Kleszcze atakują!!!
Moderator: Moderatorzy
Takie małe ostrzeżenie dla misjonarzy leśnych
Pamiętajcie aby zawsze zobaczyc czy nie macie gdzies kolege kleszcza!
Jak wiadomo co 10 kleszcz posiada bakterie i substancje chorobotworcze!
Przez łagodną zimę teraz jest prawdziwy wysyp tych pajęczaków, dlatego przy szukaniu swoich kochanych królowych uważajcie żeby nie skonczyc z jakas choroba!
INFO
tutaj można poczytać więcej- zresztą :P wujek Google tez dostarczy wielu informacji
Pozdrawiam!
Pamiętajcie aby zawsze zobaczyc czy nie macie gdzies kolege kleszcza!
Jak wiadomo co 10 kleszcz posiada bakterie i substancje chorobotworcze!
Przez łagodną zimę teraz jest prawdziwy wysyp tych pajęczaków, dlatego przy szukaniu swoich kochanych królowych uważajcie żeby nie skonczyc z jakas choroba!
INFO
tutaj można poczytać więcej- zresztą :P wujek Google tez dostarczy wielu informacji
Pozdrawiam!
Od urodzenia ciągam się po lasach i łąkach i na szczęście nic nie złapałem. Może nie mam szlacheckiej krwi ?
Ale zazwyczaj wieczorem się oglądam łokcie, kolana oraz skórę za uszami
Ale zazwyczaj wieczorem się oglądam łokcie, kolana oraz skórę za uszami
[img]http://img132.imageshack.us/img132/1904/177b.gif[/img]
Zależy od lasu i mikroklimatu. Ja np. na stadionie grając na murawie złapałem kleszcza między palcami u dłoni.
Ja miewam 2-3 kleszcze rocznie. Dodam, że po lesie chodzę często. Raz złapałem Boreliozę. Na szczęście szybka reakcja; antybiotyk i na rumieniu się skończyło. Radze dobrze się oglądnąć po przyjściu z lasu.
MAĆKO
W moich okolicach nie spotkałem się żeby ktokolwiek złapał pajęczaka... aż babci się zapytałem i mówi że ona nie miała nigdy w życiu, a co roku na jagódki i grzybusie... Zależy od klimatu ukształtowania terenu, zanieczyszczenia, zagęszczenia roślinności, pestycydów jest tak wiele czynników... Ale nigdy nie wiadomo, najlepiej się dobrze ubierać do lasu i przeglądać po powrocie, kleszczowe zapalenie opon mózgowych to nie katar ...
hehe a to się gdzieś ogłoszenia w gazecie daje? :PUmbramen pisze:W moich okolicach nie spotkałem się żeby ktokolwiek złapał pajęczaka...
Ja tak samo od urodzenia nic
Skąd to się wzięło ? przecież kiedyś tego nie było.. nic... cisza była...
A teraz cały czas UWAGA KLESZCZE !!
tak jak z tymi grypami itp... ale to już inna bajka ...
ps. A jeśli są mrówki które wyniszczą ropuchy Agi to może są takie które dadzą rade kleszczą ?
Skąd to się wzięło ? przecież kiedyś tego nie było.. nic... cisza była...
A teraz cały czas UWAGA KLESZCZE !!
tak jak z tymi grypami itp... ale to już inna bajka ...
ps. A jeśli są mrówki które wyniszczą ropuchy Agi to może są takie które dadzą rade kleszczą ?
Ludzie, złapanie kleszcza nie zależy od "szlacheckiej krwi" tylko od szczęścia . Niektórzy pójdą do lasu nie wiadomo jak poubierani i nałapią kleszczy, a niektórzy na krótko i nic nie złapią. Po za tym kleszcze były od zawsze tylko nie wiadomo było skąd te choróbska się biorą...
