Walczyć walczyłem, ale nie z dzikiem, tylko z psem. Miałem z 4-5 lat i byłem głupi i niemyślący.
Wjechałem na czyjeś podwórko rowerem i strzeliłem w kierunku psa z łuku; pies się na mnie rzucił i miałem ranę na nodze; pies mały nie był, bo był wielkości mnie
.
Osoba pode mną zastanawia się właśnie, jak to strzeliłem W KIERUNKU psa z łuku. Otóż nie trafiłem w niego, bo jak 4-latek może trafić z łuku wielkości jego samego w psa
. Pies się rozwcieczył, bo byłem na jego "terytorium"
.
Jeszcze tej zimy miałem taką sytuację, że byłem na spacerze i siedziałem na śniegu, kiedy nagle poczułem że ktoś/coś na mnie patrzy. Odwróciłem się i ujrzałem sarne; sarna zwiała gdy mnie tylko ujrzała.
Też tej zimy miałem ciekawszą sytuację. Poszedłem z KOTEM
na spacer i wracałem właśnie, gdy przedemną przebiegł lis. Kocica zeskoczyła na ziemię i zaczeła iść w kierunku lisa, ale lis był już daleko
. Lisa to i sam bym pewnie zabił, ale lisy roznoszą wściekliznę i dlatego są niebezpieczne... Osoba pode mną czyta mój post drugi raz
.