Ech, ileż to ja bitew/potyczek widziałem...
Małe kolonie T. caespitum tłukły się na obszarze wielkości dłoni. Niestety, obserwowałem tylko chwilkę, więc nie wiem, czy było dużo trupów.
Nad stawem, w którym łowiłem ryby, na kilku zeschych liściach biły się jakieś myrmiki (pewnie M. rubra). Wojenka aż miło popatrzeć.
Idąc do pracy zauważyłem atak F. sanguinea na L. niger. W kotłowisku L. niger krążyły F. sanguinea i jeśli chwyciły jakiegoś lasiuska, pędem wracały do gniazda. Odległość między gniazdami - 30 cm.
Tu i tam pod kotłującymi się lasiusami leżały martwe zbójnice, które miały pecha wleźć w największe kłębowisko.
Dopiero co rozbudzone po śnie zimowym L. fuliginosus niemrawo szwendały się wokół pnia. A wokół biegały dobrze już "rozgrzane" F. polyctena i chwytały biedaczki, po czym wracały z łupem do kopca.
F. pratensis w liczbie kilkunastu sztuk oblegały wejście do gniazda F. rufibarbis. Tu i tam leżały trupy F. pratensis (w tym szczątki królowej, aczkolwiek nie sądzę, aby jedno z drugim było powiązane), więc pierwomrówki krasnolice musiały się bronić (trafiłem na końcową fazę, więc nie wiem, jak to wyglądało na początku). Pierwomrówki siedziały cicho jak myszy pod miotłą i udawały, że ich nie ma.
Na koniec wojenka, którą sam wywołałem. Woda z cukrem posłużyła za przynętę. Kilka kropel dałem nieopodal kolonii L. niger, to samo w okolicy gniazda T. caespitum. Gdy L. niger je spiły, znowu dałem kilka kropel, ale bliżej gniazda darniowca. I tak, kroczek po kroczku, powoli zbliżałem do siebie obydwa karmniki. Gdy obydwie grupy się spotkały, zareagowały agresją. Darniowiec stworzył coś w rodzaju żywej ściany z żuwaczek i w ten sposób odpychał L. niger (zajmujące się jedzeniem) od cukru. Dodatkowo, robotnice zaczęły kłaść wokół martwe ciałka sióstr, jakby znacząc teren. L. niger walczył inaczej. Krążył niczym "lew, szukając kogo by pożreć" (
). Gdy napotkał robotnicę darniowca, chwitał go za nogę, szybko odciągał kilkanaście cm i tam zabijał (o ile mu się to udawało, albowiem jeśli miał pecha i murawce udawało się odwinąć żądłem, wtedy zazwyczaj padały obydwie mrówki) . Po godzinie takich zmagań, w końcu darniowiec skrył się w gnieździe, wobec czego L. niger wyżarł co tam jeszcze zostało i wrócił łaskawie do siebie.
Fin.