Czemu dopiero wieczorem? Żeby się kleszcz dobrze schował? Najlepiej od razu po wyjściu z lasu/krzaczastych terenów się obejrzeć, by po prostu zrzucić nieproszonego gościa z ubrania czy ciała. A jeśli już jest w skórze to nie smarujcie go masłem, bo od wielu ludzi takie głupoty już słyszałem (oparte pewnie na średniowiecznych metodach i babcinych poradach), tylko wykręćcie go pęsetą i spalcie na kawałku waty ze spirytem. To tak "na wszelki" gdyby komuś się trafiłosodek pisze:Ale zazwyczaj wieczorem się oglądam łokcie, kolana oraz skórę za uszami
Moim zdaniem wszystko zalezy od dnia. W zeszlym roku jakos w maju/czerwcu chodzac po lesie zdjalem z siebie 3 kleszcze. Po powrocie do domu okazlo sie, ze jednego niestety przegapilem i zaczal sie juz wgryzac. Nastepnego dnia poszedlem znowu do lasu i w ciagu trzech godzin zdjalem z siebie 19 kleszczy! Srednio co 10/15 minut zatrzymywalem sie i dokladnie sprawdzalem czy jakis nie chodzi mi po rekach lub nogach. Dwa tygodnie pozniej znowu bylem w lesie i nie widzialem juz zadnego kleszcza. Przez cale wakacje chodzilem jeszcze po lesie i zaden kleszcz mnie nie niepokoil. Dodam, ze chodze najczesciej w te same miejsca i tymi samymi sciezkami.
KamiLL, Dawniej też były kleszcze, też była borelioza, też psy i koty trzeba było skubać. Dawniej nie było tylko tanich sensacyjek dziennikarskich. To TV, radio i gazetki robią nagonkę wówczas, kiedy brakuje im skandali na pierwsze strony newsów. Okresowo pojawiają się groźne choroby, zabójcze wirusy, obrzydliwe pasożyty itd... To bzdura. To wszystko było zawsze, tyle że o takich rzeczach mówiło sie z lekarzem, nie z dziennikarzem. Po prostu. Kleszcz mnie na szczęście nigdy nie złapał, ale swoim kotom musiałem wyciągać z sierści nieskończoną ilość razy.
--Ciach--
Jeszcze coś dodam na ten temat. parę lat temu była afera z ptasią grypą. Pamiętam jak Religa - wówczas minister - miał konferencję prasową. Tłum dziennikarzy napadał go z pytaniami typu, czy Polska jest przygotowana, czy mamy plan działania, co w przypadku epidemii itp. Relga stanowczym głosem rynkął na dziennikarzy (cytuje z pamięci) "Ludzie o czym wy mówicie? Ptasia grypa to do tej pory 35 przypadków zgonów na całym świecie. Różne znane, krajowe odmiany, uśmiercają w samej polsce, głównie na skutek powikłań ponad tysiąc osób."
Dziennikarskiej blagi doświadczyłem bezpośrednio na sobie gdzies kiedyś. Jedno dla mnie jest pewne, takie bzdury medialne bardziej szkodzą, niż to, co opisują!
--Ciach--
Jeszcze coś dodam na ten temat. parę lat temu była afera z ptasią grypą. Pamiętam jak Religa - wówczas minister - miał konferencję prasową. Tłum dziennikarzy napadał go z pytaniami typu, czy Polska jest przygotowana, czy mamy plan działania, co w przypadku epidemii itp. Relga stanowczym głosem rynkął na dziennikarzy (cytuje z pamięci) "Ludzie o czym wy mówicie? Ptasia grypa to do tej pory 35 przypadków zgonów na całym świecie. Różne znane, krajowe odmiany, uśmiercają w samej polsce, głównie na skutek powikłań ponad tysiąc osób."
Dziennikarskiej blagi doświadczyłem bezpośrednio na sobie gdzies kiedyś. Jedno dla mnie jest pewne, takie bzdury medialne bardziej szkodzą, niż to, co opisują!
ohmlet to ohmleT. Jaki jest - każdy widzi :|
Bo dopiero wieczorem wracam do domuq2ty pisze:
Czemu dopiero wieczorem?
