Kruk
Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy
A co sądzicie o hodowli małpki kapucynki?
-
- Posty: 9
- Rejestracja: wt 26 lut, 2008
- Lokalizacja: sydney
- Kontakt:
Co do znajdywania porzuconych piskląt to to różnie bywa. Często jak pisklęta dorastają i zaczynają poznawać świat to towarzyszą rodzicom. I jak my przechodzimy to poprostu dorosłe ptaki uciekają.
nie z nam się na tym więc poprawcie mnie jeśli się mylę. Przez parę lat mieszkałem można powiedzieć w lesie (przy lesie) i zawsze w pewnym okresie znajdywałem takie pisklaki, podrostki. Zawsze zbierałem te które wyglądały źle i starałem się im pomóc trzymając w klatkach przeznaczonych dla innych zwierząt. Wiem ,że ludzie starają się pomóc i sam tak robiłem lecz takie pisklaki wymagają wiele opieki i uwagi. Trzeba przez bardzo długi czas po prostu przy nich siedzieć i się mocno poświęcić. Mi te ptaszki często ginęły za co jest mi przykro (chciałem dobrze) lecz wiem ,że natura zrobi to lepiej od nas. Nawet jeśli część tych ptaszków zginie to najwyżej inne dzikie zwierzęta będą mogły się nimi pożywić. Na przykład owady które potem zostaną zjedzone przez innego ptaka. I tak to działa.
Jeśli więc bierzecie takie zwierze to przemyślcie czy jesteście w stanie się nim zaopiekować.
Jak pod blokiem była jakaś choroba gołębi i już kilka martwych leżało to zebrałem parę sztuk jeszcze żyjących i zaniosłem do weterynarza. Okazało się ,że są to niegroźne dla ludzi roztocza. Nosiłem na zastrzyki, oczywiście preparat przeciw pasożytom i witaminy. Gołębie itak zdechły
Morał z tego wszystkiego taki ,że czasami zwierzęta lepiej zostawić a czasami poprostu nie da się im już pomóc.
ooo ile bym mógł jeszcze pisać. Mewę znalazłem co tylko wyglądała na mocno osłabioną a następnego dnia zdechła. Grubodziób który był kontuzjowany a po jakimś czasie mieszkania w moim pokoju po prostu sobie wyleciał przez balkon jak wyzdrowiał. Gołąb co miał zdarty kawał skóry z klaty (prawdopodobnie jakiś ptak drapieżny go musiał zaatakować), jakieś krople, odpowiednia dieta i się wszystko wygoiło. I wiele, wiele innych...
Ale się rozpisałem. Mam nadzieję ,że coś z tego zrozumiecie
nie z nam się na tym więc poprawcie mnie jeśli się mylę. Przez parę lat mieszkałem można powiedzieć w lesie (przy lesie) i zawsze w pewnym okresie znajdywałem takie pisklaki, podrostki. Zawsze zbierałem te które wyglądały źle i starałem się im pomóc trzymając w klatkach przeznaczonych dla innych zwierząt. Wiem ,że ludzie starają się pomóc i sam tak robiłem lecz takie pisklaki wymagają wiele opieki i uwagi. Trzeba przez bardzo długi czas po prostu przy nich siedzieć i się mocno poświęcić. Mi te ptaszki często ginęły za co jest mi przykro (chciałem dobrze) lecz wiem ,że natura zrobi to lepiej od nas. Nawet jeśli część tych ptaszków zginie to najwyżej inne dzikie zwierzęta będą mogły się nimi pożywić. Na przykład owady które potem zostaną zjedzone przez innego ptaka. I tak to działa.
Jeśli więc bierzecie takie zwierze to przemyślcie czy jesteście w stanie się nim zaopiekować.
Jak pod blokiem była jakaś choroba gołębi i już kilka martwych leżało to zebrałem parę sztuk jeszcze żyjących i zaniosłem do weterynarza. Okazało się ,że są to niegroźne dla ludzi roztocza. Nosiłem na zastrzyki, oczywiście preparat przeciw pasożytom i witaminy. Gołębie itak zdechły
Morał z tego wszystkiego taki ,że czasami zwierzęta lepiej zostawić a czasami poprostu nie da się im już pomóc.
ooo ile bym mógł jeszcze pisać. Mewę znalazłem co tylko wyglądała na mocno osłabioną a następnego dnia zdechła. Grubodziób który był kontuzjowany a po jakimś czasie mieszkania w moim pokoju po prostu sobie wyleciał przez balkon jak wyzdrowiał. Gołąb co miał zdarty kawał skóry z klaty (prawdopodobnie jakiś ptak drapieżny go musiał zaatakować), jakieś krople, odpowiednia dieta i się wszystko wygoiło. I wiele, wiele innych...
Ale się rozpisałem. Mam nadzieję ,że coś z tego zrozumiecie
forum poświęcone przekopnicom!! www.triopsy.fora.pl