L. niger vs M. rubra (znowu).

Okolice mrowiska to nie tylko mrówki - zależności, wrogowie, kształtowanie środowiska

Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy

Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

ndz 24 kwie, 2011

Spędziłem miłą świąteczną niedzielę u Matki. Rozłożyłem sobie "koc" (czyli kawał folii), namierzyłem M. rubra i L. niger (gniazda), po czym podsypałem każdemu gatunkowi cukru w miejscu, gdzie furażerowały i, krok po kroku, zbliżałem do siebie wpieprzające mrówki obu gatunków. Nawiasem pisząc, na sąsiednim tarasie sąsiedzi imprezowali w najlepsze, tedy musiałem im sprawić radochę leżąc kilka godzin w cieniu i gapiąc się w glebę. Pewnie myśleli, że zwariowałem.

M. rubra nie udało mi się skusić początkowo, natomiast L. niger wysypał się do cukru raz-dwa. Powoli podsypywałem cukier coraz bliżej niewielkiego drzewa (przepomniałem nazwę gatunku; drzewko miało niewiele więcej, niż 160 cm. wysokości)), na którym M. rubra oraz F. fusca lizały nektar kwiatowy. Wysypawszy cukier nieopodal pnia tego drzewa, wreszcie udało mi się namówić M. rubra do masowego wysypu.

Poszedłem na świąteczne śniadanie. Po powrocie okazało się, że pod pniem furażerują setki M. rubra. W niewielkiej odległości (około 20 cm) wręcz zatrzęsienie L. niger (zgrupowania wielkości pięści, spod których nie było widać ziemi - dziesiątki i setki mrówek). Okazało się, że są to robotnice z dwóch gniazd - jedno to to, które namierzyłem i drugie, o którym nie wiedziałem (było za krzaczorami, więc nawet nie szukałem wejścia). L. niger żarły pospołu, przy okazji urządzając między sobą turniej. Wygląda to w ten sposób, że mrówki chodzą wokół siebie na wyprostowanych nóżkach z zadartymi zadami i wykonując "sprężynowe" ruchy. Zwarcia żadnego nie zaobserwowałem. Z każdego gniazda L. niger do zgrupowań prowadziły szlaki do gniazd, po których tam i nazad kursowały sznury robotnic. Tymczasem M. rubra utworzyły coś w rodzaju frontu i powoli spychały jedzące i przepychające się w turnieju L. niger. Zaobserwowałem kilka pojedynków, w której stroną atakującą był L. niger. L. niger z gniazda namierzonego przeze mnie najwyraźniej przerżnęły turniej, bo się wycofały bliżej swego gniazda i daleko od M. rubra. Możliwe, że uciekły przed M. rubra, ale sądząc po kierunku natarcia M. rubra myślę, że chodziło jednak o turniej. A może jedno i drugie, ciężko stwierdzić.

M. rubra spychała L. niger z krzaczorów coraz dalej i dalej od "swojego" drzewka. Zaznaczam, że nie atakowała, tylko jakby masowo spychała hurtnice. Nie było to jakoś super szybkie, ot cierpliwie, centymetr po centymetrze przesuwały się dalej, a L. niger ustępował z każdym kwadransem. Gdzies po godzinie kotłujący się L. niger został odepchnięty o około 50 cm. Od czasu do czasu jakaś M. rubra ładowała się w kotłujący się rój L. niger i tam ginęła atakowana przez kilka L. niger na raz, przy czym w ciągu całego dnia zaobserwowałem tylko kilka trupów M. rubra; trupów L. niger nie zaobserwowałem wcale. Pojedynki zazwyczaj kończyły się bezkrwawo, gdyż po pewnym czasie L. niger, nie będąc w stanie samodzielnie zabić M. rubra, odstępował. M. rubra nie starała się żądlić, ani nic z tych rzeczy.

Tymczasem M. rubra podeszła do cukru, który wysypałem blisko szlaku zapachowego L. niger z "mojego" gniazda. Kilka cm. dalej, na wystającym z ziemi kołku ogrodowym (taki płotek wkopany w ziemię, żeby ogródek był wyżej o 10 cm od trawnika) łaziło bez przerwy kilkanaście hurtnic. Po godzinie z tego cukru opanowanego przez M. rubra wysypało się kilkanaście M. rubra, które podeszły do szlaku L. niger i przerwały go (bez większej agresji, po prostu się tam pętały). Dzięki temu hurtnice, pozbawione posiłków, dały nogę z kołka.

