Otóż wygląda na to, że u mrówek (a przynajmniej L.niger) w gnieździe, można mieć mszyce korzeniowe bez jakichkolwiek korzeni.
Zaczęło się kiedy swoim exhaustorem łowiłem poczwarki dla mojej małej kolonii nigerków. Myśląc, że jest to poczwarka wciągnąłem białawe podłużne coś, okazało się, że to mszyca korzeniowa(dobrze się składało, bo w poczwarki łowiłem pod kamieniem w sąsiedztwie korzeni perzu). Myślę sobie nic się nie stało dodatkowe papu, ale po wrzuceniu wszystkiego na arenę nigerki wcale nie chciały jej jeść, przeciwnie, delikatnie ją wniosły i zaczęły obmacywać czułkami, a raz chyba nawet zaobserwowałem trofolaksję. Mszyca pod taką opieką zaczęła się rozmnażać i wyobraźcie sobie, że wyprodukowała już dwa swoje klony(chodzą małe pypcie po gnieździe). Tego, że ona je zrobiła jestem pewien ponieważ widziałem poród.
Nie wiem, to chyba wrodzona u nigerków wyjątkowa troska o mszyce to sprawiła, w każdym razie wymiana się opłaca, nigery karmią ją miodem(no nie tylko), a ona oddaje to w postaci białka
