Strona 1 z 1

Rzeź

: śr 18 kwie, 2007
autor: Mrówek
Na pewnej polanie podnisłem kamień - znalazłem pod nim sporą kolonię flavusów (a właściwie w nim, bo kamień był częściowo wydrążony). Siedze sobie i oglądam, jak mrówki furażerują itp. aż tu nagle podbiega 3 robo pratensisa. Oglądają tern, po czym odbiegają. Minutę póżniej znów zaczynają przychodzić po kilka naraz, wdrapywać się na kamień i łapać w żuwaczki flavusy. Po kilkunastu sekundach, około 50 robo pratensis atakowało gnizda flavusa, miażdżąc szczękami ich ciała. Po ok. 10 min, z gniazda flavusa pozostało tylko wspomnienie (gdzieś mi królowa umkęła). Kamień świecił pustkami. Widzieliście kiedyś coś takiego?

Re: Rzeź

: śr 18 kwie, 2007
autor: PIOTR
Cóż... wiosną brak białka skaczącego sobie po łąkach - w tym wypadku umożliwiłeś F.pratensis zaopatrzenie w ten surowiec kosztem kolonii flavuska. Pozostaje mieć nadzieję, że królowa uniknęła tegoż losu i zdołała się schronić z częścią robotnic pod ziemię, gdzie Formica nie da rady jej dosięgnąć ze względu na ciasnotę korytarzy podziemnicy.

Re: Rzeź

: śr 18 kwie, 2007
autor: Mrówek
To naprawde, wyglądało jak rutynowa akcja wojenna - byłem pod wilkim wrażeniem. O podziemnicę się nie martwię, sporo ich tam a pratensis pod ochroną, trzeba go wspomagać :D

Re: Rzeź

: czw 17 sty, 2008
autor: BartTP
Typowe. Sprowokowałem kiedyś podobną sytuację i to wcale nie wiosną, lecz latem.

Wynika z tego, że po prostu flavus jest mrówką terytorialną i tyle, co drażni pratensis. To raz. Dwa: potwierdza to moją teorię nt. zauważania przez duże mrówki koncentracji mrówek mniejszych. Jeśli byś, dajmy na to, postawił pojedynczego flavusa na drodze pratensis - ta ostatnia nawet by ją czułkiem nie pobębniła po dupce. :)

Jak to miło mieć rację i czytać po takim czasie kolejne potwierdzenia moich teorii. :)

Re: Rzeź

: pt 18 sty, 2008
autor: asak
Ja zaobserwowalem cosik innego - w moim formi z gmachowka drzewotoczna i murawka darnowiec, wystarczy, ze jedna murawka zblizy sie do gmachowki, ta wpada w "wojowniczy szal" i probuje zabic mniejsza kolezanke

Re: Rzeź

: pt 18 sty, 2008
autor: ogon__
To chyba zależy od odległości od gniazda - na własnym terytorium mrówki reagują agresywnie nawet na roztocze czy inne maleństwa, ale kilka metrów od gniazda nawet stosunkowo wojownicze Formica nie zwracają uwagi na cele poniżej ich godności. Natomiast cała kolonia małych mrówek to już co innego, bo to już nie mały szkodnik albo niezbyt imponująca zwierzyna łowna, ale konkurent, a więc wróg.

Re: Rzeź

: pt 18 sty, 2008
autor: BartTP
Odległość od gniazda też - ale chodzi także o:

a) wielkość mrówki,
b) jej terytorializm,
c) terytorializm intruza,
d) zagęszczenie intruzów,
e) gatunek intruza,
f) dostępność pokarmu białkowego,
h) występowanie intruzów.


Mała mrówka w przypadku spotkania z większą kuzynką zazwyczaj przyjmuje pozycję uległości, tzn. przywiera do ziemi i nie rusza się. Większa kuzynka po chwili bębnienia czułkami (o ile w ogóle się nią zainteresowała) z rozwartymi szczękami po prostu odchodzi.

Reszta punktów, oprócz ostatniego, to banały. W przypadku camponota i tetramorium sprawa nie jest już taka oczywista. Problem polega na tym, że w naturze te gatunki raczej nie spotykają się: camponotus żyje w lesie na drzewach (zazwyczaj), natomiast murawka na piaszczystych wydmach. Spotkania są rzadkie, dlatego też mrówki te nie miały potrzeby rozwijać jakichś specjalnych zachowań wobec siebie. Pisałem już ongiś o uczuleniu rufibarbis na zbójnicę - choć podobnego efektu nie uzyskamy ładując do mrowiska pierwomrówki krasnolicej np. Lasius fuliginosus.

W warunkach sztucznych spotykają się mrówki z różnych biotopów, są niedobrane do siebie.

Dlatego też należy skrupulatnie obserwować mrówki w naturze i tak dobierać zespoły, by odzwierciedlały ich naturalnych sąsiadów. Dlatego też niegłupim pomysłem jest łączenie np. F. sanguinea z M. rugulosa, a wyjątkowo głupim L. fuliginosus z F. pratensis. :)