Osobniki M. rubra robiły trzy rzeczy: część lizała cukier, część znosiła go do gniazda w żuwaczkach, natomiast część zajmowała się spychaniem L. niger jak najdalej od żarcia. L. niger zajmował się lizaniem, turniejem z obcymi robotnicami i atakowaniem M. rubra; nie zaobserwowałem, by znosił kryształki do gniazda, jak M. rubra.

I tyle; skończyłem obserwować, bo moja Matka zrobiła mrówkom kuku i podlała kwiaty. ;) Obserwacja trwała od 10:30 do 18 (z przerwami). Dodam, że usiłowałem wywołać podobny konflikt w innej części ogródka, ale mi się nie udało - hurtnice nie chciały jeść cukru na suchej powierzchni, a mnie się nie chciało podawać karmników z posłodzoną wodą (w pierwotnym miejscu gleba była wilgotna, więc cukier się "pocił").

Reasumując - bardzo ciekawy konflikt wewnątrz- i międzygatunkowy. W wojnie (bo śmiało można tak to nazwać) wzięło udział tysiące osobników z trzech gniazd. M. rubra najwyraźniej wygrała konflikt, bo zdominowała całkowicie pole troficzne. Bez wątpienia broniła cukru, a może też i drzewka - zanim sprowokowałem wojnę, na drzewku nie było ani jednej L. niger, za to było trochę F. fusca, która zwiewała na widok M. rubra aż się kurzyło, gdy przypadkiem doszło do kontaktu. W ogóle, F. fusca niezbyt się interesowała cukrem. Swobodnie wchodziła w rój M. rubra nie doznając szkody, natomiast nie widziałem, by wchodziła w kłębowisko L. niger. Zauważmy, że jedno gniazdo M. rubra potrafiło podchodzić i przepędzić DWA roje L. niger. A nie były to roje małe (może nie te największe, wnioskując po wielkości robotnic, ale też nie zeszłoroczne - w każdym swobodnie było ponad tysiąc robotnic).

Wynika z tego, że M. rubra i L. niger są bardzo blisko w hierarchii i choć L. niger czasem atakował M. rubra, to jednak czuł przed nią respekt i dawał się spychać przez front utworzony przez M. rubra. Ta ostatnia tworzyła coś w rodzaju linii natarcia w którym brało udział po kilkanaście sztuk wścieklicy (nacierający się wymieniali, bo między miejscem konfliktu a gniazdem bez przerwy kursowały robotnice). Podobny numer widziałem w wykonaniu T. caespitum (w innym miejscu, ale też w naturze po wywołaniu podobnego konfliktu w podobny sposób, tyle tylko, że ze słodką wodą, bo akcja miała miejsce na cegłach, więc nie musiałem używać karmników, lecz wylewać słodką wodę wprost na podłoże), przy czym T. caespitum był nieco agresywniejszy, tj. wchodził czasem do pojedynków, a nacierające robotnice miały rozwarte ryje (po kontakcie darniowiec z otwartą paszczą "szarżował" na wroga jak pitbull, zazwyczaj nie doganiając zwiewającej hurtnicy). Możliwe, że M. rubra też miał rozwarte szczęki, ale że obserwowałem to ze zbyt dużej odległości, nie zauważyłem tego. Wydaje mi się, że M. rubra nie szła z rozwartą mordą, ale mogę się mylić. Natomiast na pewno miały cofnięte czułki, by uniemożliwić L. niger złapanie za nie.
Cały ten konflikt pokazuje jasno, że M. rubra skutecznie potrafi łoić dupę L. niger, więc bardzo proszę nie pisać już, że L. niger zawsze wygrywa takie konflikty. Gdyby nacierający front M. rubra dotarł do wlotów gniazda L. niger, bez wątpienia by zaczął pilnować wejść, a nawet ładować się do środka.
Na końcu napiszę, że w ogródku Mamy występują tylko L. niger, M. rubra i F. fusca. O dziwo, nie ma tam T. caespitum (choć za płotem jest typowe piaszczyste podłoże z niską trawą, więc idealne miejsce; szkoda, bobym napuścił na darniowca wścieklice i hurtnice, hłe, hłe, hłe). Nie grzebałem w ziemi, więc nie wiem, czy są tam L. flavus i L. umbratus, ale grubo wątpię. Może w tym roku zaimplantuję tam darniowca, żeby było wesoło; już nawet znalazłem miejsce (na środku ogródka, gdzie jest piach i trawa - powinno darniowcowi odpowiadać).

