A mój pies .. właściwie czy to psem można nazwać.. sięga do mojego kolana (a jestem dosć niska:P) nogi ma dłuższe niż chyba on cały, jak siedzi to mu tylnie wyjerzdżają przed przednie
skacze wyyyyysoooookoooooo! gdzieś na poziom mojej klatki piersiowej (oczywiście liczę tu jego głowę a nie całość) nie potrafi wyć - co za przyjemność jak karetka jedzie! Na schody do domu wbiega tak szybko,że się przewraca podrodze
Wabi się ... Kaprys- i to imię w zupełności do niego pasuje:P (nazwała go tak mama-która drugiego psa nie chciała, a że tato miał taki kaprys.. no cóż:P)
A! i wtrząchnie wszystko co mu się da (ogórki, kości, mandarynki, sałata, rzodkiewka, kotlet - raz mi zwinął z talerza jak jadłam:P, kółka z Lega, wszystko co spadnie na podłogę, nogi ludzi, buty, rękawiczki, poduszki-zabawki, itp, itd,etc, no i muchy z osami razem wzięte ..ale mrówek mu jeszcze nie dawałam:P).