W końcu, mając chwilę czasu w busiku, opowiem Wam o wypadzie na Półwysep Synaj, Egipt. Wysiadłszy z klimatyzowanego samolotu pierwsze wrażenie wyglądało mniej-więcej tak: „O kurza melodia, jak tu gorąco!”. Po krótkim oswojeniu się z temperaturą, przypomniałem sobie, gdzie i po co jestem. I to wcale nie chodziło o wakacje z Tatą i bratem Gdy krew od temperatury zawrzała, opuściłem momentalnie wzrok w dół i zacząłem poszukiwania mrówek Niestety, na płycie lotniska nic nie znalazłem ;-( (?). Następnie odprawa paszportowa, potem walka o miejsce w kolejce (a zarazem poszukiwanie kolejki) by zakupić VISE egipską (ukrywała się ona pod postacią 2 znaczków pocztowych i jakiejś małej pieczątki). Po tych zadaniach bojowych udało mi się przebrnąć przez terminal przylotów i dostać na parking ( „O Boże, jak gorąco!” ). Gdy dotarłem wraz z resztą wycieczki i przewodnikiem do autobusu, podbiegł do mnie arab w swoim stroju regionalnym (czyt: szlafrok), zabrał mi walizkę i ułożył w ładowni autokaru. Byłem nawet miło zaskoczony, lecz po chwili wystawił rękę i zaczął coś szeleścić po arabsku „ سشطي٣١٦قفمלקץعض „ czyli coś w stylu „Backih moni” lub „Bakszysz moi”. Po międzynarodowym geście pocierania kciukiem o palec wskazujący zrozumiałem, że domaga się jakiejś kasy za wymuszoną pomoc. No nic to, może to taki zwyczaj…
Po dotarciu do hotelu, odebraniu kluczy rozpoczęliśmy poszukiwanie naszego pokoju. Było to zadanie dość trudne, bo teren hotelu (a raczej ośrodka wypoczynkowego) zajmował prawie 2 boiska do piłki nożnej, a nic nie było budowane wyżej ponad 1-sze piętro. Zajęło to nam około 20 minut. Przez całą drogę oczywiście głowa w dół Po wejściu do pokoju zastała mnie miłą niespodzianka – piękna, duuuża mrówa spacerująca po podłodze :-D Walizki łup na ziemię i srrru na kolana łapać i oglądać znalezisko. Po wstępnych oględzinach okazał się to żołnierz Camponotus sp. („a czeeemu nie królowała…”) Po rozpakowaniu się, uzbrojeniu w probówki, exhaustor, łopatki, pojemniczki i klisze ruszyłem na polowanie. Pierwsze co widziałem to Camponotus sp. Był dosłownie wszędzie! Jedyny ból był taki, że zakładały gniazda albo w wyższych partiach palm, albo w szczelinach chodnika lub budynków :-\ No nic – dałem sobie spokój… Gdy obniżyłem pułap przeglądu okolicy zauważyłem pheidole sp. Ruszyłem do ataku. Po pierwszych pociągnięciach łopatką dokopałem się do królowej, potem jeszcze trzech… No i się dowiedziałem, że są one poligyniczne. Pojmałem parę małych kolonii (duże były zbyt głęboko, a w kompleksie wypoczynkowym na mnie krzywo patrzyli jak robiłem większe dołki przy kablach elektrycznych). Zostałem okrzyknięty przez obsługę (bardzo miłą zresztą) „My Ant Friend”. A wzięło to się od każdorazowej reakcji obsługi na moją „pracę” – „What are Sou doing, my friend?” No i tłumacz arabowi o co się rozchodzi…
Podczas jednej z wycieczek fakultatywnych do parku narodowego „Nabq” na pustyni
Nabaq spotkałem samotne wędrowniczki Cataglypsis sp, lecz niestety nie mogłem znaleźć żadnego gniazdka… No nic to… Odwiedziłem także las namorzynowy i oglądałem dokładnie każde drzewko mangrowe, no ale nic nie znalazłem… No, prawie nic – był tam jeden piękny czarny krabik nakrapiany żółtymi kropkami. Plaża dookoła była gęsta od norek krabów – skrzypków, które błyskawicznie wracały do domku, gdy ktoś nadchodził. Ta część wyprawy była wielce uboga w mrówki. Szkoda, no ale cóż… Cały park był strzeżony przez żołnierzy pod bronią, najprawdopodobniej z powodu rzadkich gatunków roślin tam występujących i… pola minowego, na którym co kawałek stały spalone wraki samochodów – a to na boku, a to wbite dziobem w ziemię lub na boku. Przemytnicy, bojownicy lub zbłąkani przewoźnicy – nie wnikam, ale pole minowe było naprawdę dobrze oznaczone. Pewnie tam się wszystkie mrówki pochowały :-D
Chodząc w wolnych chwilach na polowania zaobserwowałem dużą ilość skrzydlatych samców przy wyjściach z gniazd Camponotus sp. „Rójka!” pomyślałem i czekałem na dalszy rozwój akcji. Lecz niestety sance wróciły do gniazda bez żadnych lotów ani nawet prób, a do tego żadna królowa nie wychyliła łebka z dziury… 4 dnia wyprawy dorwałem jakąś Cardiocondyla sp i parę samotnych królowych Pheidole sp, których żołnierzyki nie przekraczały 2,5mm :-D Spotkałem także jakiś inny, nieznany mi w ogóle gatunek. Gniazdował w osadach solnych nad do 20m od morza. Wyglądała jak maleńka F. truncorum, tylko że z okrągłą główką i odwłokiem, na stosunkowo krótkich nóżkach. Tego gatunku nie dało się pojmać Co prawda żadnych mrówek faraonek (Monomorium pharaonsis) nie spotkałem, ale skoro pochodzą one z Ameryki Południowej… Starałem się, ale naprawdę – te czapy były niesamowicie twarde.