Zapraszam do komentowania.
Awatar użytkownika
Sott23
Posty: 220
Rejestracja: pt 16 maja, 2008
Lokalizacja: Kielce

ndz 24 kwie, 2011

Tak jak pisałem na szołcie tak robię i przyklejam tą bardzo ciekawą relacje. Jestem podobnego zdania co BartTP oczywiście nie prowadzę takich relacji bo pierwsze co bym musiał zrobić to sprawdzić, czy nie kładę się na psią kupę... (blokowisko) Ale obserwując swoją kolonie rubry a w szczególności na początku gdy była najliczniejsza zastanawiałem się własnie nad tymi postami, ze nigery wytłuką taka mrówkę, która chętnie wychodzi/ła na polowanie jeśli podałem im żywego pająka no i bronic tez się potrafi... Być może chodzi generalnie o to, ze nigerki jada na ilość niekoniecznie na jakość :p
Co do arta jeszcze śmiać mi sie chciało, jak przeczytałem, ze miały kuku :D
Obrazek
Zapraszam na blog o yerba mate: http://www.swiatyerby.pl
sodek
Posty: 706
Rejestracja: czw 21 sie, 2008
Lokalizacja: Europe

ndz 24 kwie, 2011

Być może hurtnicom nie zależało zbytnio na tym "złożu" pokarmu, a pierwomrówka nie była w ogóle zainteresowana zauważając konkurencję (która skutecznie ją przeganiała) i biorąc pod uwagę możliwość poniesionych strat (skoro to już wojna to czemu by nie analizować tej potyczki :wink: :D ).

BartTP, spróbuj wrzucić na te szlaki jakiegoś owada, np. dorosłego karaczana czy nawet oseska myszy. Może wtedy będzie większe zainteresowanie i większa walka o to pożywienie :).
[img]http://img132.imageshack.us/img132/1904/177b.gif[/img]
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

ndz 24 kwie, 2011

sodek pisze:Być może hurtnicom nie zależało zbytnio na tym "złożu" pokarmu, a pierwomrówka nie była w ogóle zainteresowana zauważając konkurencję (która skutecznie ją przeganiała) i biorąc pod uwagę możliwość poniesionych strat (skoro to już wojna to czemu by nie analizować tej potyczki :wink: :D ).

BartTP, spróbuj wrzucić na te szlaki jakiegoś owada, np. dorosłego karaczana czy nawet oseska myszy. Może wtedy będzie większe zainteresowanie i większa walka o to pożywienie :).
Jakby hurtnicom nie zależało, toby nie wysypały się w takiej liczbie. Co do pierwomrówek - one nawet, gdy były same, interesowały sie cukrem mocno srednio i polizawszy trochę uciekały - i nie wracały. A ich gniazdo było bardzo blisko. One, widać, wolą płynny pokarm węglowodanowy (spadź, miód), niż kryształki cukru.
Awatar użytkownika
Drwal
Posty: 815
Rejestracja: pt 29 sty, 2010
Lokalizacja: Katowice

pn 25 kwie, 2011

spróbuje coś podobnego u mnie na ogrodzie zrobić niedługo...
główny maruda
Awatar użytkownika
pawelllQwE
Posty: 2572
Rejestracja: pn 01 wrz, 2008
Kontakt:

