej L.Niger,gdzieś w jego okolicy.. Właziły do środka i ścieżeczką dreptały w druga stronę do wyschniętych chaszczy. Sądziłam, że mają gniazdo pod garem, a że mama chciała w końcu go opróżnić( =>>do śmietnika), skorzystałam z okazji i przyjrzałam się mrówkom pod nim. Było ich -no sporo- około 50 + 100 w okolicy - pewnie świeża kolonia . No to badam teren ( suchy piach), ale pod garem oprócz robotnic nie było nic.. No to sprawdzam w okolicy - jedynie pojedyncze robo. Nooo.. to są pewnie w garnku. Idzie wąską ścieżką procesja do środka gara po ścianie zewnętrznej, a we wnętrzu niby pusto. Biorę rękawice, małe grabie i takie coś jak pogrzebacz, i sprawdzam. Pojawiło się trochę więcej robotnic - Bingo!
Wywalam górną warstwę gnijących i zeschniętych roślin.. nic więcej nie przybywa. No to z garnkiem na bok i po kolei wyciągam 'zgniliznę' i piach grabiami. mrówek coraz więcej i więcej.. już koło 300 na pewno, a królowej nic ni ma. znalazłam małą doniczkę plastykową po kaktusach (taka 5 cm fi i 4-5 wysokości). niby nic tam nie ma, wysypuję z niej ziemię,a tam pełno larw, mrówek jeszcze więcej.. z blisko 100 ich było (głowę daję nie zmyślam!).
Powoli jak wyciągałam wszystko, mrówek było coraz więcej. Na kupie piachu krążyło blisko 500 robo, obok pałętało się tych 100 z 'doniczeczki', a to dopiero połowa zawartości! Dalej było już tylko gorzej! (w między czasie znalazła się jakaś królowa, wyszła ze sterty odpadków). Wyciąganie zamieniło się w powolne wysypywanie samego piachu z wielkim (jak na ten garnek) w tym stylu korzeniem. Pojawiło się dno i tu moje przerażenie, czy coś. Ale naprawdę- kto tego nie widział, nigdy .. no nie wiem.. ale nigdy już tego nie ... nooo.. nie zobaczy (?! ) Na dnie pałętało się bez mała 200-300 robotnic z larwami (dziwne.. jaj nigdzie nie zauważyłam). Kiedy z gara wszystko się już wysypało, zostały same na dnie nie mogąc wyjść (piach na ściankach gara się osypał i było za ślisko jak sądzę). To wyglądało jak czarny ruszający się dywan .. W paru miejscach nazbierało się pełno robotnic. Rozgarnęłam je "pazurem" grabii i- Co dziwne- pod spodem każdego z takich zbiorowisk była jedna robotnica z larwą (może to królewska?). Larwy zebrałam, królową i parędziesiąt robotnic też. Do królowej dołożyłam 2 robotnice i jedną larwę, ale te zaczęły gryźć i przeganiać królową, więc na razie królowa siedzi sama w tic-tac'u (jak myślicie, jak do niej z powrotem dołożyć robotnice z larwami, żeby jej nie zagryzły?? )
Czy ktoś kiedykolwiek by pomyślał, żeby w garnku znaleźć (liczone raczej na oko) 1000-1200 mrówek?? I ile lat musi trwać, żeby kolonia osiągnęła taką liczebność? Jak ktoś miał podobne znalezisko (np. w kaloszu), to niech da znać