Na samiuśki koniec wyprawy Synaj obdarował mnie paroma rójkowymi ( a jednak!) królowymi Camponotus sp. Wielce uradowany złapałem co było, spakowałem się i na lotnisko. Standardowa procedura przy przelocie samolotem – prześwietlaie bagaży podręcznych i walizek, a co za tym idzie – standardowa na to reakcja, czyli pełne gacie. Specjalnie robiłem mega bajzel w walizce, by nic się na skanerach nie dopatrzyli, a jeśli by już otworzyli (czyli sforsowali wszystkie moje zabezpieczenia, rozwalili kłódki, rozplątali plątaninie węzłów ściskających bagaże) to mrówki nie są koralowcami i chyba nic by mi nie zrobili Uspokoiłem się dopiero wtedy, kiedy ostatnie kółko samolotu oderwało się od ziemi…
Egipt - jak to było
Moderatorzy: slodkie_ciacho, Moderatorzy
POZDRAWIAM! Mr.Q Chamaeleonid
http://picasaweb.google.pl/MrQ1987
http://www.mynight.pl/
http://picasaweb.google.pl/MrQ1987
http://www.mynight.pl/
Niestety żadnej nie znalazłem - to był młody "lasek", hodowany na drewono i całkowicie zalewany podczas przypływów, po samiuśkie korony.
POZDRAWIAM! Mr.Q Chamaeleonid
http://picasaweb.google.pl/MrQ1987
http://www.mynight.pl/
http://picasaweb.google.pl/MrQ1987
http://www.mynight.pl/
- ArkadiuszA
- Posty: 129
- Rejestracja: śr 25 kwie, 2007
- Lokalizacja: Katowice
A te Camponotusy to jakieś duże ?
Pozdrawiam
AREK
AREK
Rozmiarów lingiperdusa.
POZDRAWIAM! Mr.Q Chamaeleonid
http://picasaweb.google.pl/MrQ1987
http://www.mynight.pl/
http://picasaweb.google.pl/MrQ1987
http://www.mynight.pl/
- ArkadiuszA
- Posty: 129
- Rejestracja: śr 25 kwie, 2007
- Lokalizacja: Katowice
nieźle ...
Pozdrawiam
AREK
AREK
Zdjęcia daj! mówisz że brałeś klisze - a nie same pudełka po nich!!!! Od razu przypomniały mi się kajaki i mazury... oprócz dopłynięcia gdziekolwiek następnym celem były mrówki.. dokładnie coś z Lp. lub Tmp.
Nie ma głupich pytań. Bywają tylko głupie odpowiedzi, więc pytaj śmiało :)
Newbie's Defender
O mnie |Blog o hodowli mrówek|Blog Temnothorax corticalis|Blog Leptothorax acervorum|Opowieść Camponotus herculeanus
Newbie's Defender
O mnie |Blog o hodowli mrówek|Blog Temnothorax corticalis|Blog Leptothorax acervorum|Opowieść Camponotus herculeanus
Szczerze mówiąc to mrówki są niewidoczne na skanerach lotniskowych, a i wątpię, żeby zrobili a ferę o kilka(naście) mrówek, które są wszędzie, nie są tam chronione itp. Bardziej się martwią o koralowce i faune morską, potem o żółwie i resztę gadów itp.
Fotki niebawem
Fotki niebawem
POZDRAWIAM! Mr.Q Chamaeleonid
http://picasaweb.google.pl/MrQ1987
http://www.mynight.pl/
http://picasaweb.google.pl/MrQ1987
http://www.mynight.pl/