Jakby się kleszcz dobrze schował to by mnie co najmniej swędziało
I już nie pisać że mam kleszcza ale tego nie wiem itp bo jakbym tak się o wszystko martwił i dbał to bym się nie urodził
[img]http://img132.imageshack.us/img132/1904/177b.gif[/img]
Ja mam dużo przygód z kleszczami. Jeżdżę co roku na wakacje na wieś do babci. Można by powiedzieć, że chodzę co drugi dzień nad jezioro popływać. Droga prowadzi przez las. Co drugie wyjście do lasu miałem kleszcza, a raz rekordowo chyba pięć. Mnie mama jak jestem w piżamie ogląda czy nie mam kleszcza. (ciekawe jak sodek sobie sam za uszami sprawdza czy nie ma kleszcza?) Z kleszczami miałem wiele przygód. Raz mama znalazła kleszcza u ojca pomiędzy pośladkami Kiedyś znowu wujek wyciągnął kleszcza kotu powsinodze, który miał kleszcza z odwłokiem wielkim jak duuże ziarenko groszku. Było tam już widać jajeczka. Jak go wujek zdepnął to chlusnęło i plama na betonie była przez tydzień... i wiele innych przygód z kleszczami.
- pawelllQwE
- Posty: 2572
- Rejestracja: pn 01 wrz, 2008
- Kontakt:
Często miewam kleszcze i jak jakiegoś zobaczę to rozgniatam ile wlezie mój pies "kretołap" często ma kleszcze bardzo wyrośnięte, wtedy mu się wyrywa i rozgniata na kamieniu itp. jeśli mam jakiegoś w skórze to wyciągam pensetą, tak jak ktoś wyżej pisał.
Ja jak już mówiłem na SB nigdy nie miałem kleszcza, a dodam że mieszkam blisko lasu i dość często po nim chodzę i jedyne kleszcze jakie widziałem w mojej okolicy to te, które wyciągałem z psa.
PS. Nie radzę chodzić do weterynarza jeżeli pies ma kleszcza, raz poszedłem i żałuje, pies skakał wyrywał się itp. wyglądało to na 0 profesjonalizmu, a 30 dychy skasował ( w tym zastrzyk na uspokojenie - nie pomógł)
PS. Nie radzę chodzić do weterynarza jeżeli pies ma kleszcza, raz poszedłem i żałuje, pies skakał wyrywał się itp. wyglądało to na 0 profesjonalizmu, a 30 dychy skasował ( w tym zastrzyk na uspokojenie - nie pomógł)
- pawelllQwE
- Posty: 2572
- Rejestracja: pn 01 wrz, 2008
- Kontakt:
U mnie to wygląda tak, że ja, babcia lub tata (siostra się brzydzi ) bierzemy i stanowczym szarpnięciem wyrywamy kleszcza. Czasami wyrwie się trochę włosów, pies chwilkę zaskamle i tyle, nie potrzeba chodzić do weterynarza, chyba, że ktoś się boi lub nie umie wyrywać
Trafiłes na konowala nie doktoraMiniu pisze: PS. Nie radzę chodzić do weterynarza jeżeli pies ma kleszcza, raz poszedłem i żałuje, pies skakał wyrywał się itp. wyglądało to na 0 profesjonalizmu, a 30 dychy skasował ( w tym zastrzyk na uspokojenie - nie pomógł)
Ja za usunięcie kasuję 10 zeta i psy nie skowyczą, ale lata praktyki robią swoje
Nie robiąc spamu nie wiedziałem że jesteś weterynarzem będe miał jakieś pytania to wale do Ciebie - Miniu
Ostatnio zmieniony czw 07 maja, 2009 przez PREM, łącznie zmieniany 2 razy.
Dzisiaj na ogródku skasowałem między paznokciami jednego kleszcza. Już się gad przyplątał! Pyknął aż miło.
MAĆKO
ja kleszcze kiedyś łapałem często, teraz tylko czasami naszczęście. niestety moich psów czepiają się czeęsto i przez te szmatławce straciłem dwa psy(babeszioza). i napiszę nawet, że stosowałem frontline, obroże p-kleszczowe i i tak łapały....
Gór mi mało i trzeba mi więcej...
nie rozwalajcie kleszczy po wyciagnieciu ze skory! zatrzymajcie w zamknieciu, w razie pojawienia sie rumienia czy jakis innych niepokojacych objawow, mozna takiego kleszcza wyslac do laboratorium na badania co on tam mial/nie mial
http://www.erepublik.com/en/referrer/Elczikeno - na nudę