Po pierwsze, częściowo racja, ale niektóre gatunki choćby Myrmica wychodzi z gniazda właśnie dla poszukiwania pokarmu, nawet chwile po złożeniu jajeczek.
Wyłażą tylko mrówki częściowo klasztorne, takie jak Myrmica czy Manica. Ja nawiązałem do L.niger(o którym pisałeś w poprzednim poście)
Następnie, podnosząc kamień może nie, ale czy odkładając nie naruszysz ścianki jajeczka, bądź szkieletu zewnętrznego jakiejkolwiek mrówki? Szczerze wątpię:)
Wbrew pozorom, nie jest to takie trudne, o ile nie rzuca się tym kamieniem w mrówki. Nie ma szans na niszczenie potomstwa, a EWENTUALNA mrówka zgnieciona umiera natychmiast, w przeciwieństwie do larw, umierających z głodu.
Po trzecie, widzę tu pewną niekonsekwencję, bo dopuszczasz możliwość zabicia zupełnie pospolitej mrówki w ogrodzie i niszczenie jajeczek, nazywając to "złem koniecznym" no sorry człowieku ale ja Ciebie totalnie nie rozumiem, bo dopuszczasz możliwość zniszczenia w pełni rozwiniętego gniazda z możliwościami rozrodowymi, a kategorycznie wykluczasz odłowienie kilku sztuk wybitnie pospolitego gatunku? Gdzie nawet w niewoli kolonia szybciej osiąga zdolności prokreacyjne, ze względu na mniejszy opór środowiska.
Osobiście nie praktykuję ogrodnictwa, więc nikogo nie zabijam, ani nie uszkadzam, poza tym przekopanie terenu, ich nie zabija, zazwyczaj mrówki się zbierają i naprawiają gniazdo z powrotem.
Nigdzie nie napisałem, że "kategorycznie wykluczam...". Tylko napisałem o co komus tam chodziło, nie pamiętam komu. Mi samemu zdarzało się odławiać Myrmica, zarówno z koloni poliginicznej (taak, to długie trudne słowo), jak i na wiosnę, królowe, które szukały żarcia. Nigdzie nie napisałem, że jest to złe i bla bla bla. Po prostu umierające larwy z głodu są nie fair i mozna tego uniknąć. Bo nie unikniemy bezwzględności natury
Sam podaję modliszkom żywe żarcie, czasem nabite na szpilkę... Mól żyje i pewnie cierpi, jeśli nie przerwałem jakiegoś nerwu, jednak modlicha nie zje nieruszającego się owada.
Dlaczego niby nie porównać do człowieka?
A orientujesz się w dyskusji z antmani? Bo chyba nie...
Na nas też działa ten sam czynnik zewnętrzny, dla przykładu matka zostawiła dziecko poszła do sklepu, w sklepie wybuchła bomba(lub bardziej przyziemnie pękła rura z gazem i wybuchło), matka ginie dziecko żyje lub nie jeśli ojca nie ma albo sąsiadów i tak samo masz u mrówek:) jak matka nie nakarmi to zdechną, ale mogą zostać przechwycone przez inną kolonię tego samego gatunku, lub zostać pożarte wszystko jak najbardziej naturalne:).
Do tego zmierzam, to naturalne, i nie mam zamiaru wychodzić na drogę i strajkować z tego powodu. Zupełnie nie wiem, po co na mnie naskakujesz.
Niestety ze względu na to, że tylko wybiórczo na mojego posta odpowiedziałeś nie nawiązując do merytorycznej części(te dziwaczne nazwy typu "poliginiczne" itp:) ) to nie jestem w stanie odpowiedzieć w taki sam sposób, bo nie ma na co:)
Nie było sensu się do niczego odwoływać... I nie wiem, czy to czasem nie było wyzwanie na pojedynek na wiedzę i mądre słówka o mrówkach. Jeśli tak, to podejmuję wyzwanie
Pozdrawiam
EDIT
Parę postów doszło, to i do nich coś dopowiem
Przez zło konieczne domyślam się, ze nie chodziło o to, ze przekopać ogródek byle by przekopać ale w konkretnym celu, przecież nie powie mamie, czy tam babci, ze tu na środku to nie będziesz mieć kwitków bo mrówki są, ja akurat bym tak powiedział. To tylko przykład.
Ktoś na szczęscie zrozumiał argument
2. Myrmice wychodzą na zer czy tez wykopać norke, to jest ryzyko i kwestia czy jej łapać czy nie od górnie powiedzmy, ze nie ale jak ktoś to zrobi uznajmy ze jest wróblem i nie mógł się powstrzymać :-\ Tylko niech wie, ze moze wtedy zostawić larwy na zatracenie.
Dokładnie, to tylko sprawy moralne, kazdy zrobi co chce.
po pierwsze to nie spinajcie się tak, bo po przeczytaniu kilku postów można stwierdzić, ze nie do końca się zrozumieliście
No chyba ReYc nie zrozumiał co pisałem...