pn 25 kwie, 2011

Rewelacyjnie się czytało ;) Bardzo jestem ciekaw co by było gdyby doszły do wejścia.
Ogólnie gdybyś całą obserwację uwieńczył zdjęciami to byłoby coś :p Ale i tak nieźle.
Co prawda na ogrodzie nie mam zbyt dużo Myrmic, ale za to sporo brunneusów, czterokropków, fusca i nigerek. I Od tamtego roku mam założoną rurkę na czereśni, pod którą mieszkają L.niger. Kwitnie czereśnia to mrówki sobie chodzą po pyłek, ogólnie sporo ich tam biega. Ale chodzą tam też Formica fusca. Do karmnika daję miód, nigerki go oblepiają a fusca jeśli uda się gdzieś wkraść to korzystają ale po spotkaniu z nigerkiem natychmiast uciekają. Karmiłem czterokropki na orzechu, wyszło ich kilkadziesiąt ale kolejnego dnia nigerki już wiedziały o miejscówce i już kropki się zmyły. Jeszcze nad oknem od piwnicy, które jest tuż przy powierzchni ziemi żyje sobie kolonia Formica fusca. Dałem im wczoraj miodu koło wejścia do gniazda. Sporo ich wyszło i piją. Ale patrzę jakiś zwiadowca nigerka sobie chodzi. Oczywiście już wieczorkiem nigerki oblepiły miód a fusca weszły do gniazda. Dziś rano patrzę - miodku nie ma, nigerek nie ma a ok. 100 robo fusca z potomstwem siedzą ściubione w koncie na łączeniu ścian. Królowej nie ma, ale zaczynają wracać powoli do gniazda. Nieźle się ich wystraszyły.
Awatar użytkownika
geb88
Posty: 1968
Rejestracja: pt 20 paź, 2006
Lokalizacja: Warszawa, Malbork

pt 11 maja, 2012

no, IMO to to się nadaje na mały artykuł gdzieś hehe :) Gratuluję cierpliwości tak w ogóle. Żałuję w sumie, że u mnie nie ma w ogrodzie zbyt wielu Myrmic, ot 1 czy 2 kolonie, które ciężko namierzyć. Nigerki też nie mają lekko, koszona trawa, przekopywanie, sadzenie, wyrywanie chwastów i dojrzałych marchewek/itp. Także nie ma tetrasów. Wszystko to nigery i flavuski oraz.. l. fuliginosus (z tą to jest ciekawie).

W sumie, z tego co ja u siebie zaobserwowałam, to nigerki na ogół uderzają właśnie na masę, brak ładu i składu, chociaż wszystkie uderzają w jedno miejsce ścieżką z gniazda. Taki odpowiednik sowieckiej armii?
Szczerze mówiąc nie podejrzewałam Myrmicy o takie wyrachowanie. Ciekawe co "programuje" taką ostrożność hurtnicy co do Myrmica, martwa mrówka się raczej nie pochwali jak ją bardzo bolało uderzenie żądłem :)

Ciekawe co by się stało po napuszczniu na siebie rubry i fusca?
Nie ma głupich pytań. Bywają tylko głupie odpowiedzi, więc pytaj śmiało :)
Newbie's Defender
O mnie |Blog o hodowli mrówek|Blog Temnothorax corticalis|Blog Leptothorax acervorum|Opowieść Camponotus herculeanus
Awatar użytkownika
BartTP
Posty: 410
Rejestracja: pt 03 mar, 2006
Lokalizacja: Szczecin

pt 11 maja, 2012

Jak bez ładu i składu? Akurat kto jak kto, ale L. niger jest świetnie zorganizowaną mrówką. To, że jej warunki fizyczne są jakie są - to inna sprawa.

L. niger i M. rubra są bardzo blisko w hierarchii, są równie liczebne (M. rubra nadrabia mniejszą płodność królowych poliginicznością), mają jednak odmienne wymagania co do gniazd. W sprzyjających warunkach M. rubra z powodzeniem wypiera L. niger stosując pasywny pressing. Polega to na pilnowaniu wejść do gniazd L. niger, etc. L. niger na pewno instynktownie poznaje zapach M. rubra, ponieważ mrówki te ewoluowały równolegle. Nie przypadkiem mrówki jak M. sabuleti i L. niger mają ustaloną ścisłą hierarchię - i to samo jest w przypadku M. rubra. Oprócz zapachu skądinąd znajomego dla L. niger, M. rubra okazuje agresję poprzez uniwersalne "gesty" w świecie mrówek: cofnięte czułki (lub powolne nimi wymachiwanie), rozwarte szczęki i nogi szeroko rozstawione. To wystarczający znak dla L. niger, że łatwo nie będzie i ta mrówka nie da się zastraszyć. M. sabuleti czy inne mrówki podporządkowane albo uciekają po kontakcie z L. niger, albo potulnie dają się przenieść w inne miejsce (czasem, co najwyżej, usiłując to utrudnić szeroko stawiając nóżki) - mimo tego, że gdy naprawdę dochodzi do walki (rzadko bo rzadko, ale się zdarza) trupem pada niemal wyłącznie L. niger, gdyż Myrmica spp. są mrówkami niewątpliwie silniejszymi fizycznie od L. niger.

Hierarchia i zasady walki między gatunkami mrówek powstały właśnie po to, by mrówki nie mordowały się wzajemnie bez ładu i składu, gdy można uniknąć rozlewu, hmm, hemolimfy. Dlatego właśnie M. rubra stosuje pressing zamiast masakrować L. niger - w zamian za co L. niger nie rzuca się masowo na M. rubra - i daje się spychać. Dlatego właśnie M. sabuleti daje się spychać z listków z mszycami, ale w zamian za to, po pierwsze, nie jest atakowana przez L. niger, a po wtóre korzysta z ochrony dominanta, jakim jest L. niger w świecie kurdupelków - w zamian za co L. niger nie ginie pod żuwaczkami M. sabuleti. Ale weź te same gatunki - i postaw je naprzeciw mrówek z innych biotopów, z którymi kontakt jest znikomy lub żaden. Nagle się może okazać, że łagodna M. sabuleti szarżuje jak pitbull - albo jest bezlitośnie masakrowana (a może zestaw standardowych "gestów" starczy, by ustalić hierarchię?). Na ten przykład nie postawiłbym funta kłaków na to, że M. sabuleti nie wyrżnie do nogi czterokropka, jeśli mrówki te zostaną zmuszone do egzystowania na tym samym terenie (co się w naturze raczej nie zdarza). Albo: nie zostanie wytłuczona przez darniowca (tu przydaje się właśnie ochrona L. niger, który niszczy w zarodku konkurencję zabijając królowe po rójce i młode kolonie - darniowiec zajmuje małe terytorium, ale bezlitośnie go broni przed mrówkami podobnych rozmiarów, czy są oportunistkami, czy nie). I tak dalej.

Co do M. rubra i F. fusca... W polu troficznym F. fusca ucieka przed M. rubra, ponieważ jest o wiele szybsza i nie opłaca jej się walczyć, szczególnie, że furażeruje samotnie, podczas gdy M. rubra szwenda się watahami. To jej strategia na przeżycie.
Awatar użytkownika
Revan
Posty: 305
Rejestracja: śr 02 maja, 2012
Lokalizacja: Zewnętrzne Rubieże

pt 11 maja, 2012

Na moim podwórku, najczęściej przy szczelinach jakiegoś muru, to zawsze niger wypierał rubrę. Po tym co piszesz, BartTP, wnioskuję, że teren mu bardziej sprzyjał. Często też widywałem Lasiusy noszące w szczękach martwe M. rubra. Były to jednak (tak podejrzewam) jakieś zabłąkane osobniki, które podeszły z blisko gniazda nigerek i zostały dopadnięte przez grupę. Obserwowałem też, jak to L. niger spacerował po terenie M. rubry i szarpał pojedyncze robotnice, a te nie reagowały w ogóle. Reszta czerwonych bała się wychylić z gniazda i za jakiś czas mrówek już tam nie było. Raz tylko widziałem wojnę, gdzie masa M. rubra zmasakrowała i zepchnęła nigerki nie szczędząc żuwaczek i żądeł.

Swoją droga mam takie miejsce, gdzie rubra, niger i fusca żyją koło siebie. Nie zaobserwowałem jak reaguje fusca na rubrę, ale gdy natknie się na L. niger omija ją, a nigerka nawet o niczym nie wie :D Na urlopie bliżej się im przyjrzę.
Pheidole megacephala
Atta sexdens
Pheidole pallidula
ODPOWIEDZ